fot. pexels.com

Nie zawsze wolność wyznania [MISYJNE DROGI]

Zdarza się, że chrześcijanie są dyskryminowani na naszym kontynencie. Na szczęście nie jest to regułą. Czy jednak ten fakt nie może się stać początkiem rozkwitu Kościoła? 

Od prawie pół wieku w Europie dochodzi do silnych procesów zeświecczenia, które w takich krajach jak Francja, Holandia czy Belgia już skutecznie odciągnęły od wiary chrześcijańskiej przynajmniej dwa pokolenia. Bez wątpienia w niektórych wypadkach tym procesom winni są ludzie Kościoła, którzy mało przekonująco żyli Ewangelią. W tych krajach wielu trzydziestolatków nigdy nie było w kościele, nie mają więc żadnych z nim skojarzeń, a podstawowe treści chrześcijańskie – które nawet dla niewierzącego czy obojętnego religijnie Polaka są w jakiś sposób znane – nic im nie mówią. Pod tym względem występują duże różnice między zachodnią a wschodnią Europą. W tej pierwszej procesy sekularyzacyjne okazały się wyjątkowo skuteczne, natomiast w tej drugiej – włączając w to Polskę – tylko częściowo przyniosły tak negatywne skutki.

Warto jednak pamiętać, że tam, gdzie chrześcijanie doświadczają krzyża, z czasem Kościół się umacnia. I dyskryminacja, bo w Europie nie ma raczej innych form prześladowań, z którą mamy do czynienia, może stać się dla nas błogosławieństwem.

W innym kodzie

Mówiąc o relacji Europejczyków z chrześcijaństwem i Kościołem należy brać pod uwagę odpowiednie rozróżnienia. Większość zachodnich Europejczyków żyje już całkiem innym kodem kulturowym. Podstawowym wyróżnikiem tego nowego „kodu” jest fakt, że nie ma w nim religii. Jest to o tyle oryginalne na tle dziejów cywilizacji, że do tej pory każda kultura zawsze zawierała w sobie cztery elementy: etykę, sztukę, filozofię i religię. W Europie zachodniej mamy więc do czynienia z kulturą bez religii.

Wolność religijna

Wolność religijna jest ważnym osiągnięciem cywilizacji zachodniej. Dzięki temu, że jest ona zapisana w prawodawstwie krajów europejskich, mieszkańcy Starego Kontynentu mogą wyznawać dowolną wiarę, ale mogą też nie wyznawać żadnej. Należy jednak zauważyć, że czasami idea wolności religijnej jest nadużywana. To, co wydaje się być dobrodziejstwem i cywilizacyjnym osiągnięciem – szczególnie po epoce wojen – czasami staje się przekleństwem dla głęboko wierzących. To, co wielu Europejczykom jest już nieznane i obce, dla innych wciąż jest wartością.

Ideę wolności religijnej wykorzystuje się czasami w celu ateizacji społeczeństwa. Wolność religijna staje się okazją do wyłączenia jakichkolwiek odniesień religijnych z życia publicznego. Z tego powodu ludzie pełniący funkcje publiczne, odnoszący się do swoich poglądów wynikających z wiary, muszą liczyć się z wyśmianiem, problemami w pracy, blokowaniem awansu, ostracyzmem. Takie fakty to lekka forma prześladowania, potocznie nazywana dyskryminacją. Właśnie taka forma występuje w Europie. Nie znajdziemy jej w przepisach, lecz ma wymiar indywidualno-społeczny, związany z zasadą areligijności procesów społeczno-politycznych, dominującą w nowym kodzie kulturowym zachodniej Europy.

Bez stanowiska

Takiej formy prześladowania doświadczył bezpośrednio włoski polityk Rocco Buttiglione. W 2004 r. kandydował na stanowisko komisarza do spraw sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa w Unii Europejskiej. Podczas przesłuchania został zapytany między innymi o swoje stanowisko w sprawie homoseksualizmu. Odpowiedział zgodnie z nauczaniem Kościoła, że czyny homoseksualne są grzechem. Po tej wypowiedzi jego kandydatura została odrzucona. Ponieważ jego integralność cielesna nie została naruszona oraz nie stracił wolności, stał się ofiarą dyskryminacji ze względu na chrześcijańskie poglądy. Stracił możliwość pełnienia funkcji w zarządzie Unii Europejskiej. Przez trzy godziny przesłuchania pytano go głównie o sprawy światopoglądowe. Widocznie jego głęboka wiara chrześcijańska była dobrze znana przesłuchującym. Dlatego możemy stwierdzić, że bezpośrednio z jej powodu został przesłuchany właśnie w taki sposób, by po ujawnieniu poglądów religijnych pozbawić go szans na objęcie nowego stanowiska.

Fot. pixabay

Bez symboli religijnych

Kilka lat temu brytyjskie linie lotnicze zakazały stewardessom noszenia oznak religijnych. To rozporządzenie uderzało głównie w chrześcijanki, które często miały zawieszony na szyi krzyżyk. Co jakiś czas pojawiają się też informacje, że w niektórych krajach katolickie przedszkola, szkoły i uniwersytety muszą przyjąć prawo przeciwne katolickim zasadom etycznym. Zmusza się na przykład dyrekcję do zatrudniania osób otwarcie propagujących homoseksualizm. Na siłę wprowadza się do programu studiów tzw. gender studies, a do szkół wychowanie seksualne oparte na lewicowo-liberalnym światopoglądzie.

Przez kulturę

Choć powyższe fakty nierzadko stanowią duże utrudnienie dla chrześcijan, bo na przykład muszą się liczyć z utratą pracy, to jednak ciągle nie są one systemowe, lecz występują jako pojedyncze przypadki. Prawo nigdzie nie mówi o utrudnieniach dla chrześcijan, bo byłoby to zaprzeczeniem wolności religijnej. Dlatego próby uderzenia w chrześcijan odbywają się drogą okrężną: nie przez prawo, lecz przez kulturę. Jeśli chrześcijanie sprzeciwiają się kulturze, która w nich uderza, zostają oskarżani o to, że sprzeciwiają się wolności słowa i wolności wypowiedzi. I w ten sposób zamyka się im usta.

Europejscy chrześcijanie ciągle mogą się cieszyć wolnością religijną. Jednak muszą być czujni, bronić swojej wiary i wynikających z niej poglądów. Chodzi o to, aby pojedyncze przypadki dyskryminacji nie stały się regułą, i by w ten sposób nie okazało się, że Europa zbudowana na fundamentach chrześcijańskich stała się udręką dla chrześcijan, z powodu antychrześcijańskich i antyreligijnych praw wprowadzanych przez ateistycznych polityków. Warto też wykorzystać dyskryminację, jako przyczynek do pogłębienia duchowości i zacieśniania więzów wspólnoty Kościoła. Europejscy chrześcijanie powinni brać czynny udział w polityce i w życiu społecznym, bo w przeciwnym razie inni będą za nich podejmować decyzje. Wtedy może się okazać , że procesy zeświecczenia staną się agresywnym sekularyzmem, który w przyszłości może stać się tak samo groźny jak obecnie agresywny islamizm, czy – jak to było w przeszłości – agresywny ateistyczny komunizm. Wówczas nie będzie to już prześladowanie w wersji „light, lecz w wersji „hard.

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze