fot. archiwum małżeństwa Jęczmyków

Misje na emeryturze? Zbigniew i Elżbieta: życzymy każdemu! [PODKAST]

Elżbieta i Zbigniew Jęczmykowie, choć są już na emeryturze, to na brak aktywności nie narzekają. Ich pracą zawodową jest pomoc dzieciom niewidomym. Na co dzień pracują w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w podwarszawskich Laskach, ale przeżyli też przygodę misyjną. W 2016 r. wybrali się do Tanzanii. „Pomysł wyjazdu na misje to pomysł mojej żony” – mówi pan Zbigniew. A jego żona przyznaje, że marzyła o tym od młodzieńczych lat.

– Z realizacją marzeń trzeba być cierpliwym – podkreśla pani Elżbieta. – W moim sercu powołanie misyjne pojawiło się już dawno, ale później przyszło powołanie do życia w małżeństwie, w rodzinie – dodaje. Po latach, gdy dzieci stały się już samodzielne, a oni przeszli na emeryturę, przyszedł czas na realizację tych marzeń. – Zaczęliśmy jeździć na spotkania formacyjne do Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Okazało się, że nasze marzenia są realne, że są potrzebni pedagodzy do pracy z dziećmi w konkretnym ośrodku w Tanzanii. I tak zaczęliśmy przygotowywać się do pracy z dziećmi niewidomymi, niesłyszącymi i albinosami – dodaje misjonarka.

>>> Komisja Episkopatu Polski ds. Misji: na misjach pracuje 1690 osób z naszego kraju

fot. archiwum małżeństwa Jęczmyków

– Nie wypominając wieku, bo widzę, że są Państwo w świetnej formie, ale pojechali Państwo na misje, do egzotycznego kraju, na emeryturze. Czy wyjazdu na misje w seniorskim wieku nie należy się bać? – pyta Maciej Kluczka z redakcji misyjne.pl.

– Życzyłabym każdej pani i każdemu panu na emeryturze, żeby uwierzył, że może jeszcze robić coś dobrego. Nie trzeba od razu wyjeżdżać na misje, żeby uwierzyć, że można robić coś pożytecznego. Dopóki Pan Bóg daje mi zdrowie, dopóty mam dar, którym mogę się z kimś podzielić – odpowiada Elżbieta Jęczmyk. I dodaje: „Pan Bóg obdarza posłanych, a nie posyła obdarzonych„.

Misjonarze podkreślają, że w Tanzanii zetknęli się z ogromną biedą. – Liczyliśmy się z tym, ale bieda, warunki, w których żyły dzieci były dla nas zaskakujące. Zauważyliśmy jednak, że te dzieci funkcjonują bardzo samodzielne. Zmusiło ich do tego życie. Nie musieliśmy ich uczyć tego, jak zatroszczyć się o siebie, jak prać, jak sprzątać, jak się myć. One były zawsze uśmiechnięte, zwracały się do nas z wielką ufnością. Potrzebowały przede wszystkim serca drugiego, dorosłego człowieka – mówią zgodnie Elżbieta i Zbigniew. W podkaście misyjne.pl małżeństwo Jęczmyków opowiada o wyzwaniach w czasie tanzańskich misji, o pracy w rządowym ośrodku dla dzieci i o tym, z jakimi smakami, widokami i z jakim klimatem kojarzy im się Tanzania. – To kraj ludzi uśmiechniętych od ucha do ucha. Te misje były także czasem naszych rekolekcji. Praca w Tanzanii dodała nam skrzydeł! – mówią Jęczmykowie.

fot. archiwum małżeństwa Jęczmyków

Dlaczego ośrodek dla dzieci, w którym pracowali, był otoczony murem i drutem? Dlaczego część założeń wynikających z europejskiej kultury musieli odłożyć „na półkę” i dostosować się do afrykańskich zasad? I dlaczego ich misja – już po powrocie z Tanzanii – trwa nadal? Na te i inne pytania znajdą Państwo odpowiedź, słuchając podkastu misyjne.pl.

Galeria (4 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze