Abp Henryk Jagodziński: w Ghanie chrześcijaństwo głęboko się inkulturowało [ROZMOWA]
– Tym, co uderza w Ghanie kogoś, kto przybywa nawet z kraju takiego jak Polska, jest wielka religijność mieszkańców – mówi KAI abp Henryk Mieczysław Jagodziński, nuncjusz apostolski w Ghanie.
Dodaje, że „cechę tę można odnieść praktycznie do wszystkich krajów afrykańskich, gdzie religia odgrywa bardzo ważną rolę”. Arcybiskup wyjaśnia, że ta gorliwość przekłada się na konkretne życiowe wybory, co widać przede wszystkim w kwestii podejścia do spraw małżeństwa i rodziny. „Tutaj nikt nie ma wątpliwości, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety i nikt nie dyskutuje nad ilością płci” – stwierdza.
>>> Ghana: abp Henryk Jagodziński inicjuje kult bł. Wincentego Kadłubka
Agnieszka Dziarmaga (KAI): Ksiądz Arcybiskup ma za sobą blisko 25 lat w dyplomacji Stolicy Apostolskiej, pracy w różnych miejscach na świecie, a obecnie w Ghanie – jako nuncjusz apostolski. Powszechność Kościoła, uniwersalność jego misji, nie wyklucza jednak różnic?
Abp Henryk Jagodziński: – Z perspektywy lat przepracowanych w papieskiej służbie dyplomatycznej mogę powiedzieć, że w moim przypadku życie okazało się o wiele bogatsze, niż moja wyobraźnia. W momencie, w którym wstępowałem do Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach i później, kiedy już jako ksiądz wyjeżdżałem do Rzymu na studia nie przypuszczałem, że przyjedzie mi pełnić tak specyficzną służbę w tylu krajach. A co do różnic, to nie trzeba wyjeżdżać za granicę, aby dostrzec w poszczególnych parafiach pewne zwyczaje, których nie ma w innych. Sięgając poza granice Polski czy Europy dostrzeżemy tych różnic coraz więcej.
Ta różnorodność towarzyszyła Kościołowi od samego powstania, czego świadectwa możemy dostrzec już w Nowym Testamencie, chociażby spór o zachowywanie Prawa mojżeszowego. Przypomnę tylko, że obecnie we wspólnocie Kościoła katolickiego mamy 21 Kościołów wschodnich „sui iuris” (swojego prawa). Oczywiście te różnice mają swoje granice: nie mogą one naruszać jedności Kościoła oraz jego misji.
Cel działalności Kościoła został sformułowany w sposób bardzo syntetyczny w ostatnim kanonie Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi, że najwyższym prawem w Kościele jest zbawienie dusz. Wydaje się to tak oczywiste, ale jednak historia Kościoła ukazuje nam, że z tą jednością były problemy. Zresztą, na tę kwestię zwrócił uwagę sam Pan Jezus, w swojej modlitwie arcykapłańskiej, gdzie modli się do Boga Ojca, aby ci którzy uwierzą w Niego stanowili jedno. „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17, 20-21)”. Takim widzialnym znakiem jedności dla Kościoła jest osoba Ojca Świętego. Pozwolę sobie przytoczyć n. 88 Konstytucji Soboru Watykańskiego II „Lumen Gentium”: „Kościół katolicki jest świadom, że pośród wszystkich Kościołów i Wspólnot kościelnych to on zachował posługę Następcy Apostoła Piotra w osobie Biskupa Rzymu, którego Bóg ustanowił „trwałym i widzialnym źródłem i fundamentem jedności” i którego Duch podtrzymuje, aby Kościół uczynił także wszystkich innych uczestnikami tego podstawowego dobra”.
Tutaj w Ghanie, doświadczyłem wielkiego szacunku dla osoby papieża Franciszka nie tylko ze strony katolików, ale także przedstawicieli innych wyznań. Na początku mojego pobytu w Ghanie złożyłem kurtuazyjną wizytę anglikańskiemu biskupowi Akry J.W. Danielowi Torto. W sali, w której odbywało się spotkanie, na centralnym miejscu wisiało duże zdjęcie Papieża Franciszka razem z biskupem Torto. Duża część naszego spotkania była poświęcona spotkaniu bp. Torto z papieżem Franciszkiem, o którym biskup anglikański mówił z wielkim entuzjazmem.
Mówi się o wyjątkowej religijności Ghańczyków. Jak opisałby Ksiądz Nuncjusz wartość religii w Ghanie?
– Tym, co uderza w Ghanie kogoś, kto przybywa nawet z kraju takiego jak Polska, a może zwłaszcza z Polski, jest wielka religijność mieszkańców. Cechę tę można odnieść praktycznie do wszystkich krajów afrykańskich, gdzie religia odgrywa bardzo ważną rolę. Ghana jest na wskroś religijna. Wiara w rzeczywistość nadprzyrodzoną stanowi istotną część życia większości mieszkańców tego kraju. Z tym, że wątki dwóch wielkich religii przybyłych spoza kontynentu afrykańskiego, a mianowicie: chrześcijaństwa i islamu przeplatają się z różnym natężeniem, z elementami religii tradycyjnych. Co prawda obecne są także inne religie, takie jak: judaizm, hinduizm, buddyzm czy sikhizm, ale zasadniczo ich wyznawcami są emigranci z innych kontynentów, którzy przywieźli ze sobą do Ghany własne religie i kontynuują ich wyznawanie w nowym miejscu zamieszkania.
Podstawowa różnica między chrześcijaństwem a islamem, a religiami tradycyjnymi jest taka, że religie tradycyjne to nie są religie objawione. Dlatego też nie moją one jakiegoś wspólnego punktu odniesienia, którym jest objawienie. Świat religii tradycyjnych w Ghanie pełen jest pomniejszych bóstw, których kult ogranicza się do danego plemienia, szczepu, wioski czy nawet rodziny. Występują też bóstwa związane z określonym terytorium, rzeką czy górą. W tych wszystkich wierzeniach istnieje też pojęcie Boga jako najwyższego bytu, ale nie jest on przedmiotem bezpośredniego kultu. Obecnie religie tradycyjne, religie według prowadzonych spisów powszechnych, są wyznawane przez około 10% ogółu społeczeństwa Ghany. 69% to chrześcijanie i około 20% to muzułmanie. Ale niektóre tradycje, które mają swoje źródła w religiach tradycyjnych ,ciągle są obecne w życiu Ghańczyków. Oczywiście można długo dyskutować, jak głębokie są to wpływy, w każdym razie bezspornym jest fakt, że religia jako taka ma wielki wpływ na życie, kulturę i tradycje mieszkańców Ghany. Z drugiej strony, wszystkie tradycje występujące w kulturze Ghany mają znaczenie religijne.
Jednym słowem, w każdym aspekcie życia są oni religijni. Z tego też powodu w afrykańskim, tradycyjnym życiu społecznym praktycznie nie ma ateistycznych organizacji. A nieliczni ateiści doszli do swoich ateistycznych przekonań pod wpływem zachodniej propagandy. W tym kontekście również moralność nie może być oddzielona od religii. Moralność wypływa z religii i w ten sposób reguluje ona postępowanie jednostek. Dlatego też jakiekolwiek złamanie norm moralnych uważane jest za zło i uważa się, że powinno podlegać karze.
W życiu Ghańczyka i myślę, prawie każdego mieszkańca Afryki, szczególną rolę pełnią rytuały, czyli święte czynności – mówiąc najprościej. Zarówno te religijne, jak i też te zarezerwowane dla kręgu rodzinnego. Rytuały sprawiają, że człowiek wchodzi w kontakt i wymiar rzeczywistości, która go przerasta, która jest ponad nim i od której jest zależny. Uczestnicząc w określonych obrzędach, sam wypowiadając pewne słowa czy słysząc je, staje się częścią pewnej społeczności albo tworzy pewną wspólnotę. Nie jest on autorem tego rytuału, ale jego wykonawcą, czyni to co mu zostało przekazane przez łańcuch pokoleń. Stąd też w Ghanie taki wielki kult przodków, który przejawia się nie tylko w szczególnym szacunku wobec tych co odeszli, ale przede wszystkim w relacji do swojej rodziny i plemienia. Co się przekłada nie tylko na gesty szczególnej czci wobec rodziców, starszych i wodzów, ale także na konkretne czyny pomocy, solidarności i lojalności.
W obrzędach religijnych, człowiek musi się niejako poddać temu, co jest czynione. Musi poświęcić swoje własne ja na rzecz wspólnoty. I to niezależnie, czy dotyczy to religii czy rodziny lub plemienia. W świecie zachodnim ludzie uciekają od zinstytucjonalizowanego rytuału i od dogmatu. Powoli wszystko staje się arbitralne jako wynik realizacji postulatu zerwania z hipokryzją i powrotem do tzw. autentyczności. W tym postulacie, aby coś było autentyczne, musi być osobiste. Ale czy wtedy rzeczywiście jest prawdziwe? Prawda istnieje niezależnie od indywidualnych przekonań jednostki. Pomimo tego, że dopiero prawda prowadzi do prawdziwej wolności jak uczył Pan Jezus (J 8, 32), to każdy się jednak zgodzi z tym, że niejednokrotnie wierność prawdzie, czy poznanie prawdy niesie ze sobą cierpienie. A współczesny człowiek szeroko pojmowanego Zachodu, który bardzo często ucieka od pytań eschatologicznych dotyczących życia po śmierci, stara się w imię dobrego samopoczucia wyeliminować wszystko to co niesie ze sobą ból, wysiłek czy chociażby zakłopotanie. W imię świętego spokoju i przyjemnego spędzania życia na ziemi, również niektóre środowiska religijne postulują nowy obraz świata, w którym jest miejsce tylko na zadowolenie. Ale czy w takim świecie jest rzeczywiście miejsce dla prawdziwego Boga, który objawił się w Jezusie Chrystusie?
Szczególne miejsce jakie Bóg zajmuje w życiu prywatnym i publicznym, widać chociażby na przykładzie hymnu narodowego Ghany, który zaczyna się od następujących słów: „Niech Bóg błogosławi naszą ojczyznę Ghanę”.
Czy proces inkulturacji liturgii Kościoła katolickiego w Ghanie był trudny? Jaki był jego przebieg?
– Pewna specyfika liturgii Kościoła katolickiego w Ghanie została ukształtowana przez wiele czynników, przede wszystkim przez proces inkulturacji, który miał miejsce ze szczególną intensywnością po Soborze Watykańskim II, aczkolwiek zasadniczo nie różni się bardzo od liturgii sprawowanej w Polsce. Soborowa Konstytucja o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium” z 1963 r., szczególnie w swoim trzecim rozdziale, zwróciła uwagę, w procesie odnowienia liturgii, na konieczność wzięcia pod uwagę zasad wynikających z jej duszpasterskiego charakteru oraz zagadnienie przystosowania do charakteru i tradycji narodów. Jan Paweł II w swojej encyklice „Redemptoris Missio” (n. 52), poruszył także kwestię przyjmowania Ewangelii przez kultury innych narodów, podkreślając nowe zadania wierzących: „prowadząc działalność misyjną wśród narodów, Kościół spotyka różne kultury i zostaje wciągnięty w proces inkulturacji”.
Jednakże, jak to zauważył papież Benedykt XVI w adhortacji posynodalnej „Africae munus”, „nie można zapominać, że prawdziwym sprawcą inkulturacji jest Duch Święty, «który pomyślnie przewodzi dialogowi między słowem Bożym, objawionym w Chrystusie, a najgłębszymi pytaniami, jakie rodzą się w różnorodności ludzi i kultur. W ten sposób wciąż dokonuje się w dziejach, w jedności tej samej i jedynej wiary wydarzenie Pięćdziesiątnicy, która wzbogaca się dzięki wielości języków i kultur». Duch Święty sprawia, że Ewangelia może przenikać wszystkie kultury, bez podporządkowania się którejkolwiek z nich” (n. 37).
Chociaż Kościół wiernie przestrzega zasad świętej liturgii, wszędzie tam, gdzie się znajduje, to jednak istnieje w niej pewna przestrzeń dla lokalnej specyfiki, która wyraża się we włączeniu pewnych miejscowych elementów, których cel stanowi uczynienie liturgii bardziej zrozumiałą. Historia Kościoła lokalnego w Ghanie, a zwłaszcza kultura jego wiernych, ma swój wpływ na dzisiejszą liturgię i na jej wyzwania. Dlatego, aby lepiej zrozumieć specyfikę inkulturacji liturgii w Ghanie, jest czymś bardzo wskazanym, by poznać także religie istniejące w tym kraju, w szczególności religie tradycyjne. Proces inkulturacji w Ghanie przebiega pod kontrolą Komisji Liturgicznej Episkopatu Ghany oraz Komisji diecezjalnych. Według zaleceń Soboru Watykańskiego II starano się przybliżyć katolicką liturgię wiernym Ghany, poprzez tłumaczenie tekstów liturgicznych na zrozumiałe dla nich języki lokalne oraz wprowadzenie pewnych elementów z rodzimej tradycji i kultury do samej liturgii, paramentów, przy pomocy których jest ona sprawowana oraz miejsc, gdzie się odbywa. Stwierdzić również należy, że pewne elementy liturgii, nieobecne w Europie w Kościele katolickim, dostały się do niej nie tyle pod wpływem miejscowej tradycji, ale zostały zapożyczone czy to z USA lub też z innych kościołów i wspólnot chrześcijańskich, jak np. sposób głoszenia kazań, na co zresztą zwróciła uwagę Konferencja Biskupów Katolickich Ghany w 2014 r.
W ostatnim czasie wielu autorów ghańskich stara się ukazać nowe spojrzenie na religie tradycyjne, różne od tego, jakie do tej pory ukazywali autorzy pochodzący z Europy i Ameryki Północnej. Starają się wskazać na wiele punktów wspólnych odnośnie pojęcia Boga oraz pojęć dobra i zła, między religiami tradycyjnymi a chrześcijaństwem. Niektórzy starają się wykazać, że przemiany, które nastąpiły w liturgii katolickiej oraz w podejściu do lokalnej tradycji, nastąpiły na skutek przemian społecznych, kulturowych i politycznych, które zaszły wśród samych wiernych w Ghanie. Niestety, wielu z tych autorów (z różnych powodów) pomija kluczową rolę Soboru Watykańskiego II, którą odegrał w tych właśnie przemianach, kładąc przede wszystkim nacisk na upodmiotowienie społeczeństwa ghańskiego po uzyskaniu niepodległości w 1957 r., które chciało wyzwolić się z kolonialnych wpływów w różnych dziedzinach życia, w tym i religijnej. Jednocześnie starają się ukazać bogactwo kultur tradycyjnych, dzięki którym chrześcijaństwo mogłoby zostać wzbogacone w procesie inkulturacji.
Jakie szczególne wartości wnosi Kościół ghański do Kościoła powszechnego?
– To, co zaskakuje przybysza z Europy u tutejszych katolików to ich gorliwość. Dla wielu ludzi uczestnictwo w niedzielnej Mszy św. wiąże się z kilkugodzinną drogą. Nie wszyscy dysponują środkami transportu, nie wszędzie są drogi asfaltowe, więc dotarcie do kościoła zajmuje sporo czasu. A jednak wielu ludzi co niedzielę podejmuje się tego trudu. Niedzielne Msze św. trwają dwie, trzy godziny, a czasem przy wielkich uroczystościach nawet cztery. Co ciekawe nikt nie narzeka, że na mszy św. długo, a w kościele gorąco.
Katolicy świeccy angażują się w różne organizacje katolickie i grupy modlitewne, takie jak Stowarzyszenie Katolickich Kobiet, Stowarzyszenie Katolickich Mężczyzn, Rycerzy Marshala, Rycerzy św. Jana, Legion Maryi i jeszcze można by długo wyliczać. Ta gorliwość przekłada się na konkretne życiowe wybory, co widać przede wszystkim w kwestii podejścia do spraw małżeństwa i rodziny. Tutaj nikt nie ma wątpliwości, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety i nikt nie dyskutuje nad ilością płci. Widać to także w oporze wobec nacisków niektórych krajów tzw. zachodnich, które chcą im narzucić pewne nietradycyjne standardy dotyczące życia społecznego. Ghańczycy podkreślają, że mają własną kulturę i nie pozwolą sobie narzucić obcych wzorców, które stają w konflikcie z ich tradycją i przekonaniami. Dla mieszkańców Ghany wielką wartością jest rodzina, rozumiana w sensie bardzo szerokim. To rodziny budują klan, plemię, wreszcie naród. W rodzinach przekazuje się wiarę, kulturę i wartości. Dlatego też w duchowości Ghańczyków tak wielką rolę odgrywa kult przodków. Dzieci uważane są za błogosławieństwo, a nie za problem. Fakt, że społeczeństwo ghańskie to społeczeństwo religijne przejawia się w szacunku do religii jako takiej. Dzięki temu istnieje przychylny klimat do wzrostu powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Obecnie Kościół w Ghanie wysyła misjonarzy do innych krajów. Szacunek do religii sprawia, że praktycznie nie ma konfliktów na tle religijnym. Czasem zdarzają się jakieś waśnie na tle etnicznym, które bardzo często są zażegnywane przez przywódców religijnych. Także w takich sytuacjach właśnie odwoływanie się do wartości religijnych pomaga w rozładowywaniu konfliktów.
O ile pamiętam, nie lubi Ksiądz Arcybiskup określenia „Kościół afrykański”, jako sprowadzenie wielu krajów i partykularnych Kościołów do wspólnego mianownika. W czym przejawia się ich bogactwo, różnorodność?
– Nie tyle nie lubię, co uważam takie określenie za nieprecyzyjne, a co za tym idzie niosącą niepełną informację. Nikt nie mówi o Kościele europejskim czy azjatyckim, a mówi o Kościele w Europie i w Azji. Dlatego też moim zadaniem powinno się mówić o Kościele w Afryce. Tak jak w Europie czy Azji, kraje afrykańskie różnią się między sobą dość istotnie, nie tylko językiem czy językami, ale przede wszystkim kulturą i zwyczajami, nie mówiąc o różnicach geograficznych, co ma także istotny wpływ na kulturę. Pomimo różnic i specyfiki jakie istnieją w poszczególnych krajach, to jednak istota Kościoła katolickiego jest taka sama w poszczególnych krajach w Afryce, w Europie, Azji i na innych kontynentach. Wyrażenie „Kościół afrykański”, nasuwa myśl, że jest to kościół będący w wytworem ludów afrykańskich. Natomiast określenie „Kościół w Afryce” mówi nam, że mamy do czynienia z częścią Kościoła powszechnego, która jest obecna na tym kontynencie. W tym kontekście, chciałbym zacytować n. 137 Posynodalnej adhortacji apostolskiej „Ecclesia in Africa”, św. Jana Pawła II z 14 września 1995: „Kościół, który jest w Afryce, dzieli z Kościołem powszechnym „wzniosłe powołanie do urzeczywistnienia — przede wszystkim w swoim wnętrzu — jedności rodzaju ludzkiego, która przekracza różnice etniczne, kulturowe, narodowe, społeczne i inne po to, aby ukazać nietrwałość tych różnic, obalonych przez krzyż Chrystusa”. Odpowiadając na swoje powołanie, by być w świecie ludem odkupionym i pojednanym, Kościół przyczynia się do rozwoju braterskiego współistnienia między narodami, nie bacząc na różnice rasowe i narodowościowe”.
Jak widać, w tym dokumencie kładzie się nacisk na jedność Kościoła powszechnego, pomimo istniejących różnic w poszczególnych częściach świata. Mówiąc o różnicach nie zapominajmy o jedności i o tym, że jesteśmy częścią tej samej rzeczywistości niezależnie od miejsca na Ziemi, w którym się znajdujemy.
Jest Ksiądz Arcybiskup autorem książek ilustrujących katolicyzm, w tym pewne obszary kapłaństwa, w wielu krajach. Ostatnia rzecz to „Zapiski z Ghany” – swoisty dziennik duszpasterski. Czy możemy oczekiwać nowej publikacji?
– Jak nietrudno się domyśleć, kiedy jestem w Polsce wielu ludzi pyta mnie, co konkretnie robi Nuncjusz Apostolski w Ghanie, stąd niektóre wydarzenia, w których uczestniczę staram się opisać i przy okazji podać jakieś dodatkowe informacje na temat Ghany. Pisanie traktuję jako pewną formę odpoczynku. Oczywiście nie zawsze na takie pisanie starcza czasu. „Zapiski z Ghany” to nie ostatnia książka o tym kraju. To, czy następna ukaże się w przyszłym roku albo za dwa lata, zależy od wielu czynników, przede wszystkim od czasu. Treść tej książki zależy od wydarzeń, które są przede mną, od spotkań z ludźmi i miejscami, gdzie się udam. Aczkolwiek już zgromadziłem trochę materiału na następną książkę. Pisanie o jakimś wydarzeniu sprawia, że przeżywam je na nowo i staram się je przemyśleć, a tymi przemyśleniami pragnę podzielić się z czytelnikami, abyśmy, tak jak pisał św. Bonwentura w Breviloquim: „ut boni fiamus et salvemur”, abyśmy byli dobrzy i zostali zbawieni.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |