koronawirus

fot. EPA/YOAN VALAT

Michał Jóźwiak: koronawirus to wstrząs dla Kościoła i naszej wiary [KOMENTARZ]

Pandemia koronawirusa dotknęła wszystkich sfer naszego codziennego funkcjonowania. Wpłynęła również na Kościół. To chyba pierwsza taka sytuacja w historii, kiedy duchowni zachęcają wiernych, aby nie przychodzili do kościoła.

Władze państwowe już od drugiej połowy marca tego roku wprowadzają kolejne obostrzenia dotyczące różnych aspektów funkcjonowania społeczeństwa. Najpierw mówiło się o zaleceniach, ale później kolejne rozporządzenia Rady Ministrów zaczęły regulować co można, a czego nie wolno w związku z wprowadzeniem w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego, a potem epidemii. Wielu publicystów krytykowało włoskich hierarchów, że tak łatwo i szybko zdecydowali się na zamknięcie kościołów. Argumentowali, że w sytuacji zagrożenia dostęp do sakramentów jest szczególnie ważny. Punkt widzenia zmienił się nieco, kiedy to w naszym kraju nastąpił wzrost zakażeń koronawirusem i zachorowań na Covid-19. Wówczas większość środowisk katolickich ze zrozumieniem przyjęła decyzję o ograniczeniu liczebności wiernych na mszach świętych do pięciu osób. Episkopat wzywa i apeluje, aby przestrzegać tych wytycznych rządu.

>>> Jak przeżyć Wielkanoc w domu? [DUCHOWY PORADNIK]

Polacy Wielkanoc spędzą w domach. Najważniejsze i najbardziej uroczyste chwile w roku liturgicznym zostały przeniesione ze świątyń do naszych mieszkań. Tegoroczny Wielki Post i Wielki Tydzień stały się pretekstem do przemyślenia, docenienia, a czasem do odkrycia duchowych „narzędzi”, które zostały przez wielu wiernych zapomniane. Komunia Św. duchowa, żal doskonały i przeniesienie wielu elementów liturgii do domów okazują się lekcją, której chyba na długo nie zapomnimy. Kościół w tym czasie przeżywa niewątpliwie trzęsienie ziemi. Ale to wstrząs, który był potrzebny, bo okazał się pretekstem do zrozumienia, czym rzeczywiście są dla nas relacje międzyludzkie i poczucie wspólnoty.

fot. unsplash

>>> Mikroschizmy [KOMENTARZ]

Obrazy, które z pewnością przejdą do historii, to papież Franciszek błogosławiący pusty plac św. Piotra, czy modlitwa Ojca Świętego na tym samym placu, kiedy nie przebywała na nim ani jedna osoba. Puste świątynie nie oznaczają jednak, że Kościół został zamknięty. Kościół nadal, a może nawet szczególnie w tym czasie, okazuje się wspólnotą duchową. Wspólnotą modlitwy, pamięci i solidarności, a nie widzialną grupą ludzi, gromadzącą się raz w tygodniu w tym samym miejscu. Wyrazem tej współodpowiedzialności za siebie nawzajem są liczne zbiórki na respiratory i sprzęt medyczny organizowane między innymi przez Caritas. Kościół mocno włącza się w walkę o życie i zdrowie osób zagrożonych koronawirusem. Troszczy się nie tylko o dobra duchowe, ale też te materialne. A przecież sam praktycznie z dnia na dzień został odcięty od większości swoich wpływów. Bez mszy św. nie ma tacy, a to dla wielu parafii oznacza poważne finansowe problemy.

>>> Modlitwa to nie magiczne zaklęcie [FELIETON]

Pandemia koronawirusa okazuje się też sprawdzianem z naszej wiary. Sytuacja zagrożenia i strachu bezlitośnie obnażyła, co w przeżywaniu naszej relacji z Bogiem jest zabobonem, a czasem nawet magią. Pojawiały się już tezy, że przez Komunię Św. nie można się zarazić, a „konsekrowane ręce” nie przenoszą wirusów. Przy całym tym dramacie rodzin, które dotknięte są chorobą czy długą izolacją, może pożytkiem będzie dla nas wszystkich przemyślenie na nowo tego, czym jest chrześcijaństwo. Czy jest rzucaniem zaklęć na rzeczywistość, czy też dojrzewaniem do miłości Boga i bliźniego.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze