Misje otwierają na człowieka [MISYJNE DROGI]

Ghana, Syberia, Białoruś. Na misjach nauczyłem się determinacji i radzenia sobie w różnych warunkach, a także współpracy ze świeckimi, bez których nie poradziłbym sobie w wielu sytuacjach. Misje to przede wszystkim szkoła zawierzenia Panu Bogu.

W pracy misyjnej przekonałem się, że trzeba szukać dobra w drugim człowieku. Trzeba być otwartym na inność i ukochać człowieka, któremu chcę mówić o Jezusie. Nauczyłem się też, że muszę wychodzić do ludzi, a nie czekać na nich w zakrystii czy kancelarii, że muszę wykorzystać każdy moment do ewangelizacji.

Po maturze wstąpiłem do seminarium duchownego Zgromadzenia Słowa Bożego (werbistów) w Pieniężnie, gdyż marzyłem o pracy na misjach. Pięć miliardów ludzi na świecie nie słyszało o Chrystusie. To powoduje, że nakaz Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” jest aktualny. Zawsze chciałem to robić. Po ukończeniu studiów misjologicznych na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie przez trzy lata pracowałem w Ghanie, w Afryce. W 1986 r. zostałem prefektem kleryków i wykładowcą misjologii w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Werbistów w Pieniężnie. Od 1992 r. pracowałem na stałe na Wschodzie, w Baranowiczach, odpowiadając za werbistowskie placówki na Białorusi, w Rosji i na Ukrainie. W latach 1998–2003 pełniłem posługę jako biskup na Syberii z siedzibą w Irkucku. Natomiast po odmowie wpuszczenia na terytorium Rosji, 17 kwietnia 2003 r. zostałem biskupem diecezjalnym w Ełku. Doświadczenie misyjne, które zdobyłem w Afryce, pomagało i pomaga mi w pracy wychowawczej, dydaktycznej w seminarium, pastoralnej w Polsce i ewangelizacyjnej na Wschodzie.

Doświadczenie mocy łaski Bożej

W Ghanie posługiwałem w latach 1983–1986. Ten kraj zamieszkują chrześcijanie, wyznawcy religii tradycyjnych oraz islamu. Zetknąłem się z młodym Kościołem, pełnym entuzjazmu, a także z zupełnie z inną kulturą, warunkami życia i klimatem. Gdy przyjechałem do Ghany, panował głód spowodowany suszą. Zobaczyłem śmierć ludzi z powodu braku żywności, wody i chorób. W walce z głodem i chorobami wspomagali nas współbracia oraz organizacje charytatywne. Dzieliliśmy los ubogich. Trudności nam nie brakowało. To była prawdziwa szkoła życia. Uczyłem się tam otwartości na człowieka o innej kulturze, zwyczajach i religii. Poznałem wartość cierpliwości oraz zaufania Bogu w trudnościach. Misjonarz musi być pokorny i radosny, umieć słuchać i być sobą, bez żadnych masek.

Foto: Jerzy Mazur


Otwartość na rzeczywistość Kościoła

Inne doświadczenia zdobywałem pracując na Wschodzie, gdzie Kościół odradzał się po wieloletnim prześladowaniu. Także nasze Zgromadzenie włączało się w ten proces, ubogacając go werbistowskim charyzmatem. Ukazywaliśmy misyjną naturę Kościoła; tworzyliśmy parafie jako „wspólnoty wspólnot”, wydawaliśmy czasopismo „Dialog” w Baranowiczach – było to pierwsze katolickie pismo na Białorusi. Od samego początku współpracowaliśmy ze świeckimi, tworząc Kolegium Katechetyczne, którego celem było przygotowywanie współpracowników. Pomagaliśmy ubogim. Organizowaliśmy zajęcia dla dzieci niepełnosprawnych. Byliśmy zaangażowani w apostolat biblijny i dialog ekumeniczny. Doświadczenie misyjne z Ghany pomogło mi w posłudze na Białorusi. Świadomość, że Duch Święty jest głównym sprawcą ewangelizacji doprowadziła do odważnych decyzji. Będąc ojcem duchownym kapłanów archidiecezji mińsko-mohylewskiej i diecezji pińskiej, dzieliłem się doświadczeniem Syberia Z kolei doświadczenie z Afryki i Białorusi pomogło mi w posłudze biskupiej w Irkucku, gdzie trzeba było tworzyć struktury Kościoła od początku. Tam zastałem ludzi wierzących, lecz bez wiedzy religijnej i liturgicznej. To był Kościół, który przeszedł prześladowania i cierpienie. Od 1937 r. świątynie były pozamykane i nie było kapłanów. Tylko w nielicznych miejscach działali wielcy kapłani, jak bł. Władysław Bukowiński. Wiarę przekazywano w rodzinach. Było to odbudowywanie Kościoła na krwi męczenników. W dniu święceń biskupich w Nowosybirsku uświadomiłem sobie, że trzeba upamiętniać tych, którzy oddali życie za wiarę. Dlatego przy każdym budującym się kościele, również przy katedrze, powstały kaplice pokoju i pojednania – szczególne miejsca wzywające do pamięci i przebaczenia. To podkreślał śp. kard. Kazimierz Świątek, który w 2000 r. poświęcił Kaplicę Pokoju i Pojednania przy katedrze w Irkucku. On, który przeżył dziesięć lat zesłania na roboty w Workucie, kiedy sypał ziemię przywiezioną z różnych gułagów do czternastu urn i poświęcił ten symboliczny cmentarz, w imieniu wszystkich ofiar prosił Boga o wybaczenie winowajcom.

Foto: Jerzy Mazur

Zadanie kapłana i chrześcijanina

Misjonarz winien być człowiekiem ryzyka, a z drugiej strony wielkiego zawierzenia Bogu. Uczymy się tego zawierzenia każdego dnia: jest ono obecne w naszej codzienności, w decyzjach –
z pozoru wydawałoby się wymagających szalonej odwagi. Misjonarz wie, że głównym sprawcą ewangelizacji jest Duch Święty. Nie przestaje się być misjonarzem Trzeba dziś pilnie przypominać, że serce i umysł każdego kapłana są misyjne. Zadaniem Kościoła i wszystkich ludzi wierzących jest to, aby wypełniać nakaz Chrystusa: „Idźcie i głoście”. Nie wystarczy poznanie Chrystusa. Muszę
zrobić wszystko, poprzez moje świadectwo, głoszenie i pomoc misjonarzom, aby inni też Go poznali. Ciągle ponawiana jest prośba o misjonarzy. W parafiach mojej dawnej diecezji Akra w Ghanie przed laty pracowali w większości biali misjonarze – z Europy i Ameryki. Dzisiaj są tam już księża miejscowi. Są gotowi także posyłać księży do Europy. Biskupi z Afryki proszą o misjonarzy, bo wciąż ich potrzebują. Proszą także ci, którzy w swojej diecezji mają wystarczającą liczbę kapłanów. Mówią: „Przyślijcie nam misjonarzy Fidei donum, bo chcemy pokazać naszym wiernym uniwersalność Kościoła, a naszym kapłanom, że ksiądz diecezjalny jest misjonarzem”. Trzeba być otwartym na wzajemne ubogacanie się. To trochę tak jak w dialogu ekumenicznym. Niejednokrotnie prosiłem prawosławnych: „Pomóżcie nam być lepszymi katolikami, a my pomożemy wam być lepszymi prawosławnymi”. Największą moją radością jest to, że mogę wypełniać pragnienie serca Jezusowego, aby wszyscy zostali zbawieni, że mogę nieść Chrystusa innym, głosić Ewangelię miłości i miłosierdzia.

Jerzy Mazur SVD

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze