O. A. Madej w liście do o. W. Hryniewicza: dałeś Zmartwychwstałemu i jego Kościołom świadectwo odważne i radosne
„Chrześcijaństwo paschalne, pojednanie chrześcijan, dialog chrześcijan z każdym człowiekiem, Kościół misterium komunii w Duchu Świętym, nadzieja powszechnego zbawienia. Oto co rozpalało twoje poszukiwanie, pracowitego uczonego, niezmordowanego pisarza, człowieka, który stworzony do dialogu, nie bał się słuchać i zadawać trudnych pytań, by szukać z szukającym”. Tak wspomina o. Andrzej Madej, oblat, poeta, od ponad 22 lat misjonarz i przełożony misji „sui iuris” w Turkmenistanie swojego współbrata i przyjaciela ś.p. o. Wacława Hryniewicza. Wybitny teolog, ekumenista, znawca teologii prawosławnej, współtwórca Instytutu Ekumenicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II zmarł 26 maja w wieku 83 lat.
Publikujemy tekst listu-pożegnania.
Wacław z Lublina
W dokumencie z 17 maja 2008 r. śp. o. Wacław Hryniewicz własnoręcznie zapisał: „W razie śmierci chciałbym spocząć na cmentarzu w Kodniu. To tam jako mały chłopiec pielgrzymowałem wielokrotnie”.
Bracie Wacławie: Chrystus zmartwychwstał! Alleluja.
Zabrał Cię do siebie w czasie paschalnym, przed zesłaniem Ducha Świętego. Spoczniesz w sobotę tak jak sobie życzyłeś, w świętej, męczeńskiej, podlaskiej ziemi, na cmentarzu gdzie po sąsiedzku spoczywają Prawosławni z Katolikami, pod okiem Kodeńskiej Matuchny i św. Onufrego z pobliskiej Jabłecznej. Stąd będziesz miał blisko do rodzinnych Łomaz. Na Podlasiu gościnnym dla Żydów, na nadbużańskiej ziemi sąsiadujących ze sobą kościołów i cerkwi będziesz oczekiwać dnia powrotu Chrystusa w chwale. W Twych myślach i w twoim sercu już od wielu lat pojednali się chrześcijanie Wschodu z chrześcijanami Zachodu. Ty o to gorąco modliłeś się i temu poświeciłeś swój życiowy trud teologa. Dziękujemy Ci za to serdecznie.
Naukę o Bogu Ojcu Jezusa Chrystusa uprawiałeś z pasją, stała się ona twoim powołaniem, Twoim życiem. Chrystus, który jest Paschą człowieka, Kościoła i kosmosu, zwycięski Pan Chwały, prowadził cię przez życie oddane studium Ojców Kościoła i współczesnych myślicieli, a także przez lata trudnego, ale pełnego nadziei dialogu z Prawosławiem. Dałeś Zmartwychwstałemu i jego Kościołom świadectwo odważne i radosne. Chrześcijaństwo paschalne, pojednanie chrześcijan, dialog chrześcijan z każdym człowiekiem, Kościół – misterium komunii w Duchu Świętym, nadzieja powszechnego zbawienia. Oto co rozpalało Twoje poszukiwanie, pracowitego uczonego, niezmordowanego pisarza, człowieka, który stworzony do dialogu, nie bał się słuchać i zadawać trudnych pytań, by szukać z szukającym. Cieszyły Cię listy od więźniarek i od więźniów, gdy odzyskiwali nadzieje czytając Twe książki. Dziś pokłoniłeś się Chrystusowi Zmartwychwstałemu i na zawsze zamieszkałeś „w krainie żyjących”.
>>> Wacław Hryniewicz OMI: nadzieja jest siłą nośną [MISYJNE DROGI]
Świętej pamięci Wacław bardzo cenił czas. Przychodził do naszej wspólnoty Oblatów Maryi Niepokalanej w Lublinie na święta, na imieniny i „od większego dzwonu”. Tylko pod koniec życia zamieszkał na stałe ze swymi współbraćmi. Cieszyliśmy się na każde jego przyjście do nas: przynosił nam swe książki i wieści z pierwszej ręki z komisji mieszanej do spraw dialogu katolicko-prawosławnego. Radował się zawsze gdy te sesje miały miejsce w klasztorach, a nie w hotelach, gdy uczestnicy włączali się w Liturgie, w starych rozmodlonych murach opactw, monastyrów, wobec ikon, podczas śpiewu troparionów, wśród dymu wonnych kadzideł. Wiara pochłania całego człowieka! Nie ma na ziemskim padole nic piękniejszego od liturgii! Bogu chwała za życie brata Wacława!
A oto kilka moich wspomnień:
Pierwsze spotkanie z uczniem kandydata na ołtarze ks. Wincentego Granata zapadło mi głęboko w pamięci. Z Zachodu przywiózł walizkę książek i opowiedział nam jak studiując tam, spotkał młodą dziewczynę, która na ulicy jednego z holenderskich miast zapytała go, raczkującego teologa: „kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?”
Jako młodzi seminarzyści z przejęciem słuchaliśmy jak teolog z Lublina czyta Ewangelie. Wstrzymywaliśmy wtedy oddech.
Czekało się na każdy jego kolejny artykuł lub wywiad, homilię, czy nową książkę.
Ci, którzy byli z nim na pogrzebach jego ojca i matki na Podlasie, wspominają, że w owe dni brali udział w obchodach uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego!
Od niego usłyszałem, że nie ma równowagi w Bożym świecie. Za Apostołem Narodów powtarzał: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20).
Iluż wiernych w smutnych latach PRL przychodziło w każdą niedzielę po nadzieję do kościoła akademickiego KUL, by uczestniczyć w Eucharystii której on przewodniczył!
Odpoczywał i myślał spacerując, z wyjątkiem deszczowych dni. Nie chciał wchodzić w drogę tym wszystkim stworzeniom Bożym, które także po deszczu mają zwyczaj wychodzić na przechadzki!
Zapamiętam Wacława jako człowieka epiklezy, wołającego i przyzywającego Ducha Świętego, spadkobiercy i ucznia Świętego Serafina z Sarowa.
Zarzucano mu, że nie uwzględnia wszystkich przypowieści o ostatecznym losie człowieka i że interpretuje je zbyt jednostronnie, że modli się o puste piekło. Tak, słuch także niesie, że w imię pojednania z Prawosławnymi byłby gotów złożyć w ofierze Unitów.
Sam siebie nazwał teologiem kontrowersyjnym i godził się z krzyżem, który temu towarzyszył. Był świadom krytycznych uwag od kolegów teologów, od kardynała Stefana Wyszyńskiego, a także od Kongregacji Nauki Wiary. Niektórzy pisali na niego listy do biskupa w Lublinie.
Droczyłem się czasem z nim. A jak się spóźnię na ostatni pociąg do nieba, to co ze mną wtedy będzie? Nie pójdę do piekła? Odpowiadał: bierz taksówkę, podróżuj autostopem, nie poddaj się!
Dziś już Wacław zna od samego Jezusa Zmartwychwstałego pełną prawdę o swym głoszeniu nadziei zbawienia dla wszystkich ludzi.
Kiedyś na okładce swego brewiarza wypisałem zdanie, które teolog powtarzał prawdopodobnie za Jerzym Nowosielskim: „granice Kościoła znane są tylko samemu Bogu, a nie ludziom, nikt z ludzi nie może wytyczać granic odkupieńczej obecności Zmartwychwstałego Chrystusa i działaniu Jego Ducha. Nikt też nie ma prawa orzekać, gdzie kończą się granice prawdziwego Kościoła.”
>>> Wacław Hryniewicz OMI: dialog to konieczność [ROZMOWA]
***
O. Andrzej Madej urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI). W 1977 przyjął święcenia kapłańskie. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium w Obrze i w Krakowie, teologię na Gregorianum w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego.
W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu nad Bugiem oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym misji „sui iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy w takich oficynach, jak m.in.: „W Drodze”, „Pallotinum”, „WAM” i „Księgarni św. Jacka”.
Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że „cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |