Foto: Andrew Medichini/POOL/EPA/PAP

Cztery marzenia o Europie [MISYJNE DROGI]

„Z wielu stron wyłania się ogólne wrażenie zmęczenia, starzenia się Europy będącej babcią, która nie jest już płodna i nie tętni życiem. Z tego względu wydaje się, że wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania” – powiedział papież Franciszek w 2014 r. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Zdiagnozował w ten sposób, ponuro, kondycję naszego kontynentu.

Już od samego początku można się było domyślać, że Bergoglio będzie »interpretować« rolę i postać papieża na swój własny sposób. Wystarczyło imię, jakie przybrał: imię świętego, które natychmiast odsyła do rzeczywistości ubóstwa, kogoś kto w ówczesnym Kościele nie był popularny wśród duchowieństwa. Słowo »buonasera« (dobry wieczór), którym rozpoczął swój pontyfikat, nie zostało skierowane tylko do wyznawców Chrystusa. Niezwykły był też sposób, w jaki się przedstawił: nie jako papież, ale jako biskup Rzymu. Niecodzienna była prośba o błogosławieństwo zebranych na placu św. Piotra tłumów. Potem powrót z konklawe autobusem i żarty z kardynałami. A następnego dnia, po wyjściu z bazyliki Santa Maria Maggiore, wizyta w rezydencji, gdzie się zatrzymał przed konklawe, aby zapłacić rachunek. I w końcu najbardziej niezwykła ze wszystkich decyzja, aby nadal mieszkać w Domu św. Marty zamiast w Pałacu Apostolskim” – pisze watykanista Gian Franco Svidercoschi. Papież Franciszek szybko pokazał, że Kościół nie jest europocentryczny a powszechny, a jego serce bije wśród ubogich. Rozwija się najbardziej w Ameryce Łacińskiej, Azji, a w Europie przeżywa odwrót. Na ten sposób życia i przepowiadania Ewangelii niektórzy kręcili i kręcą nosem.

>>> Michał Jóźwiak: w jakim kierunku papież Franciszek prowadzi Kościół? [KOMENTARZ] 

Foto: Andrew Medichini/POOL/EPA/PAP

>>> Kasper Kaproń OFM: Franciszek stara się pokazać drogę solidarności 

Trudna rana

To było zaskakujące. Pierwsza podróż – pielgrzymka Franciszka – była do Europy. Papież przyleciał 8 lipca 2013 r. na włoską wyspę Lampedusę na Morzu Śródziemnym. Oddał hołd 20 tysiącom imigrantów z Afryki, którzy w ciągu ćwierć wieku utonęli w drodze do Włoch, do lepszego świata i życia w Europie. Dotknął rany Starego Kontynentu. Rany wstydliwej, zaognionej i oględnie mówiąc – nieładnie pachnącej. Biskup Rzymu wypłynął w morze na pokładzie statku patrolowego straży przybrzeżnej, którym w ciągu ostatnich 8 lat sprowadzono na ląd 30 tysięcy uchodźców z dryfujących łodzi i stateczków. Papież, któremu towarzyszyło 120 kutrów rybackich, rzucił w morze wieniec z białych i żółtych chryzantem w hołdzie dla ofiar. Spotkał się z grupą imigrantów. Odprawił mszę na pobliskim stadionie, w pobliżu miejsca nazywanego cmentarzyskiem łodzi. To tam składowane są wszystkie łodzie uchodźców. Zazwyczaj pierwsza pielgrzymka papieża wiele mówi o stylu prowadzenia Kościoła, który jest przed nami. Ta wzbudziła niepokój. Ewangeliczny niepokój. Dzieci Afrykańczyków ocalałych po podróży przez Morze Śródziemne, po tym spotkaniu z biskupem Rzymu, nosiły koszulki z napisem „Nie jestem niebezpieczny, jestem w niebezpieczeństwie”. Papież Franciszek postawił nas w niebezpieczeństwie ewangelicznego nawrócenia. Nas, ludzi z poukładanego świata, z gotowymi odpowiedziami na wiele pytań, często pozamykanych na cztery spusty w bezpiecznych plebaniach i klasztorach.

Foto: Franco Lannino/EPA/PAP

Nie tylko Lampedusa

Trzy lata później, aby podkreślić wagę problemu, papież poleciał na grecką wyspę Lesbos, gdzie także znajduje się obóz dla uchodźców „Moria”. Wraz z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I oraz prawosławnym arcybiskupem Aten Hieronimem II podpisali porozumienie o pomocy dla uchodźców. Jak podaje BBC, setki imigrantów, w tym muzułmanie, przyszły powitać duchownych. Papież spacerował po obozie, rozmawiał z ludźmi, przytulał ich. Spotkał się m.in. z grupą młodych chłopców, którzy sami przebyli niebezpieczną morską podróż do Europy. Telewizyjne nagranie pokazało też mężczyznę, który uklęknął przed Ojcem Świętym i błagał go o błogosławieństwo, a także małą dziewczynkę, która wręczyła papieżowi własnoręcznie wykonany rysunek. – Brawo, brawo – pochwalił dziecko Franciszek. Zwrócił się do swoich ochroniarzy: „Nie zginajcie tego. Chcę to mieć na swoim biurku”.

>>> Sebastian Zbierański: kto ma problem z papieżem Franciszkiem? [KOMENTARZ]

Europa będąca babcią

W Parlamencie Europejskim spodziewano się miłego, „puchatego” przemówienia, a papież spokojnie wyłuszczył braki Europy. 25 listopada 2014 r. mówił o braku solidarności, o braku poszanowania godności człowieka, w tym prawa do życia, o samotności wielu ludzi (co uwidoczniła potem pandemia – co aktualnie podkreśla), o kulturze wykluczenia innych i słabszych ludzi, o niepohamowanym konsumpcjonizmie, o braku miłości, o absolutyzowaniu techniki kosztem człowieka i relacji międzyludzkiej.

>>> Francesco. Papież, który nie traci kontaktu z rzeczywistością

Marzenia o Europie

W październiku 2020 r. papież napisał list do kard. Pietro Parolina z okazji 50-lecia współpracy Stolicy Apostolskiej z instytucjami europejskimi. Nawiązał do wołania św. Jana Pawła II w Santiago de Compostela: „Europo, odnajdź siebie samą, bądź sobą!”. Zauważa, że pandemia rozbudziła świadomość tkwiącą w projekcie europejskim, że razem i zjednoczeni jesteśmy silniejsi, że „jedność jest ważniejsza od konfliktu” i że solidarność może być „stylem tworzenia historii”. Opowiedział o swoich ewangelicznych marzeniach dotyczących Europy: „Marzę o Europie przyjaznej dla osoby i dla osób. Ziemi, gdzie szanowanoby godność każdego, gdzie osoba byłaby wartością samą w sobie, a nie przedmiotem kalkulacji ekonomicznej lub towarem. (…) Marzę o Europie, która byłaby rodziną i wspólnotą. Miejscem, które potrafiłoby docenić specyficzne cechy każdej osoby i każdego ludu, nie zapominając o tym, że łączy ich wspólna odpowiedzialność. (…) Marzę o Europie solidarnej i wielkodusznej. Miejscu przyjaznym i gościnnym, gdzie miłość – która jest najwyższą cnotą chrześcijańską – przezwycięża wszelkie formy obojętności i egoizmu. (…) Marzę o Europie w zdrowy sposób świeckiej, w której Bóg i Cezar są odrębni, ale nie przeciwstawiani sobie. O ziemi otwartej na transcendencję, gdzie wierzący mogą publicznie wyznawać swoją wiarę i proponować w społeczeństwie swój punkt widzenia”. Czas nam te marzenia realizować.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze