Mer Lwowa Andrij Sadowy, fot. PAP/Łukasz Gągulski

Mer Lwowa: pomaga nam Bóg i wiara  

Dzisiaj Lwów żyje, jest prąd, jest woda. Ale to się może zmienić, bo Rosja od kilku tygodni atakuje stacje elektryczne – mówił w TVN24 mer Lwowa Andrij Sadowy. Dodał, że to, co robią ukraińscy wojskowi i cywile, „to jest jakiś cud”. – Na pewno Bóg nam pomaga. Polska ma swoją niepodległość już długo, Ukraina od 31 lat, ale dzisiaj państwo się przebuduje. To nowe narodzenie, to jest krew, ból, ale powstaje wolny człowiek – tak obrazowo przedstawił sytuację walczącej Ukrainy. Dodał, że jego kraj walczy teraz za cały wolny świat. 

Lwów przygotowuje się na możliwy przyjazd Ukraińców ze wschodu, bo tam infrastruktura energetyczna jest najbardziej zniszczona, tak samo szpitale i inne budynki ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców. Andrij Sadowy jest jednak przekonany, że Lwów – przy pomocy Zachodu – przetrwa tę zimę. W rozmowie z TVN24 kilkukrotnie podkreślał, że równie ważna jest postawa duchowa i religijna Ukraińców – wojskowych  i cywilów.  

Wewnętrzni migranci ukraińscy, którzy mieszkają we Lwowie, fot. Olena Znak/ Anadolu Agency /PAP

Żywa wiara

– Ukraina codziennie odnosi zwycięstwo. I wojskowi, i cywile – mówił mer Lwowa. Podkreślał, że  faktu, iż Ukraina broni się już od ponad 270 dni nie można w całości wytłumaczyć logicznie i opierając się wyłącznie na faktach. – Rozumiecie, to wiara, tak działa wiara. Może ktoś już zgubił to pojęcie, a u nas ono jest silne i żywe – wyjaśnił. Dodał, że Ukraińców cały czas motywuje „wielkie marzenie wiktorii, sukcesu, który będzie zwycięstwem też całego wolnego świata”. – Chcemy gnać Moskala z naszej ziemi i zacząć budować nasze państwo od nowa. Wytrwamy i wygramy – mówił z przekonaniem. Podkreślał, że teraz jest szansa na to, by powstała niezależna Ukraina i że innej takiej szansy już nie będzie. – Ukraina walczy teraz o demokrację dla Polski, Francji, Włoch. Może to jest nasza misja? Zło musi być zwyciężone – dodał. Mer podkreślił, że w mieszkańcach Lwowa widać dużą wolę walki, przetrwania i wzajemnej pomocy. – Codziennie rozmawiam z ludźmi, widzę, że każdy chce sobie pomóc nawzajem – dodał. – Proszę Boga, by codziennie dawał mądrość, by podejmować mądre decyzje – powiedział.  

Mieszkańcy przed punktem pomocy humanitarnej w wyzwolonym mieśœcie Snihuriwka w obwodzie mikołajowskim, fot. PAP/Vladyslav Karpovych

Andrij Sadowy powiedział, że „miasto żyje, jest prąd, jest woda, transport pracuje, dzieci idą do szkoły. Ale to wszystko się może za jakiś czas zmienić”. Dodał, że „Rosja przez ostatnie tygodnie atakuje stacje elektryczne we Lwowie i obok Lwowa”. – Elektryka jest niestabilna. Dlatego kupujemy w dużej liczbie generatory prądu, paliwo – mówił Sadowy. – Na pewno jednak we Lwowie sytuacja jest lepsza niż w innych miastach Ukrainy: Charkowie, Zaporożu czy wOdessie – dodał.  

Ratować ludzi

W tych wszystkich miejscach – o czym wiele razy wspominał także mer Lwowa – pomagają ludzie Kościoła: katolickiego, grekokatolickiego, jak i Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (który w maju oddzielił się administracyjnie od rosyjskiej macierzy). Przykładów na to zaangażowanie jest tak wiele, że powstają już na ten temat książki, m.in. Agaty Puścikowskiej pt. „Siostry nadziei”. 

>>> Agata Puścikowska o „Siostrach nadziei”: Boże, proszę, by nie musiało być drugiej części tej książki

Przed zimą budujemy miejsca, gdzie ludzie będą mogli się ogrzać. Chcemy ich ratować – mówił podczas wizyty w Biurze Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie we Wrocławiu ks. bp Witalij Krywicki z diecezji kijowsko-żytomierskiej. Zaznaczył, że po tym, jak Rosja zgotowała Ukrainie wielki głód, teraz realizuje scenariusz wielkiego chłodu, który jest groźniejszy od braku chleba. W jego ocenie niektóre miejscowości w Ukrainie w ogóle nie są przygotowane do okresu grzewczego; nie ma nie tylko surowców, ale całe centrale są zniszczone. – Około 40% całej infrastruktury energetycznej w Kijowie jest w ruinie – wyjaśnił bp Krywicki. Dodał, że stolica Ukrainy oszczędza światło, a na nadchodzące święta Bożego Narodzenia nikt nie myśli o zapalaniu choinek i ozdabianiu domów światełkami. Ordynariusz kijowsko-żytomierski podkreślił, że Kościół robi wszystko, co w jego mocy, by zaradzić niebezpieczeństwu. – Budujemy miejsca, gdzie ludzie będą mogli się ogrzać. Szukamy nowych sposobów, by było ciepło; szukamy dodatkowych agregatów prądotwórczych, by ratować życie – tłumaczył. Zaznaczył, że sklepy, które mają piecyki gazowe czy grzałki są oblężone. – Ludzie szukają drewna na opał tam, gdzie jest możliwość je znaleźć. Jest optymizm, jest nadzieja, że nie będzie, aż tak strasznie, ale jest też szukanie sposobów na to, by być bezpiecznym – dodał. 

Pomoc z Polski i z Zachodu  

W zabezpieczeniu podstawowych potrzeb przed zimą pomagają akcje prowadzone przez Kościół, także ten w Polsce. Fundacja Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” we współpracy z Prokurą Misyjną Misjonarzy Oblatów MN organizuje zbiórkę świec, koców i śpiworów dla mieszkańców Ukrainy. Akcja „Światełko dla Ukrainy” trwa do końca listopada. Z kolei w połowie listopada przeżywaliśmy XIV Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym organizowany przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. W tym roku obchodzony był pod hasłem „Uleczyć tęsknotę” i dotyczył wsparcia dla Ukrainy i Ukraińców. Przed zbliżającą się zimą Ukrainie najbardziej potrzebne są generatory prądu, tzw. piece-kozy i płyty paździerzowe do zabudowy otworów okiennych i dlatego trzeba zwiększyć pomoc finansową. O pomoc w zakupie agregatów prądotwórczych, które pod koniec bieżącego roku zostaną przekazane najbardziej potrzebującym instytucjom na Ukrainie, apeluje też dyrektor Caritas Archidiecezji Przemysko-Warszawskiej Kościoła Greckokatolickiego, ks. Adrian Łychacz. Zbiórka środków na ten cel trwa w parafiach greckokatolickich, ale można się nią włączyć także poprzez wpłatę na konto bankowe. 

>>> Bp Jan Sobiło: Kościół pełni funkcję pogotowia ratunkowego

Lwów i inne ukraińskie miasta wyłączają oświetlenie ulic z powodu niedoborów energii elektrycznej spowodowanych rosyjską agresją, fot. PAP/EPA

Pomagają też katolicy z zachodnich krajów Europy. Kardynał Christoph Schönborn z Wiednia zaapelował do wiernych, aby w okresie Bożego Narodzenia podarowali ukraińskim sierotom odrobinę radości. Austriacki kardynał przypomniał, że do najbardziej poszkodowanych ofiar wojny należą szczególnie dzieci i sieroty. – Dlatego apeluję o pomoc, aby te dzieci również mogły poczuć odrobinę radości z Bożego Narodzenia – stwierdził arcybiskup Wiednia. 

W połowie grudnia doradca kardynała ds. uchodźców, Manuel Baghdi, już po raz siódmy wyruszy na Ukrainę z transportem pomocy. Celem jego podróży są domy dziecka i sierocińce w Karpatach. W swoich misjach pomocowych Baghdi zawsze stara się być obecny tam, gdzie inaczej nie dotarłaby pomoc. Zaopatruje ludzi na miejscu w żywność, pakiety higieniczne, leki, a także datki pieniężne. Wiele osób to uchodźcy z terenów objętych wojną na wschodzie Ukrainy. Baghdi przywozi potrzebującym także urządzenia, np. pralki, a teraz w jego transporcie znajdą się z pewnością również zabawki. – To nie tylko pomoc materialna, to także poczucie i pewność dla tych ludzi, że nie są sami, że ktoś o nich myśli. Jest to tym bardziej ważne szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia – powiedział współpracownik kard. Schönborna.  

fot. Caritas Polska

Kościół blisko ludzi 

Kilkanaście dni temu „minibus papieża Franciszka” załadowany pomocą humanitarną dotarł do wyzwolonego spod rosyjskiej okupacji Chersonia. „Dziękujemy Ojcu Świętemu” – mówił wtedy bp Stanisław Szyrokoradiuk OFM z diecezji odesko-symferopolskiej. Bus został zakupiony dzięki pomocy finansowej, którą do Ukrainy osobiście przywiózł kard. Konrad Krajewski, bliski współpracownik papieża. Minibusem kierował proboszcz z Chersonia, który pozostał tam w czasie okupacji rosyjskiej wraz z dwoma innymi księżmi. „Dzięki Bogu mogliśmy przekazywać pieniądze nawet w czasie okupacji rosyjskiej i za te pieniądze proboszcz mógł karmić ludzi. Bardzo wiele osób uciekło z miasta, ale my postanowiliśmy zostać, bo w tych czasach ważne jest, aby Kościół trwał blisko ludzi. Stanowimy dla nich rodzinę, a ksiądz jest jak ojciec” – przypomniał biskup odesko-symferopolski. 

Oby tej zimy ta pomoc była równie silna jak wiara Ukraińców, o której mówił mer Lwowa.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze