Kościół, który dociera na peryferie. Rok od pożaru katedry Notre Dame [MISYJNE DROGI]
Mija prawie rok od pożaru katedry Notre Dame w Paryżu. Można było wtedy usłyszeć, że to symbol, ale i rzeczywistość Kościoła we Francji: kiedyś centrum chrześcijaństwa w Europie, dziś jest w ruinie. Kościół we Francji to często wiele małych grup, ludzi silnej, żywej i nieustannie odradzającej się wiary. Z rektorem Polskiej Misji Katolickiej (PMK), pracującym w Paryżu KS. BOGUSŁAWEM BRZYSIEM, rozmawia Maciej Kluczka.
PMK we Francji to 108 duszpasterzy, 71 placówek i 146 miejsc, gdzie odprawiana jest Msza św. w języku polskim.
Maciej Kluczka (Misyjne Drogi): Życie katolików we Francji jest trudne czy jest po prostu inne niż w Polsce i w Europie Środkowej?
Ks. Bogusław Brzyś (rektor PMK): Jest piękne i jest inne i ma też swoje wyzwania i trudności w związku z tym, że jest to Kościół mniejszościowy. Niemniej jednak te wspólnoty, które ja miałem okazje poznać jako proboszcz, to były wspólnoty szczęśliwe, z wyjątkiem tych małych parafii wiejskich, w których już nie ma kapłana i plebanii, to tam sytuacja faktycznie jest dramatyczna. Natomiast tam gdzie jest centralna plebania i gdzie są kapłani, to są to piękne wspólnoty, gdzie tętnią życiem, gdzie wykazują duże współczynniki inwencji twórczej duszpasterskiej. To taki paradoks… Kościół z jednej strony w wielu regionach Francji zanika, głównie w tych wiejskich regionach, w skali kraju regularnie we mszy świętej uczestniczy 2% wiernych a z drugiej strony istniejące parafie wcale nie wyglądają na takie, które zanikną i że ta świeczka zgaśnie, nie przeciwnie. W tych wspólnotach dzieje się bardzo dużo ciekawych rzecze. Może to, że sytuacja w skali ogólnokrajowej jest trudna, to te parafie są zmuszone są do tego, by wykazywać większą aktywność.
Porównujące wiarę Francuzów do owej świeczki – można powiedzieć, że to świeczka mała, ale dająca mocne światło?
To jest fakt. To światło i to ciepło, jakie od niej bije bierze się głównie z tego, że w tych parafiach jest zaangażowanych dużo osób świeckich. W Fontainebleau, w parafii na południe od Paryża, gdzie pracowałem, na liście osób, które miały coś do zrobienia w parafii miałem 700 nazwisk na 2 tysiące osób, które regularnie przychodziły do kościoła na mszę święta.
Może to jest aspekt, którego polscy wierni mogliby się od francuskich nauczyć? Tego zaangażowania. U nas często bywa tak, że w życie parafii (poza nabożeństwami) zaangażowana jest mała grupa osób, „parafialna elita”.
Zaangażowanie świeckich nie jest żadną nowością, przecież to postulat Soboru Watykańskiego II, ale wprowadzenie go w życie, jak widać, to nie jest łatwy proces. Wielu kapłanów przybywających z Polski do Francji ma początkowo ogromną trudność, by odnaleźć się w takiej sytuacji, że w parafii jest tyle osób świeckich, które nie tylko są gotowe do pomocy wtedy, gdy ksiądz do nich zadzwoni i powie: „Pani Zosiu, pomoże pani?”, ale że one przejmują pełną odpowiedzialność za różne dziedziny życia parafialnego. Niekiedy są to osoby „na etacie”, które pracują na parafii. W każdej większej parafii jest sekretarka, osoba odpowiedzialna za katechezę, przygotowanie do sakramentu małżeństwa czy chrztu. Pogrzeby są często prowadzone przez osoby świeckie, szczególnie w parafiach wiejskich. Często odbywa się to bez mszy święte, księża nie są w stanie wszędzie dojechać…
>>> Francja: kapłani wracają do sutanny
Ci ludzie przechodzą wcześniej kurs organizowany przez Kościół?
Każda diecezja oferuje rozmaite formy wsparcia, formacji, szkolenia, by osoby świeckie były przygotowane do tych funkcji. Bywa, że biskup z poziomu diecezjalnego powołuje takie osoby i udziela im takiej misji duszpasterskiej, niekiedy robi to proboszcz. To jest bardzo ciekawy aspekt i Kościół w Polsce mógłby się od Francji sporo w tej kwestii nauczyć. Mnie się to od początku najbardziej podobało. Powierzamy świeckim nie tylko zadania, ale i odpowiedzialność.
Może za ileś lat, o czym mówią prognozy przewidujące spadek powołań kapłańskich, będziemy się tego uczyć, także od polskich księży pracujących.
Ta duża liczba polskich księży pracujących na emigracji to dar Ducha Świętego dla Kościoła w Polsce. Każdy taki ksiądz ma przecież kontakt z diecezją macierzystą i to doświadczenie może być jego darem dla wiernych w Polsce, który też stoi przed wyzwaniem. Te zmiany, które zachodziły we Francji, ten masowy odpływ wiernych, zaszły bardzo szybko, w ciągu ostatnich 30 lat. Oby w Polsce ten proces nie trwał tak szybko. Jednym z moich francuskich odkryć było to, że ja się spodziewałem, że Kościół mniejszościowy, który obserwuje erozję wspólnot, automatycznie generuje odruch samozachowawczy. Myślałem, że gdy dojdzie do punktu oporowego, to automatycznie budzi się nowy entuzjazm i nowe podejście do duszpasterstwa. Niestety okazało się, że tak się nie dzieje, że gdy nie ma jakiejś pozytywnej, zdecydowanej woli duszpasterzy (na poziomie diecezji czy parafii), to taka wspólnota może po prostu zaniknąć. To bardzo ważne – nie możemy zostawić rzeczy, takimi jakimi są. Ten Kościół, jak knotek tej świeczki, może zgasnąć. To nie jest tak, że sama dramatyczna sytuacja generuje jego odnowę. Odnowa to dzieło pasterzy i wspólnoty, która tego chce, to się samo nie stanie.
Czyli nie ma naturalnego odbicia? Niektórzy w takich sytuacjach przywołują słowa Jezusa do Piotra: „Ty jesteś Piotr Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”.
To nie może nas usypiać. Ta obietnica Pana Jezusa dotyczy Kościoła w wymiarze globalnym, ale są Kościoły lokalne, znane z Dzieł Apostolskich, gdzie św. Paweł działał a dziś tam Kościoła nie na, np. w Turcji.
Jak francuski Kościół, pod względem organizacyjnym, przygotowywał się na te zmiany?
Wszystkie diecezje we Francji mają problem jeśli chodzi o duszpasterstwo na wsiach. Strategia była taka, że łączono parafie w tzw. sektory, w większe zgrupowania. Pomysł nie jest zły, bo w pewien sposób wymusza współpracę i ducha komunii wśród księży. W połączonych parafiach księża pracują w większych ekipach, doświadczają życia we wspólnocie, to bardzo cenne. To dotyczy przede wszystkim terenów wiejskich.
>>> Francja: pierwszy raz od ponad 200 lat nie będzie pasterki w Notre Dame
W tych regionach pomaga też specjalna aplikacja, która gromadzi ludzi na wspólnej modlitwie i czytaniu Słowa Bożego.
To jest projekt, który wyrasta z mojego duszpasterstwa, gdzie miałem 28 kościołów i również wioski wokół miejskiego centrum. Pomysł był taki, żeby zaproponować coś, co byłoby pomocą dla ludzi w małych miejscowościach i pomogłoby im w utrzymaniu chrześcijańskiego życia bez konieczności przemierzania dużych dystansów. Nowe technologie są darem Bożej Opatrzności dla Kościoła. Dzięki internetowi możemy dotrzeć do ludzi i sprawić, by mogli przeżywać swoją wiarę nawet wtedy, gdy to nie jest msza święta niedzielna. Dzięki tej aplikacji powstają małe domowe grupy parafialne. Stworzyliśmy narzędzie internetowe, z materiałami: filmami i tekstami, w języku polskim i francuskim. Projekt nazywa się New Pastoral, niektórzy nazywają go katolickim Netflixem.
To seria spotkań, do filmów dostarczamy program spotkania, bardzo szczegółowy, tak że każdy jest w stanie poprowadzi takie spotkanie występując w roli gospodarza. Widełki, w których takie grupy mogą powstawać to między 3 a 12 osób. To oczywiście na podstawie słów Jezusa, który mówił, że „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich”. Ludzie spotykają się w domach a przesłanie do nich jest takie: zostańcie gospodarzami małych grup. Oni zapraszają kogo chcą; znajomych, sąsiadów. Ci ludzie znają się, co sprawia, że przychodzą też ci, którzy nie chodzą do kościoła albo są niewierzący, ale mogą przyjąć zaproszenie na takie spotkanie. Jest nadzieja, że w ten sposób istnieje możliwość dotarcia do osób spoza parafii. To działanie na peryferiach Kościoła, o których mówił Franciszek. Projekt trwa od 2 lat. We Francji w tym systemie zarejestrowaliśmy już 180 parafii. W Polsce to też działa, to już ponad 100 parafii.
Choć oczywiście to nie jest zastąpienie niedzielnej mszy.
To nie jest alternatywa dla niedzielnej mszy; ludzie spotykają się raczej w tygodniu a nie w niedziele. Jest też nadzieja, że gdy odbuduje się tę tkankę chrześcijańskiego życia lokalnie, na poziomie rodziny, miejscowości, to istnieją dużo większe szanse, że gdy Duch Święty zawieje, to odmrożone charyzmaty sprawią, że zacznie się odbudowa wspólnoty.
>>> Miesiąc misyjny: Francja laboratorium ewangelizacji
Gdy ktoś ma daleko do Kościoła i dotarcie do kościoła wymaga pokonania długiej drogi, to w czasie spowiedzi nie musi wyznawać grzechu nie uczestnictwa w niedzielnej mszy? Jak rozwiązujecie takie trudne sytuacje?
Podejście francuskie do tego obowiązku jest bardziej łagodne, z większa dozą wyrozumiałości niż w Polsce. Wychodzimy z założenia, że nie straszenie grzechem sprawi, że będziemy mieli więcej parafian, ale podejście do całej formy celebracji. Msza powinna być piękna, by przyciągała, by radość, że wyjdę z kościoła naładowany Bożą energią, sprawi, że parafie będą rosnąć w oczach a nie zmniejszać się.
Kiedyś wpadłem na taki artykuł w internecie. Jego lead brzmiał sensacyjnie, mniej więcej tak: „Szok. Nawet z Francji wyjeżdżają misjonarze”, w domyśle, że nawet z tej zlaicyzowanej Francji wyjeżdżają księża i zakonnicy na misje. Była mowa o Towarzystwie Misji Zagranicznych.
Cały czas Francja wysyła misjonarzy. Pamiętajmy, że ewangelizacja Afryki czy Azji to dzieło głównie francuskich misjonarzy i te zakony cały czas istnieją. Może nie mają takich osiągów jak kiedyś, ale cały czas istnieją, to jest ich chryzmat, oni się tego trzymają. W ramach swoistego rewanżu, Duch Święty sprawiał, że te kraje, które były przez Francuzów ewangelizowane wysyłają dziś do nas swoich misjonarzy i księży, np. z Kongo. To często kraje dawnych kolonii francuskich są wsparcie Kościoła nad Sekwaną. Wielu księży z tamtych diecezji przybywa do Francji i odnajduje tu nie tylko Kościół francuski, czyli „białych katolików”, ale i swoich rodaków, którzy wiele lat temu przyjechali do Francji, tu zaczęli żyć, pracować. Gdy w jednej z paryskich parafii spotkałem się z radą parafialną (właśnie w ramach angażowania ich w projekt New Pastoral), to sytuacja przedstawiała się w następujący sposób: proboszcz był z Francji, wikariusz z Republiki Środkowej Afryki a na 15 członków rady, 13 pochodziło z krajów afrykańskich. Takie są proporcje. We Francji połowa księży to duchowni z innych krajów; wielu jest z państw afrykańskich, także z Wietnamu i Filipin.
Przeczytaj też >>> Pachnieć owcami. Misyjni pasterze [MISYJNE DROGI]
Rozmowa została opublikowana w tym numerze „Misyjnych Dróg”:
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |