Foto: Cejrowski.com

Pan kazał i kropka. Rozmowa o. Marcina Wrzosa z Wojciechem Cejrowskim [MISYJNE DROGI]

O prześladowaniach w Europie, zdejmowaniu koloratki i konieczności misji wśród kleru z podróżnikiem Wojciechem Cejrowskim rozmawia Marcin Wrzos OMI.

Marcin Wrzos OMI: Czy czuje się Pan misjonarzem?
Wojciech Cejrowski: Każdy z nas w Kościele katolickim ma obowiązek misyjny. Każdy – nie tylko ksiądz, nie tylko „zawodowy” misjonarz. Mamy nawracać siebie samych i siebie nawzajem, rozdawać depozyt wiary, zaświadczać własnym życiem, promować wartości. Wiara bez uczynków jest niczym. A zatem jestem misjonarzem w  ramach mojego powołania, którym jest trochę inne pole nauczania niż mają księża na misjach. Ja prowadzę moją pracę misyjną za pomocą książek, programów telewizyjnych i radiowych oraz aktywności patriotycznej.

>>> MisyjnyVLOG [#17] Uchodźcy – teraz albo nigdy

OMW: Czy trudno dziś być w Polsce katolikiem?
WC: E tam. Moim zdaniem łatwo. A co w tym trudnego? I skąd to pytanie? To nie Iran – nie zakazują odprawiania Mszy św. To nie Egipt – nie wysadzają katolików w powietrze. Owszem, Unia Europejska prześladuje katolicyzm i katolików, w ślad za Unią prześladują nas też na terenie Rzeczypospolitej Polskiej (wojna Tuska i Dworaka z Telewizją Trwam), ale nie da się powiedzieć, że trudno jest w Polsce być katolem.

OMW: Coraz wyraźniej widać, że liczba katolików w Polsce się zmniejsza. Czy zatem u nas nie potrzeba już misjonarzy?
WC: Owszem, potrzeba. Dwaj ostatni papieże wspominali o Nowej Ewangelizacji – to jest ruch misyjny na terenie Europy nakierowany na ochrzczonych, którzy odeszli z  Kościoła, utracili wiarę lub mają ją płytką. A co do statystyki – czy chrześcijanie są w Polsce mniejszością – nie potrafię tego ocenić i nie wiem, czy ktoś ostatnio liczył. Ponadto słowo: chrześcijanie trochę mi się nie podoba, bo obejmuje także przeróżne sekty chrześcijańskie, odstępców i heretyków. Wolę trzymać się określenia: katolicy, a jeszcze lepiej: rzymscy katolicy dla pełnej jasności.

Foto: Cejrowski.com

OMW: Księża zdejmują sutanny, zakonnicy habity. Czy nie sądzi Pan, że to ucieczka przed byciem misjonarzem w zeświecczonym świecie?
WC: Ksiądz bez sutanny idący po ulicy to tak jakby żonaty facet zdjął obrączkę – jest w tym coś nie w porządku. Ja chcę widzieć świadectwo wiary i święceń kapłańskich także w stroju. Moim zdaniem koloratkę wolno zdjąć tylko za zamkniętymi drzwiami: do spania, do golenia, a w przestrzeni publicznej, na oczach wiernych, tylko w sytuacji, gdy księdzu operują krtań. Ale ja jestem radykał.

>>> Z Bosko jest bosko 

OMW: W czasie swoich podróży spotkał się Pan z misjonarzami świeckimi. Czy ich praca jest potrzebna?
WC: Raz jeden się spotkałem, w Peru. I była to kobieta. Na tyle, na ile potrafiłem to ocenić, radziła sobie w tej roli doskonale. Czy ich praca jest potrzebna? Sądzę, że żniwo wielkie a robotników mało, przyda się więc każda para rąk do tej roboty. Natomiast mam swoje, negatywne zresztą, zdanie na temat przerostu roli szafarzy Komunii Świętej. W dokumentach soborowych i Prawie Kanonicznym jest jasno napisane, na co Kościół ustanowił szafarzy. Nie na to, by ksiądz siedział, a szafarz podawał Komunię, nie na to, by przyspieszyć Mszę św. w europejskim kościele, ale na to, by w miejscach, gdzie brak księży, miał kto podać Komunię św. umierającemu. A już absolutnie niedopuszczalne jest, by szafarzami były kobiety w sytuacji, gdy na danym terenie jest choćby jeden zdatny mężczyzna. Kościół wymaga ogromnej pracy misyjnej wewnątrz, pośród kleru. Ostatnio na Mazurach poszedłem do wiejskiego kościółka i tam do Mszy św. służyły dwie dziewczynki. Według mnie to skandal. Gdyby Pan Jezus chciał dobrać kobiety do grona Apostołów, to by dobrał. Skoro tego nie zrobił, to z jakiegoś powodu. A my nie mamy być mędrsi od Najmądrzejszego.

OMW: Misje to też zaplecze, modlitwa, opowiadanie o dobru, które Kościół czyni w krajach misyjnych. Czy według Pana misje są dziś potrzebne, czy warto je wspierać?

WC: To pytanie bez sensu. Jezus, posyłając nas na misje, powiedział: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Nie określił przy tym horyzontu czasowego. Nie powiedział nawet: nauczajcie, a jak już nauczycie, to przestańcie. Kazał nauczać bezwarunkowo i  zawsze, do końca czasu. Nieważne jest więc, czy misje są potrzebne – mają być, bo Pan kazał i kropka. Istotne jest polecenie Jezusa, które ma być wykonywane niezależnie od tego, czy według nas jest w danej chwili potrzebne, czy nie.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze