Piotr Ewertowski

Meksyk: śmierć nie jest święta, ale po niej przecież przychodzi zmartwychwstanie [FOTOREPORTAŻ]

Często, gdy czytamy o meksykańskim Dia de Muertos, a więc o Dniu Zmarłych, możemy oglądać zdjęcia z defilad, w których maszerują ludzie przebrani w trupie stroje. Możemy też zobaczyć fotografie z najbardziej znanych i ikonicznych cmentarzy w Meksyku, które stały się swoistą atrakcją turystyczną. A jak ten dzień wygląda bardziej „na uboczu”? 

Odwiedziłem dwa cmentarze znajdujące się w Zapopan – Cementerio de Zapopan Centro w centrum miasta, jak wskazuje nazwa, i Peace Grounds w bardziej ekskluzywnej dzielnicy Valle Real. Warto zaznaczyć, że to właśnie 2 listopada jest dniem, kiedy odwiedza się groby bliskich zmarłych. Dzień ten celebruje się w szczególny sposób, choć świętowanie zaczyna się już kilka dni wcześniej. W Dzień Wszystkich Świętych atmosfera w kościołach jest radosna – na pierwszy plan wysuwa się radość zmartwychwstania. Dzień Zmarłych wcale nie jest bardziej ponury. Kiedy wędrowałem po cmentarzu Peace Grounds z cmentarnej kaplicy, w której odbywała się msza, dochodziły słowa śpiewów Alleluja, zmartwychwstał Pan, Alleluja. Wielu Meksykanów podniośle celebruje ten dzień nie dlatego, że uważają śmierć za świętą. Po śmierci przecież przychodzi zmartwychwstanie.

>>> Indianka z Meksyku: dla nas ważna jest także nasza kultura

Obiad ze zmarłym 

Nie ma co się oszukiwać, że liczne obyczaje towarzyszące Dia de Muertos wywodzą się z tradycji przedchrześcijańskich i na pierwszy rzut oka mogą się wydawać sprzeczne z katolicyzmem. Owszem, jakaś część Meksykanów, zwłaszcza z górskich i wiejskich terenów, zapewne obchodzi to święto w sposób synkretyczny. Przestrzegają przed tym księża i katolickie profile w mediach społecznościowych. Nie zmienia to faktu, że Kościół miejscowy zaadoptował i schrystianizował wiele zwyczajów i symboli. 

Ołtarz zbudowany na ulicy kilka dni przed świętem/Piotr Ewertowski

Jednym z nich jest stawianie ołtarzy zmarłym. Pod kościołami możemy zobaczyć ołtarzyki ku czci świętych, na których kładzie się ich wizerunki. Na cmentarzach wierni budują je dla swoich bliskich, którzy odeszli. Umieszczają na nich ich fotografie. Niektórzy przynoszą jedzenie i picie. – Jest to ofiara, czyli rzeczy, które zmarły lubił za życia – zaznacza Silvia, która zbudowała jeden z takich ołtarzyków, pełen kwiatów i owoców. U jego stóp pali się kadzidełko. – Ja przynoszę zatem gruszki, banany, gujawę. Obiad też można położyć, ale jeszcze mi go nie przywieźli – opowiada ze śmiechem. Zdaje się, że zmarły lubił też słodycze, bo zauważyłem nawet Snickersa. – Dla nas jest to symbol naszej pamięci o zmarłym. Tradycyjnie wierzono, że w ten dzień umarli wracają na ziemię i konsumują ofiarowane rzeczy – tłumaczy kobieta. 

Piotr Ewertowski

Co jakiś czas na cmentarzu Peace Grounds wiszą plakaty informujące, że spożywanie posiłków i picie napojów jest tutaj zabronione, ponieważ to miejsce zadumy, a nie zabawy. Większość plakatów była podziurawiona i ledwo wisiała, jakby ktoś je potraktował nożami. Można mieć różne teorie na ten temat… Nie zmienia to faktu, że nie wszyscy się przejmują tym zakazem. Zaraz za jedną z takich informacji pan z wózkiem sprzedawał jedzenie, a z niedaleka dochodził głos zespołu, który przygrywał ulubione piosenki pochowanych w danym miejscu. Nikt się z tym nie krył.  

Piotr Ewertowski

Radykalna inkulturacja 

Jeszcze bardziej było to widoczne w Cementerio de Zapopan Centro, który wydawał się bardziej „ludowy”. Tam żadne tego typu informacje nie wisiały. – Kupiłam jedną piosenkę dla mojego ojca, drugą dla męża. To były ich ulubione utwory – wyjaśnia Gabriela, która przyszła z córką. Jest wierzącą katoliczką i wyznaje doktrynę Kościoła na temat życia i śmierci. Ofiary, które złożyła dla zmarłego, są wypełnione katolicką treścią. 

Piotr Ewertowski

Kościół z tych przedchrześcijańskich ofiar uczynił symbole odwołujące się do Biblii. Chrześcijańskie objaśnienie symboli przedstawiają katolickie profile w mediach społecznościowych. Talerzyk z solą ma przypominać, że chrześcijanie są wezwani do tego, aby być „solą ziemi”. Obrazki zmarłych stawiane na grobie lub ołtarzu ukazuje jedność Kościoła i wszystkich jego członków – tych, którzy są na ziemi, tych, którzy pokutują w czyśćcu oraz w końcu tych, którzy już triumfują z Bogiem w Niebie. Szklanka wody symbolizuje wodę ofiarowaną przez Jezusa, która wytrysnęła ku życiu wiecznemu. Chleb, zwany pan de muerto, czyli chlebem śmierci, to znak Eucharystii. Żywica reprezentuje modlitwy, które docierają przed oblicze Boga, świece zaś światło Chrystusa. Nawet obiad czy konkretny posiłek odnalazł swoją biblijną interpretację i przywołuje słowa Jezusa z Ewangelii: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy” (J 6, 27). 

Piotr Ewertowski

Oczywiście, 31 października wiele parafii organizuje też korowody świętych w ramach alternatywy do ogólnoświatowego fenomenu jakim jest Halloween. Dzieci przebierają się wówczas za świętych i zajadają smakołyki. 

Śmierć nie jest końcem 

Na grobach i prowizorycznych, ale pięknych, czasem wręcz majestatycznych, ołtarzach, kładzie się również wizerunki Jezusa i świętych. Czasami można dostrzec też czaszki, wizerunki kościotrupów czy Catriny. Wydaje się, że to ma czasami bardziej popkulturowy wydźwięk. Te wędrujące w czasie defilad trupie twarze ubrane w elegancki XIX-wieczny strój to właśnie La Catrina, postać stworzona przez meksykańskiego ilustratora José Guadalupe Posadę, którą spopularyzowano na początku XX w. To zwykle dama z wyższych sfer, ale możemy spotkać również jej męskiego odpowiednika. 

Piotr Ewertowski

To zatem dość nowa postać, ale w kulturze istnieją dużo starsze, których nie używa się w czasie radosnych obchodów. Jest na przykład La Llorona, czyli duch kobiety, która utopiła swoje dzieci. Ma błąkać się nad wodnistymi terenami z przerażającym lamentem nad nimi. Jest to już wielowiekowa ludowa legenda, której źródeł można dopatrywać się jeszcze w czasach prekolumbijskich. La Llorona znalazła swoje odzwierciedlenie we współczesnej muzyce i literaturze. – Na wioskach, tutaj, w Jalisco, nadal opowiadają, że czasem nocami słychać jej jęki – powiedział jeden z mężczyzn. Jest to kolejna legenda, która pokazuje pierwotne przeczucie, że śmierć nie jest końcem. To przeczucie szczególnie silne w kulturze meksykańskiej. 

Przed cmentarzami oprócz klasycznych ozdób sprzedaje się też specjalne kwiaty. To kwiat śmierci nadaje grobom charakterystycznego pomarańczowego koloru w czasie Dia de Muertos. Jest to cempoalxochitl, czyli aksamitka wzniesiona. Pod Peace Grounds sprzedawała je na przykład pani przebrana za Catrinę. Niektóre osoby przychodzą umalowane i „trupio” ucharakteryzowane także na groby swoich bliskich. Nie tylko na zabawy i koncerty, które odbywają się w przeddzień. Tak, Dia de Muertos celebruje się także tańcem i muzyką – można usłyszeć reggaeton, cumbię, bandę, salsę… Każda okazja jest dobra do zabawy. 

Piotr Ewertowski

Na śmierci przecież nic się nie kończy. Nie musi być ona powodem do smutku. – Śmierć to brama do nowego życia. Ciało umiera, lecz nasza dusza idzie do Boga – tłumaczy Silvia. – Zostawiamy to życie, by zacząć życie nowe – mówi z kolei Gabriela. – Śmierć nie jest święta, ale jest bramą do nowego życia. To Jezus Chrystus otworzył nam tę bramę do tego nowego życia – dodaje z uśmiechem. 

Piotr Ewertowski
Galeria (4 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze