Fot. PKWP

“Biskup uchodźców” z Arua w Ugandzie: zapraszam misjonarzy z Polski! [ROZMOWA]

– Wiele osób żyjących poza moją diecezją Arua nazywa mnie „biskupem uchodźców”. Nawet moi współbracia biskupi w Ugandzie podczas spotkań tak mnie nazywają. Myślę, że to dlatego, że za każdym razem, gdy mnie widzą, przypominają im się uchodźcy w Ugandzie. Większość uchodźców znajduje się w osadach i obozach na terenie diecezji Arua. Obecnie jest ich milion pięćdziesiąt tysięcy. Każdego tygodnia do naszej diecezji przybywa co najmniej trzystu nowych. Oprócz tych z Sudanu Południowego, mamy też uchodźców z Demokratycznej Republiki Konga (DRK). Tych drugich jest tutaj co najmniej trzydzieści pięć tysięcy” – mówi w rozmowie z KAI bp Sabino Odoki, biskup Arua w Ugandzie.

Za pośrednictwem KAI apeluje też do Kościoła w Polsce: „Zwracam się z prośbą, także i za waszym pośrednictwem, z apelem o przysłanie misjonarzy do naszej diecezji Arua. Potrzebujemy również świeckich wolontariuszy do pomocy w wikariacie dla uchodźców. Możecie uczyć w szkołach, możecie też prowadzić pracę w terenie. Potrzebujemy również wsparcia finansowego dla działań duszpasterskich w osiedlach dla uchodźców. Księża nie są w stanie się tu utrzymać bez wsparcia finansowego z zewnątrz.

Piotr Dziubak (KAI): Ksiądz Biskup jest nazywany “biskupem uchodźców”, ponieważ na terenie diecezji przebywają setki tysięcy uchodźców z Sudanu Południowego w kilku obozach.

Bp Sabino Odoki: To prawda. Wiele osób żyjących poza moją diecezją Arua nazywa mnie „biskupem uchodźców”. Nawet moi współbracia biskupi w Ugandzie podczas spotkań tak mnie nazywają. Myślę, że to dlatego, że za każdym razem, gdy mnie widzą, przypominają im się uchodźcy w Ugandzie. Większość uchodźców znajduje się w osadach i obozach na terenie diecezji Arua. Obecnie jest ich milion pięćdziesiąt tysięcy. Każdego tygodnia do naszej diecezji przybywa co najmniej trzystu nowych. Oprócz tych z Sudanu Południowego, mamy też uchodźców z Demokratycznej Republiki Konga (DRK). Tych drugich jest tutaj co najmniej trzydzieści pięć tysięcy.

>>> Uganda: w Kalongo beatyfikowano misjonarza Józefa Ambrosolego

Czy taka liczba uchodźców, w samym obozie „Bidi Bidi” jest 300 tys. osób, wpływa na pracę duszpasterską Waszej diecezji?

– Tak duża ilość uchodźców wpłynęła bardzo mocno na nasze programy duszpasterskie w diecezji Arua. Duszpasterze pracujący w obozach dla uchodźców i na terenach innych osiedli są przytłoczeni tą dużą liczbą. Pierwsza grupa uchodźców z Sudanu Południowego weszła do naszej diecezji w grudniu 2013 roku do parafii Dzaipi w dystrykcie Adjumani. Przybyli w nocy i były to tysiące ludzi prosząc o pomoc. Niemowlęta i dzieci płakały. Byli głodni i spragnieni. Ówczesny proboszcz parafii, ks. James Edema, zadzwonił do mnie i powiedział: “Biskupie, uchodźcy z Sudanu Południowego przybyli na nasz teren. Pukają do naszych drzwi. Jest ich bardzo dużo. Jeden mówi nam przez okno, że jest biskupem z Sudanu Południowego. Wojna w Sudanie Południowym zmusiła ich do przyjazdu w poszukiwaniu bezpieczeństwa”. Powiedziałem proboszczowi, aby ich przyjął i powiadomił lokalne władze, Po poinformowaniu, dalsze komunikaty zostały przekazane do odpowiednich urzędów, które zajmują się uchodźcami, do Biura Premiera (OPM), Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) itd. Następnie rozpoczęła się rejestracja uchodźców w parafii Dzaipi. Później przyjmowanie i rejestracja uchodźców została przeniesiona do Nyumanzi. Największym wyzwaniem jest brak wystarczającej liczby duszpasterzy, księży, zakonników, katechetów i innych świeckich pomocników. Nieliczna kadra duszpasterska, którą mamy, jest przytłoczona i bardzo zestresowana tak dużą liczbą uchodźców, którzy potrzebują wsparcia materialnego, opieki zdrowotnej, schronienia, wsparcia duszpasterskiego i duchowego. Nasze parafie nie były i nadal nie są w stanie dłużej zajmować się opieką nad nimi. To skłoniło mnie do utworzenia nowego Wikariatu dla Uchodźców i Migrantów w diecezji Arua. Zaapelowałem również do innych diecezji i instytucji kościelnych o przysłanie ludzi do pomocy. Otrzymałem pozytywny odzew od zgromadzeń zakonnych. Pomagają one w sprawowaniu opieki duszpasterskiej i duchowej nad tymi ludźmi. Jednakże potrzeba pozyskania większej liczby duszpasterzy pozostaje wielkim wyzwaniem. Skontaktowałam się z organizacjami religijnymi, aby wysłały do nas pracowników duszpasterskich, ale odzew jest wciąż niewielki.

To nie jest jedyna fala uchodźców z Sudanu Południowego. W przeszłości były już takie przypadki.

– Diecezja Arua ma długą historię przyjmowania uchodźców z Sudanu Południowego i DRK. Kiedy w 2011 roku Sudan Południowy uzyskał niepodległość, większość uchodźców wróciła do swojej ojczyzny. Nie trwało to jednak długo. W najmłodszym afrykańskim państwie znowu wybuchła wojna. Ludzie wrócili do Ugandy jako uchodźcy w grudniu 2013 roku. Największy napływ uchodźców z Sudanu Południowego trafił do Ugandy w 2016 roku i tak jest w dalszym ciągu.

Region, w którym znajduje się diecezja Arua, jest bardzo gościnny i hojny, choć nie jest zbyt bogaty, dzieli się z innymi tym, co ma.

– Diecezja Arua jest położona w bardzo biednym regionie Ugandy. Wielu naszych mieszkańców nie ma dostępu do dobrej edukacji. Wiele dzieci i młodych ludzi porzuca szkołę. Większość z nich kończy edukację na poziomie podstawowym. Tylko nieliczne kształcą się dalej. Dostęp do czystej wody i usług medycznych jest również bardzo ograniczony. W związku z tym wiele chorych osób umiera bez dostępu do pomocy medycznej. Pomimo ubóstwa, ludzie żyjący w diecezji Arua, znanej również jako „West Nilers” (Nil Zachodni), są bardzo hojni i gościnni. Dzielą się tym, co mają z uchodźcami. Dzielą się ziemią pod uprawy, drzewami do budowy szałasów i na opał, trawą do pokrycia dachu.

Fot. PKWP

W tych dniach modliliśmy się o jedność chrześcijan i spotykaliśmy się z przedstawicielami innych religii. W północnej Ugandzie licznie obecni są muzułmanie. Co raz widać, że kraje Zatoki Perskiej budują szpitale, meczety, szkoły. Jak wyglądają relacje z muzułmanami?

– Relacje z muzułmanami w diecezji Arua i subregionie Nilu Zachodniego bardzo się poprawiły. Pracujemy razem we wsparciu Międzyreligijnej Rady Ugandy. Grupa młodzieżowa, która jest mieszanką różnych środowisk religijnych, pomogła również zjednoczyć przywódców religijnych na naszym terenie. Jestem animatorem tej grupy znanej jako Greater West Nile Youth Forum. Zaczęło się od małej grupy młodych ludzi, około 15 osób, którzy przyszli do mnie po pomoc w 2017 roku. Z pomocą ekspertów doprowadziłem do utworzenia stowarzyszenia. Niektórzy przywódcy religijni zostali przeze mnie powołani do zarządu. Forum Młodych stało się świetnym łącznikiem między nami, przywódcami religijnymi w subregionie Zachodniego Nilu. Jednak w naszych relacjach nadal istnieją pewne problemy i wyzwania. Wśród tych wyzwań to: ubój zwierząt – muzułmanie twierdzą, że mają prawo do uboju zwierząt w celu ich publicznego spożycia. Szkoły muzułmańskie nie pozwalają uczniom i uczennicom ubierać się inaczej, a jedynie w szaty muzułmańskie. Muzułmanie nie pozwalają na wydawanie swoich córek za mąż za niemuzułmanów. Jednak pozwalają muzułmańskim mężczyznom na poślubienie chrześcijańskich dziewcząt, ale chrześcijanka jest automatycznie zmuszona do przejścia na wiarę islamską.

>>> Uganda: w obozie dla uchodźców powstaje pierwsze centrum edukacyjne

Jakie macie relacje z chrześcijanami Kościołów protestanckich?

– Diecezja Arua dobrze współpracuje z innymi Kościołami protestanckimi. To owoc ekumenizmu, który pojawił się wraz z Soborem Watykańskim II. Dzięki ekumenizmowi mamy Wspólną Radę Chrześcijańską Ugandy, która jednoczy nas na poziomie krajowym, ale także w naszym subregionie Zachodniego Nilu. Często się spotykamy.

Na ile świeccy są zaangażowani w pracę Kościoła.

– W naszej diecezji osoby świeckie są bardzo aktywnymi członkami Kościoła. Uczestniczą w życiu Kościoła poprzez posługę katechetyczną. Uczestniczą także w ruchach i stowarzyszeniach apostolskich, takich jak Akcja Katolicka, Katolicka Grupa Odnowy Charyzmatycznej, Stowarzyszenie Kobiet Katolickich, chór pw. św. Kizito dla dzieci (znanym także jako Święte Dzieciństwo), Legion Maryi, itp. Katecheci i wszyscy liderzy apostolstwa świeckiego przechodzą szkolenie w zakresie kierowania małymi wspólnotami chrześcijańskimi. Korzystamy z modelu LUMKO, który wywodzi się z Afryki Południowej. Jest on bardzo skuteczny i uczynił diecezję Arua Kościołem tętniącym życiem.

Jeśli w takim obozie jak „Bidi Bidi” jest 300 tys. uchodźców, a zapewnienie opieki duszpasterskiej w 30 kaplicach daje tylko trzech księży, nie jest to łatwa sytuacja.

– W diecezji Arua mamy 190 księży i nie jest łatwo prowadzić samodzielnie duszpasterstwo w osiedlach dla uchodźców. Zapotrzebowanie na księży jest wciąż bardzo duże. W niektórych badaniach przeprowadzonych w osadach uchodźców Okusijoni i Agojo w dystrykcie Adjumani, uchodźcy bardzo domagali się obecności księży, którzy sprawowaliby dla nich Eucharystię i udzielali sakramentów dla ich dzieci. Badanie przeprowadzili Misjonarze Afryki i Siostry Misjonarki Matki Bożej Afryki. Raport tych misjonarzy jest bardzo odkrywczy i znaczący. Pokazał on wyraźnie, że istnieje wielka potrzeba opieki duszpasterskiej w osadach uchodźców w diecezji Arua. Dlatego zwracam się z prośbą, także i za waszym pośrednictwem z apelem o przysłanie misjonarzy do naszej diecezji Arua. Potrzebujemy również świeckich wolontariuszy do pomocy w wikariacie dla uchodźców. Możecie uczyć w szkołach, możecie też prowadzić pracę w terenie. Potrzebujemy również wsparcia finansowego dla działań duszpasterskich w osiedlach dla uchodźców. Księża nie są w stanie się tu utrzymać bez wsparcia finansowego z zewnątrz.

Jak widzi Ksiądz Biskup najbliższą przyszłość? Czy podróż papieża zdoła poruszyć serca rządzących w Sudanie Południowym i zapanuje pokój a uchodźcy będą mogli powrócić do swojej ojczyzny?

– Mamy nadzieję, że w przyszłości uchodźcy wrócą do swoich rodzinnych krajów. Wizyta Ojca Świętego Franciszka jest z pewnością etapem, aby ten powrót uchodźców przyspieszyć. Podziwiam Ojca Świętego za jego ogromny wysiłek we wspierenie dialogu na rzecz pokoju w Sudanie Południowym. W diecezji Arua modlimy się o powodzenie tej wizyty, aby przyniosła ona owoce. Podczas moich licznych wizyt w osadach dla uchodźców zawsze staram się przekazać naszym braciom i siostrom z Sudanu Południowego przesłanie nadziei i pokoju.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze