Nikaragua: Chrystus znienawidzony 

Czytając doniesienia prasowe można odnieść wrażenie, że chrześcijanie w dzisiejszym świecie stali się najbardziej prześladowaną grupą religijną. Przemoc i dyskryminacja dotykają ich na niemal wszystkich kontynentach. Nikaragua to kolejne miejsce, w którym tragedia dzieje się na naszych oczach, a świat bardzo szybko zapomina.   

Pod koniec lipca z Nikaragui dochodziły niepokojące wiadomości. Od kwietnia trwają tam antyprezydenckie manifestacje. Obywatele sprzeciwiają się wprowadzeniu nowego prawa, na mocy którego wzrosną podatki, a obniżą się emerytury. Podczas protestów życie straciło kilkaset osób. Opozycja domaga się rozpisania wcześniejszych wyborów prezydenckich. W obronie poszkodowanych stanęli katoliccy duchowni. Episkopat wystosował list w którym popiera postulaty demonstrujących i nawołuje do pokojowego rozwiązania sporu. W konsekwencji czego prezydent tego kraju Daniel Ortega oskarżył Kościół katolicki o udział w próbie zamachu stanu. W kraju zaczęło dochodzić do ataków na biskupów, księży i wiernych. Pobity został nawet arcybiskup Managui kard. Leopoldo Brenes oraz nuncjusz apostolski w Nikaragui abp Waldemar Sommertag, gdy ci próbowali dostać się do bazyliki, w której schronili się franciszkanie oskarżeni przez władze o pomaganie demonstrantom.  


Prezydent Daniel Ortega był przywódcą lewicowej partyzantki, a po obaleniu dyktatora sam stał się dyktatorem. Krwawo tłumi demonstracje i rozprawia się z opozycją. Nic więc dziwnego, że za wrogów swojej polityki uznał przedstawicieli Kościoła katolickiego. Duchowni są ze swoim ludem, organizują szpitale polowe, gdzie pomagają poszkodowanym. Idą ramię w ramię z demonstrującymi i upominają się o zaprzestanie rozlewu krwi i poszanowanie godności ludzkiej. W odwecie zniszczone i splądrowane zostały świątynie, doszło nawet do profanacji Najświętszego Sakramentu. Duchowni nikaraguańscy wzywają katolików na całym świecie do modlitwy w intencji Kościoła w ich kraju. Pomimo że najwięcej przykrych doniesień w tego kraju pojawiało się na przełomie lipca i sierpnia, w dalszym ciągu szykanowany i poraniony Kościół potrzebuje naszej modlitwy i pamięci, bo bez tego będzie skazany na klęskę i zapomnienie. 

Reżim Ortegi nie chce oddać władzy. Walczy nie tylko z opozycją i Kościołem katolickim, ale również z dziennikarzami. Przedstawiciele mediów (zarówno krajowych, jak i zagranicznych) spotykali się z szykanami i przemocą. Odnotowano wiele przypadków pobicia, próby zastraszenia i obrabowania dziennikarzy. Z pracy zwalniani są „przeciwnicy rządu”, z uczelni wydalani protestujący wykładowcy i studenci. Mechanizm jest znany i w dalszym ciągu stosowany w wielu krajach na świecie, gdzie przedstawiciele władzy czują się następcami królów, a nie wykonawcami woli ludu.  

Na początku września 2018 r. Nikaraguę musiała opuścić delegacja wysokiego komisarza ds. praw człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych. Raport jest szokujący: mówi o terrorze, torturach, aresztowaniach i gwałtach. Niestety nie wywarł on należytego wrażenia na światowej opinii publicznej. Sprawa Nikaragui coraz bardziej cichnie, a nie powinno tak być, bo nadal krzywdzeni tam są ludzie i szykanowany Kościół. Ważne jest jednak, aby nie nakręcać spirali strachu i nienawiści. Ponieważ – jak to często bywa w takich sytuacjach – społeczeństwo jest bardzo spolaryzowane, a najważniejsze jest to, aby nie doprowadzić do kolejnego rozlewu krwi i wojny domowej, tylko zażegnać kryzys pokojowo. 

Nikaragua i tamtejszy Kościół potrzebują naszej modlitwy. Świat nie może zapomnieć, że rozgrywa się tam tragedia i po głośnych nagłówkach zamieść tę historię pod „dywan historii”.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze