Foto: Witold Lesner

Kuba. W pułapce systemu [MISYJNE DROGI]

Kuba. Szybko starzejąca się Kuba jak dotąd nie znalazła pomysłu na to, aby skutecznie i wystarczająco pomagać osobom w podeszłym wieku. Kościelna Caritas robi co może, ale potrzeby są ogromne.

Jakiś czas temu, podczas rozmowy o sytuacji rodziny na Kubie, usłyszałem stwierdzenie, że Kuba, która oficjalnie ma ponad 11 mln mieszkańców, jest najszybciej starzejącym się krajem w rejonie Ameryki Środkowej i Karaibów. Zdziwiłem się bardzo, bo na ulicach i w domach widać sporo dzieci. Jest ich na pewno więcej niż w Polsce. Skąd więc takie stwierdzenie? Poprosiłem znajomego z duszpasterstwa rodzin o komentarz. Wyciągnął dane statystyczne i… rzeczywiście. Średnia wieku na największej karaibskiej wyspie rośnie bardzo szybko.

Garść statystyk

Starzenie się społeczeństwa kubańskiego to nie tylko sprawa niskiej dzietności czy ogromnej liczby aborcji (oficjalnie ponad 87 tys. rocznie przy nieco ponad 120 tys. urodzeń), ale też nieprzerwanie od lat wysoki odsetek emigrującej młodzieży – to liczby rzędu kilkudziesięciu tysięcy co roku. Do tego trzeba wziąć pod uwagę bardzo słabą kondycję rodziny na Kubie. Formalnych
małżeństw jest bardzo mało, zaledwie osiemnaście na każdy tysiąc mieszkańców, a z tego 60% i tak się rozpada w ciągu dziesięciu lat od ich zawarcia. Przemocy w rodzinie doświadcza 37% osób. Te dane pochodzą z 2010 r. i pokazują, z jakimi problemami boryka się kubańskie społeczeństwo. Rozwarstwienie międzypokoleniowe jest ogromne. Wśród starszych jest wielu analfabetów, a młodzi nie rozstają się z komórkami i laptopami, co powoduje marginalizację i brak szacunku dla tych pierwszych. Zmniejszająca się liczba młodych to również przyczyna powiększającego się gospodarczego dołka, bo zmniejsza się liczba osób czynnych zawodowo, a to z kolei sprawia, że sytuacja coraz większej liczby osób starszych jest niekiedy bardzo ciężka. Średnia emerytura na Kubie nie przekracza 8 euro miesięcznie przy pensjach wynoszących około 15–20 euro. Wiek emerytalny to 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. Na Wyspie nie istnieje żaden prywatny fundusz socjalny czy emerytalny, a przez lata pracy nie ma możliwości odłożenia niczego na czarną godzinę. Jedynym realnym, ekonomicznym wsparciem Kubańczyków są pieniądze przesyłane przez członków rodzin z zagranicy. Jednak państwo pobiera dziesięcioprocentowy podatek od każdego dolara.

Foto: Witold Lesner

Opieka państwa

W związku z wciąż rosnącą średnią wieku od kilkunastu lat władze szukają sposobów na zwiększenie opieki socjalnej dla emerytów. Projektem, który najlepiej się sprawdza, są różnego rodzaju domy pobytu dla osób starszych. Istnieją trzy rodzaje takich miejsc. – Pierwszy to świetlica, do której raz w tygodniu przyjść może każdy, kto chce – wyjaśnia Mirielis Argüzera Guerra, psycholog z ośrodka w miejscowości Santa Rita. – Organizujemy dla nich spotkania kulturalne, wyjścia na spacer czy konsultacje medyczne, między innymi z psychologiem. Jest też darmowy obiad i podwieczorek – wyjaśnia. Druga forma to domy dziennego pobytu. – To już bardziej kompleksowe działanie, bo najczęściej przychodzą tu osoby żyjące samotnie, które w gronie rówieśników spędzają czas i wracają na noc do siebie – mówi pani psycholog. – Każdego dnia tygodnia w programie są trzy posiłki, zajęcia terapeutyczno-rekreacyjne czy kulturalne, czasami też jakiś wyjazd. Cały dzień mają tu wypełniony pod opieką instruktorów i pielęgniarki – dodaje Mirielis Argüzera Guerra. Ostatnią, najbardziej zaawansowaną formą opieki są domy, bardziej podobne do szpitali. Tam umieszczane są osoby obłożnie chore, którym opieki nie są wstanie zapewnić rodziny. To starsi z ograniczeniami ruchowymi i wymagające stałego nadzoru medycznego. W dwóch ostatnich przypadkach trzeba płacić symboliczną składkę, a miejsca przyznawane są przez władze danej miejscowości po skierowaniu przez lekarza. Jednak większość osób w podeszłym wieku, zwłaszcza z małych wiosek, nie korzysta z żadnej stałej opieki społecznej i skazana jest na bardzo trudną codzienność z żywnością racjonowaną na kartki, słabym transportem czy niewystarczającą w ich wieku opieką medyczną.

Co na to Kościół?

– Osoby starsze są istotnym elementem życia Kościoła na Kubie, bez nich pewnie wszystko wyglądałoby inaczej – mówi bp Emilio Aranguren, ordynariusz diecezji Holguin. – W czasach, gdy kościoły były zamknięte, a katechizacja i sprawowanie sakramentów sprowadzone do krytycznego minimum, to głównie babcie i mamy zachowały i przekazały wiarę następnemu pokoleniu. Wszyscy jesteśmy im za to bardzo wdzięczni! – podkreśla biskup. – W dzisiejszej, trochę już innej rzeczywistości, wciąż korzystamy z pomocy osób starszych. Służą one przez działania Caritas, katechizują, są animatorkami wspólnot w swoich miejscowościach… Są aktywnymi i bardzo potrzebnymi osobami. Znacznie trudniej jest jednak przyjść im samym z pomocą, gdy już jej potrzebują, bo władze wciąż nie pozwalają na wiele instytucjom niepaństwowym – dodaje bp Emilio. Cała działalność socjalna na Kubie jest w gestii partii komunistycznej, która ani nie prosi instytucji zagranicznych (tak poniekąd traktowany jest też Kościół katolicki), ani nie korzysta z pomocy państw taką pomoc deklarujących. Tak było chociażby po przejściu huraganów Mathiew w 2016 r. i niedawnej Irmy, gdy pomoc zadeklarowało kilkanaście krajów, ale władze zgodziły się tylko na wsparcie z Wenezueli i Hiszpanii.

Foto: Witold Lesner

Caritas w każdej parafii

Największą pomoc ubogim i starszym przekazuje Caritas. – W prawie każdej parafii na Kubie istnieje kuchnia Caritas, a w większych miastach czasami dwie lub trzy. W każdej z nich trzy razy w tygodniu obiady dostaje kilkadziesiąt osób – mówi Francisco Pablo Figueredo Naranjo, dyrektor diecezjalny Caritas w diecezji Bayamo-Manzanillo. – Chcielibyśmy wydawać ich więcej, ale państwowe magazyny czy sklepy nie chcą nam sprzedawać odpowiedniej ilości żywności. Czasami więc nawet przepłacamy, aby w ogóle coś mieć. Cóż, do normalności jeszcze nam daleko – dodaje. Oprócz pomocy żywnościowej, kilka razy w roku rozdawane są paczki. – Zwykle jest tam trochę środków czystości: mydła, szampon, pasta do zębów, ręcznik oraz trwałe produkty żywnościowe: olej, mąka, ryż… – wymienia Francisco. Od kilku lat Caritas wprowadza również programy aktywizujące. Wiele osób starszych, zwłaszcza pań, może i chce pracować, więc organizuje się m.in. parafialne warsztaty szwalnicze. – Kupujemy, zwykle używane, dwie lub trzy maszyny do szycia, a już w gestii parafii jest poszukanie klientów. W ten sposób chcemy dać możliwość dorobienia choć trochę do emerytury i zaktywizowania ich, by nie czuli się niepotrzebni. I to działa bardzo dobrze – wyjaśnia dyrektor Caritas.

Na normalną sytuację, przez którą rozumiemy pomoc społeczną dla osób starszych, na Kubie będzie trzeba jeszcze poczekać, a ogólna sytuacja demograficzno-ekonomiczna nie nastraja zbyt optymistycznie. Całe szczęście, że rodzina, ta bliższa i ta dalsza oraz sąsiedzi wzajemnie sobie pomagają i zapewniają to minimum bezpieczeństwa i godności, którego każdy człowiek, zwłaszcza starszy, potrzebuje.

ks. Witold Lesner

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze