Meksykański franciszkanin: w Wielki Post świeccy wychodzą na ulice, by zapraszać ludzi do kościoła
Ojciec Jorge Luna pracuje przy bazylice pw. Naszej Pani z Zapopan, do której corocznie udaje się jedna z największych pielgrzymek w całym Meksyku. Rozmawiałem z nim na temat Wielkiego Postu w tym kraju, a także o pracy nad sobą oraz przeżywaniu tego okresu w epoce mediów.
Pytań trochę miałem, ponieważ pewne rzeczy co rusz mnie tu zaskakują. Nawet nie chodzi już o to, że w Meksyku mięsa nie spożywa się tylko w piątki Wielkiego Postu. W Hiszpanii przecież funkcjonuje to na podobnym zasadach. Zupełnym zaskoczeniem było dla mnie zaproszenie na katolicki ślub i wesele, które odbędą się właśnie w… czasie Wielkiego Postu.
>>> Meksyk: tutaj nikt nie przyjmuje księdza po kolędzie
Piotr Ewertowski (misyjne.pl): Nikogo poza mną, Polakiem, nie zdziwił ślub i wesele w Wielkim Poście. Raczej pewne zaskoczenie wywołał fakt, że w Polsce w tym czasie nie organizuje się imprez. Ślub kościelny też jest w tym czasie czymś rzadko spotykanym. Jakie są zatem zwyczaje i praktyki wielkopostne w Meksyku?
Jorge Luna OFM: – Są odmienne w każdym regionie. Są to raczej praktyki związane z kultem. W każdej parafii proboszcz dba na przykład o dekoracje. Tak, w niektórych parafiach mają normalnie celebracje ślubu, bierzmowania, ale nie we wszystkich. Duszpasterstwo w każdej diecezji wygląda inaczej, ba, różnice są nawet w parafiach tworzących jedną diecezję.
Taką typową praktyką są tygodniowe ćwiczenia duchowe na konkretny temat. Teraz jest tego mniej, ale wcześniej były specjalne dla chłopców i dziewczynek, dla młodzieży, dla par, dla małżeństw i seria generalnych, które trwały 5-6 dni. Teraz zanika to w Meksyku, ale nie całkowicie. Takie ćwiczenia duchowe organizuje się teraz głównie w kościołach. Czasami na ulicach różnych dzielnic wcześniej przygotowani do tego świeccy zapraszają ludzi na te 5 dni refleksji.
A w bazylice?
– W bazylice od kilku lat te ćwiczenia duchowe organizuje się jako specjalne kazania w czasie mszy świętych o 8, 12 i 20. Jeden kapłan celebruje cały tydzień i organizuje się te homilie według wskazań i propozycji diecezjalnych. Wikariat pastoralny diecezji wysłuchuje zarządców wikariatów, dekanatów i komisji na spotkaniu nazywanym reunión conjunta („zebranie połączone”). Obszerniejsza grupa spotyka się w czerwcu każdego roku na Diecezjalnym Zebraniu Duszpasterskim. Na podstawie tego zebrania przygotowuje się propozycje tematu rekolekcji. Jest ekipa, która przygotowuje materiały jako sugestie dla parafii diecezjalnych. Nie wszyscy proboszczowie za tym idą, nie jest to obligatoryjne. Jest to jedynie pewna propozycja. My w bazylice za nią podążamy.
Myślę, że nie mamy szczególnych specyficznych przygotowań i ćwiczeń wielkopostnych jako wspólnota. W piątki Wielkiego Postu jest po obiedzie procesja do bazyliki, podczas której odmawiamy miserere, Psalm 50, prosząc o miłosierdzie. Potem nawiedzamy Najświętszy Sakrament. Wieczorami w atrium odprawia się drogę krzyżową, normalnie są to odpowiedzialni bracia ze ślubami czasowymi, ponieważ tutaj mieści się seminarium franciszkańskie i studium filozofii. Studium teologiczne znajduje się w Monterrey na północy kraju.
Tutaj w pobliżu mamy jeden dom rekolekcyjny – Valle de la Misericordia (Dolina Misłosierdzia), inne należące do naszej prowincji, rozciągającej się na kilka stanów, są jeszcze w Tepic Nayarit i w Nuevo León. W tych ośrodkach proponuje się różnym grupom rekolekcje weekendowe, a w Wielkim Tygodniu bracia organizują serię trzech dni formacji, modlitw i katechez. Tutaj w Valle de la Misericordia w ostatnich latach przed pandemią uczestniczyło w nich mniej więcej 2000 osób: ok. 1000 kobiet przez 3 dni, i potem przez kolejne trzy dni ok. 1000 mężczyzn. Teraz nie mam precyzyjnych danych, ale po pandemii bierze w nich udział mniej osób – ok. 650.
Wcześniej te rekolekcje były bardzo znane. Przyjeżdżało nawet 4000-5000 osób, jak opowiadają starsi ojcowie. Po ustanowieniu nowych domów rekolekcyjnych w diecezji zmniejszyła się liczba chętnych. Po pandemii powoli zaczyna ich przybywać. W tym roku tematem jest – „Z Maryją, z Dziewicą z Zapopan, wszyscy razem misjonarzami”. Trochę modyfikujemy temat, ale tak mniej więcej będzie brzmieć. Warto dodać, że nasza obecność franciszkańska liczy już ponad 500 lat! Jest grupa 5-6 braci kaznodziejów oraz 18-20 innych ojców, którzy będą spowiadać. Seminarzyści, postulanci, będą w tym czasie pracować w kuchni. Kuchnia jest olbrzymia.
Wielki Post to, przynajmniej w teorii, czas zwiększonej pracy nad sobą i okazja, żeby złe nawyki zastąpić dobrymi. Jak wiemy, budowa pewnych nawyków, czy lepiej powiedzieć cnót, jest w dużej mierze rzeczą „świecką”. Każdy może nad nimi pracować. Z drugiej strony tylko łaska Boża może nas uczynić świętymi. Jak więc jako katolicy możemy nie popaść w dwie skrajności – albo uważając, że łaska „zadziała” bez moich wysiłków, albo sądząc, że cały mój rozwój jako osoby jest jedynie dziełem moich sił? Wiem, że może to być trudne pytanie.
– Pytanie nie jest trudne. Trudna jest odpowiedź (śmiech). Myślę, że wszystko jest łaską, ale rozumianą w ten sposób: moje życie nie pochodzi ode mnie, otrzymuję je od Boga w każdym momencie. To jest darmowe, to prezent od Boga. Prezentem jest też wiara. Dlatego wszystko, co robię, żeby polepszyć moje życie osobiste z punktu widzenia rozwoju zawodowego, pracy, modlitwy, służby, solidarności, jest rozwojem dzięki łasce. A łaska jest esencjalnie miłością, którą Bóg ma do nas, całej ludzkości, do ciebie, do mnie, do wszystkich. Kiedy jakaś osoba jest kochana i wie, że jest kochana, to ta osoba spontanicznie chce także kochać i służyć. Dlatego nie czeka, aż zostanie poproszona o jakieś rzeczy, lecz pyta sama „jak mogę tobie pomóc, jak mogę wyrazić swoją wdzięczność, co mogę zrobić dla Ciebie”. Trochę jak Maryja z Nazaretu, która jest zaproszona do bycia Matką naszego Pana. Ona się pyta: „Jak to się stanie”. W tym pytaniu nie chodzi o wątpliwości, lecz o wyrażenie gotowości: „Co chcesz, Panie, abym uczyniła?”. Maryja jest dyspozycyjna i gotowa do odwzajemnienia tej miłości.
Dlatego równowaga dla mnie, osobiście, jest rozpoznaniem, że wszystko, czym jestem i czym żyję, jest prezentem. Pytanie, co ja robię z tym prezentem. Mogę go zatracić albo rozwijać jego potencjał. Kiedy rozpoznaję swoje życie jako dar, to najbardziej chcę podziękować. Św. Ignacy Loyola mówił, że należy robić wszystkie rzeczy, jakby tylko zależały od naszych starań, i jednocześnie ufać Bogu, jakby od Niego to wszystko zależało (śmiech). Chrystus jest jedynym Zbawicielem, nie ma dwóch, pięciu, piętnastu (śmiech) „zbawicieli”, ale On nas również zaprasza do współpracy w tej misji.
Jesteśmy w bazylice pw. Matki Bożej z Zapopan. Jak Maryja może nam pomóc w przeżywaniu Wielkiego Postu?
– Myślę, że szczególnie pomaga nam przez swoje świadectwo i przykład. Jako kobieta ciszy i modlitwy oraz jako kobieta gotowa, by służyć. Bardzo pomocna jest również praktyka różańca. Jest to bogactwo niezwykłe. Uwielbiam list apostolski Jana Pawła II, Twojego rodaka (śmiech), Rosarium Virginis Mariae. Jest naprawdę przepiękny. Mnie on pomógł odkryć bogactwo różańca. Treść różańca to Ewangelia, którą rozważamy i kontemplujemy razem z Maryją. Myślę zatem, że wznowienie praktyki różańca w sposób bardziej świadomy może nam pomóc być bardziej dostępnymi jak ona dla naszego Pana, pozwolić Mu przemienić nas. Nie zmieniam siebie moimi siłami, to Bóg to robi. Raz czytałem pewną definicję modlitwy, która głosiła: „Modlitwa to nie tyle to, co robimy. To pozwolenie na to, by Bóg w nas działał”. Trzeba być otwartym, wsłuchanym i uważnym na Jego Obecność w naszym świecie, w naszym życiu. Jak powiedział Jezus w Ewangelii – „niektórzy mają oczy i nie widzą, słuchają i nie słyszą”. I Maryja nam towarzyszy, byśmy ujrzeli i usłyszeli, bo jedyną rzeczą, której Ona pragnie, jest przybliżyć nas do Jezusa.
Powiedział Ojciec o pewnej uważności na obecność Bożą. W świecie mediów, zmasowanych bodźców, przesytu informacją i rozproszenia ciężko czasem o uważność.
– Współczesne środki masowego przekazu są niesamowitym bogactwem środków i narzędzi. Pewien francuski filozof mówił, że w naszej współczesnej kulturze mamy mnóstwo środków i niewiele celów (śmiech). Istnieje wiele możliwości i rzeczy do użytkowania, ale nie wiemy, co z tym zrobić. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, czego się chce. Jeśli nie wiesz, czego chcesz, to przeskakujesz w internecie od jednej strony do drugiej, z jednego okna do drugiego, od jednej piosenki do innej. Konsumuje się tysiące obrazów, zdjęć, kolorów, dźwięków i jest to olbrzymie rozproszenie.
Dlatego to, jaki użytek robimy z mediów elektronicznych, zależy w dużej mierze od tego, czego chcemy. Jeśli mam świadomość bycia synem Bożym, wierzącym uczniem Chrystusa, to staram się używać tych środków raczej po to, żeby służyć Jezusowi, żeby Go kochać. Oczywiście, nie ma nic złego w chwili rozrywki, w słuchaniu dobrej muzyki czy obejrzeniu filmu. Każdy może mieć inne preferencje, ale to wszystko ostatecznie musi być ukierunkowane na chwałę Boga i służenie Mu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |