Somalia. Czwarty świat. Biedni czy bogaci ? [MISYJNE DROGI]
Lekarze pracujący w Paragwaju zdefiniowali misję jako „biedę wśród pięknej przyrody”. Współcześni ateiści piszą, że jeśli ktoś ma pieniądze, ma co na siebie włożyć
i co zjeść – to Boga nie potrzebuje. Tymczasem na misjach przeplata się bogactwo z ubóstwem.
W każdym słowniku przeczytamy, że bogactwo to obfitość wartości mat e r i a lny ch i duchowych człowieka. W ekonomii mówi się, że miarą dobrobytu jest odpowiedni zasób pieniędzy czy innych środków płatniczych: obligacji, akcji. Człowiek wówczas czuje się komfortowo. Wie, że wystarczy mu na samochód, zaoszczędzi na mieszkanie, pojedzie na zagraniczną wycieczkę. W krajach bardziej rozwiniętych ceni się wykształcenie, a także rozwój kulturalny. Osoby wierzące mają jeszcze jedno kryterium: bogaty jest ten, kto poznał Chrystusa. Założyciel oblatów, św. Eugeniusz de Mazenod, pisał, że „najuboższymi są Ci, którzy nie poznali Chrystusa”.
Misje i szpitale
Przez pierwsze trzy wieki teren oddziaływania chrześcijaństwa rozszerzał się dzięki wymianie handlowej, a także przez uznanie go za religię państwową. Głównym celem pracy misyjnej było
głoszenie Chrystusa. Jednak zawsze towarzyszyła mu działalność na rzecz rozwoju człowieka. Tam, gdzie byli chrześcijanie, pojawiały się przytułki, przychodnie, szpitale, hospicja. Kościół
misyjny angażował się w działalność edukacyjną, w przedsięwzięcia na rzecz przestrzegania praw człowieka czy zachowania miejscowej kultury. Tam, gdzie są misjonarze, obok kościołów
są studnie, szkoły, przychodnie. Oczywiście to obraz idealny. Życie, historia działalności misyjnej pokazuje, że nie zawsze sobie z tym radzimy.
Czwarty świat
W maju 2011 r. w Stambule odbyła się konferencja ONZ dotycząca najbiedniejszych krajów świata: Least Developed Countries (LDC). Do tej grupy należy 48 państw: 33 afrykańskie, 14 z Azji
oraz Haiti. Niektóre z tych najmniej rozwiniętych krajów cieszyły się w ostatnich latach stosunkowo wysokimi wskaźnikami wzrostu – twierdzą organizatorzy konferencji. Mimo to istnieje tam wysoka śmiertelność dzieci i trudny dostęp do edukacji. Bogaci mówią, że są to kraje „czwartego świata”. To tam najczęściej mocno rozwijają się misje chrześcijańskie.
Zabijają, aby żyć
W takich miejscach walczy się o każdy dzień. Ludzie tłoczą się w kolejkach po wodę. Misjonarze pracujący w tych rejonach opowiadają, że najważniejszym wynalazkiem dla człowieka w Afryce jest plastikowy baniak. Już nie trzeba stać w kolejkach z ciężkimi naczyniami. Rano do najbliższej studni czy do suchego koryta rzeki, w którym wykopuje się doły w poszukiwaniu wody, wyruszają dzieci. Jest wesoło i kolorowo. Dzieci te potrafią się cieszyć z najmniejszych rzeczy, ale nie zawsze. Tam, gdzie na wyżywienie przeznacza się około 3 zł dziennie, dzieci cierpią głód i są smutne. Brakuje na wszystko, w tym na lekarstwa. Dlatego istnieją oddziały „dzieci żołnierzy”, bo jedynie w wojsku mogą dostać coś do jedzenia. Zabijają, aby żyć.
Kręte drogi pomocy
Gdy przychodzi kataklizm, jak susza w Rogu Afryki, kraje takie jak Somalia zupełnie nie dają sobie rady. Miliony ludzi umierają na oczach międzynarodowej społeczności. Prowadzi się przeróżne
zbiórki, ale nie zawsze pieniądze i dary trafiają tam, gdzie potrzeba. Zanim międzynarodowe organizacje dotrą do najbardziej potrzebujących, „najedzą się” władze centralne i lokalne. Wyjątkiem są międzynarodowa Caritas i bieżąca pomoc misyjna. Istnieją też takie regiony Afryki, w których w walce z suszą mają pomagać prezerwatywy przesyłane kontenerami przez organizacje pomocowe.
Afryka bez misjonarzy
Bez Was wielu z tych ludzi by poumierało – mówi Patrycja z Somalii. W pierwszym szeregu osób pomagających są misjonarze. Oprócz kościołów i kaplic budują studnie, szkoły, szpitale, hospicja. Nieodzownym elementem, bez którego te dzieła nie byłyby możliwe, jest pomoc wiernych z całego świata. Również bez pomocy polskich katolików wielu ludzi na świecie nie otrzymałoby pomocy. Innym ważnym aspektem pomocy ubogim jest bycie wśród nich, czasem nawet bez pieniędzy. Dzielenie z nimi codziennego życia. Znamy przykłady wielkich misjonarzy: bł. Jana Beyzyma SJ czy św. Damiana de Veustera SSCC , którzy mieszkali z chorymi na trąd. Dziś obecność w tych miejscach, z których uciekają wszyscy inni, również jest domeną misjonarzy. Są tam,
gdzie trwają wojny domowe: w Rwandzie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Sudanie. Są obecni wśród chorych na AIDS czy inne choroby, w ośrodkach dla uchodźców, wśród głodujących. Dla
wielu chrześcijan żyjących w skrajnych warunkach jest to dowód na to, że Bóg ich nie opuścił.
Bogactwo i bieda
Bez wątpienia wielu misjonarzy i placówek misyjnych znajduje się wśród ludzi, którzy z różnych powodów są biedni. Najczęściej jest to bieda ekonomiczna. Jednak biedą są również toczące się od lat wojny domowe, prześladowania etniczne, eksterminacja, niewolnictwo spotykane do dziś w Afryce, brak szkół, szpitali. Tego wszystkiego doświadczają katolicy w krajach misyjnych. Bogactwem dla nich jest wiara, relacja z drugim człowiekiem. Bogactwem jest poczucie silnych więzów rodzinnych czy wspólnoty chrześcijańskiej. Bogactwem jest radość i to, że wśród nich są najodważniejsi księża, misjonarze, którzy porzucili dosłownie wszystko – wygodne życie, stabilny status materialny – aby być z nimi. Zatem są bogaci Chrystusem i nadzieją, którą żyją. Istnieje też druga skrajność. Jest w świecie wielu tych, którym żyje się bardzo dobrze. Są wykształceni, bogaci, na wszystko im wystarcza. Jednak odrzucają Chrystusa bądź nie chcą go znać. Są więc biedni duchowo.
Wy dajecie pieniądze, a my krew
Kościół żyje we wspólnotach, które są naczyniami połączonymi. My, katolicy stanowiący Kościół w Polsce, na różne sposoby pomagamy biednemu Kościołowi na całym świecie. Staramy się wraz z nim solidaryzować. Przecież nie raz uczestniczymy w zbiórkach na rzecz biednych w krajach misyjnych. Otrzymujemy też wiele w zamian. Biskup Macram Max Gassis z diecezji El Obeid w Południowym Sudanie, który ze względu na prześladowania opuścił biskupią katedrę i obecnie razem ze swoimi wiernymi przebywa w buszu, w czasie pobytu w Polsce w listopadzie 2011 r., w kościele św. Krzyża w Warszawie powiedział: „Wy dajecie nam modlitwę i pieniądze, a my Wam naszą męczeńską krew”.
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |