Kanada: rzeka uzyskała osobowość prawną. Może „swobodnie płynąć” i być reprezentowana przed sądem
Lokalne władze przyznały osobowość prawną Magpie River, znanej rzece w północnej części prowincji Quebec. To pierwsza taka decyzja w Kanadzie, a wypracowały ją wspólnie lokalna rada Inuitów i władze administracyjne.
Dwie równoległe uchwały, inuickiej Rady Ekuanitshit i władz hrabstwa Minganie uznały, że Magpie River ma dziewięć przysługujących jej praw. Między innymi prawo do swobodnego płynięcia, do utrzymania bioróżnorodności i prawo do podejmowania działań prawnych. Rzeka może mieć zgodnie z uchwałami swojego reprezentanta przed sądami.
Mieszkańcy i lokalne władze od lat starały się o oficjalne uzyskanie chronionego statusu dla rzeki i terenów, przez które płynie (łącznie 2602 km kwadratowe). Tymczasem jak podawał portal Environmentjournal publiczny dostawca elektryczności w prowincji, Hydro Quebec, utrudniał działania ekologów i mieszkańców.
>>>#MisyjnyWtorek: Inuici – mieszkańcy białego bezkresu
Ta rzeka dla Inuitów jest czymś więcej
Muteshekau-shipu jak nazywają rzekę Inuici ma 300 km długości, znana jest ze swoich ostrych przełomów. Dla Inuitów rzeka jest czymś więcej, bo ważną dla ich kultury żywą istotą. Szef Inuickiej Rady Ekuanitshit Jean-Charles Piétacho zwrócił uwagę, że obecnie to ci, którzy mieszkają najbliżej rzeki zajmą się jej ochroną. „Inuici z Ekuanitshit zawsze byli tymi, którzy chronią Nitassinan (terytorium przodków)” – dodał. Nitassinan to w języku Inuitów „nasza ziemia”, jak określane są tereny wschodniego Quebeku i Labradoru.
„Terytorium przodków” ma w Kanadzie szersze znaczenie niż tylko historyczne. To pojęcie, które w ostatnich latach często pojawia się w mediach i oficjalnych wypowiedziach. Władze państwowe, lokalne, a także instytucje publiczne dbają, by na początku oficjalnych wystąpień dokonać „land acknowledgement”, czyli oficjalnej deklaracji, że spotkanie odbywa się na tradycyjnych terytoriach danego narodu.
>>>Arktyka. Kłosy z lodowych pól [MISYJNE DROGI]
Skuteczna ochrona
Odwoływanie się do nadawania osobowości prawnej rzekom czy „tradycyjnym terenom przodków” może być zresztą skuteczniejszą ochroną niż wpisywanie na listy obszarów chronionych. Na tradycyjnym i wpisanym na taką listę liczącym sobie 2000 lat indiańskim leśnym cmentarzysku w Kolumbii Brytyjskiej zostały wycięte drzewa. Najprawdopodobniej zrobiła to jedna z firm prowadzących w okolicy przemysłowy wyrąb. Trwa obecnie dochodzenie prowadzone przez władze prowincji. Natomiast Indianie wskazują, że od lat domagają się lepszej ochrony takich właśnie kulturowo ważnych miejsc.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |