Foto: studyblue.com

Patrzcie jak oni się miłują [MISYJNE DROGI]

Troska o chorych w Kościele starożytnym. Otwartość na niedolę drugiego człowieka była ceniona w świecie greckorzymskim. Chrześcijanie już na początku uczynili
z pomocy bliźniemu istotną część swojej wiary. Z pomocy tej mogli łatwo i powszechnie korzystać potrzebujący.

Amerykański socjolog Rodney Stark w książce poświęconej dynamicznemu rozwojowi wczesnego chrześcijaństwa pt. „The Rise of Christianity” wskazał na kilka przyczyn, które jego zdaniem tłumaczą ten fenomen. Pierwsza z nich to pomoc chorym w miastach podczas epidemii, w kontraście do obojętności pogańskiej, druga to zakaz aborcji i dzieciobójstwa sprzyjający dzietności rodzin chrześcijańskich, w przeciwieństwie do pogańskich, trzecia – liczne nawrócenia kobiet w środowisku arystokratycznym, które pociągnęły do wiary swoje rodziny, oraz czwarta – męstwo chrześcijańskie podczas prześladowań i modlitwa za nieprzyjaciół.

Misyjna „caritas”

W zasadzie Stark przyznaje słuszność argumentom, którymi posługiwali się już ojcowie Kościoła w obronie swojej religii. Tertulian przytacza w „Apologetyku” słowa pogan: „Patrzcie, jak oni się miłują”, nawiązując do ich reakcji na solidarną postawę chrześcijan w Kartaginie podczas epidemii w pierwszej połowie III w. Wychodząc poza wymiar apologii, warto zapytać jeszcze raz o znaczenie troski o słabych i chorych w Kościele starożytnym dla jego misyjności. Powszechnie znane w Indiach dzieło Matki Teresy z Kalkuty robi wrażenie na buddystach i hindusach, ale nie przyczynia się do masowego ich przechodzenia na chrześcijaństwo. Na proces nawrócenia wpływa wiele czynników, a znaczenie ma też określona przez Boga pora łaski. Podobnie w starożytności chrystianizacja była złożonym procesem. Poza kwestią zewnętrznego odbioru chrześcijaństwa istniał problem w samym jego łonie: tak naprawdę w jakiej mierze jego wyznawcy angażowali się w opiekę nad chorymi? Z pojawiającej się już wśród apologetów, np. u Minucjusza Feliksa, krytyki obojętności chrześcijan na niedolę współwyznawców wynika, że pomoc ta nie była dla wszystkich oczywistością.

Foto: studyblue.com

Instytucje opieki nad chorymi

Nie oceniając bliżej opieki nad chorymi i jej miejsca pośród czynników, które dynamizowały starożytną ewangelizację, bez wątpienia trzeba przypisać jej dużą rolę. W gminach chrześcijańskich powszechna była instytucja diakonów i sierot, która służyła pomocy potrzebującym. Diakoni częściej spieszyli z pomocą mężczyznom, wdowy – kobietom i dzieciom. W Aleksandrii powstała osobliwa grupa chrześcijan, zwanych „parabolani”, co etymologicznie oznaczało „ryzykujących” życie. Ich zadaniem była opieka nad chorymi, zwłaszcza zarażonymi podczas epidemii, oraz grzebanie zmarłych. Początki tej wspólnoty sięgają czasów biskupa Dionizego Wielkiego, który być może zorganizował ją podczas epidemii szalejącej w Aleksandrii w 259 r. Za cesarza Konstantyna Wielkiego otrzymali formalny status, zaliczający ich od tej pory do duchownych niższego stopnia. Z czasem ich funkcje poszerzyły się i pod koniec IV w. mogło ich być w Aleksandrii nawet około sześciuset. Andrew Crislip w książce „From Monastery to Hospital” dostrzega w klasztornej infirmerii, powstałej we wczesnym monastycyzmie, mianowicie w egipskich osadach pustelniczych, początki instytucji szpitala. W latach siedemdziesiątych IV w. św. Bazyli Wielki założył osiedle dla bezdomnych i chorych, zwłaszcza trędowatych. Wzmianki o „bazyliadzie” to najstarsze zachowane informacje na temat takiej instytucji szpitalnej w starożytności. Crislip dokonuje przeglądu antycznych instytucji opieki nad chorymi, omawia pogańskie asklepiony, przychodnie lekarskie, infirmerie dla niewolników i żołnierzy, jednak właśnie w monastycznych ośrodkach opieki dostrzega początki upowszechniającej się później instytucji szpitala.

„Christus-medicus”

Obok chrześcijańskiego „etosu” był „logos”, czyli bogata sfera świadomości, która pozwalała uzasadnić pochylenie się nad cierpiącym na gruncie religijnym. Chrześcijaństwo głosiło prawdę o Bogu przychodzącym jako lekarz i zbawca w osobie Chrystusa. Okres od II do IV w. stanowił w religii grecko-rzymskiej kulminację kultu Asklepiosa, boga-uzdrowiciela. Upowszechniało się przekonanie o skutecznej pomocy bóstw w cierpieniu. W asklepionach rozwijały się ryty uzdrowienia, mnożyły się ofiary składane bóstwom i wota dziękczynne. Nauczycielom chrześcijańskim nie chodziło o zerwanie czułej więzi chorego z bóstwem, która istniała i u pogan, ale o poznanie rzeczywistej istoty bóstwa objawionego w Chrystusie Lekarzu. Orygenes podkreślał, że podobnie jak sztuka lekarska karze lekarzom udać się do rannych żołnierzy pomimo przykrego zapachu ich ran, tak Zbawca nie wzdraga się przed przyjściem na ziemię, a nawet zstępuje do piekieł. Wchodzi też w najgłębsze otchłanie duszy ludzkiej, lecząc ją z samych przyczyn wszelkiej choroby, czyli zła. Jak stwierdzał św. Grzegorz z Nyssy, sama natura ludzka jest chora i potrzebuje lekarza.

Uzdrawiająca moc krzyża

Z czasem Asklepios przestanie być alternatywą religijną dla Boga chrześcijan. Jeśli ktoś miał jeszcze wypierać resztki jego obecności, to nie „Christus-medicus”, ale święci. Zachowane resztki bazyliki w Dor niedaleko Hajfy na wybrzeżu Izraela odsłoniły dziedziniec, który znajdował się przy zachodniej ścianie świątyni. Na nim chronili się chorzy odbywający „incubatio”, to jest czuwanie nocne, post i modlitwę, w oczekiwaniu na uzdrowienie przez czczonych w tym miejscy dwóch bliżej nieznanych świętych. W Konstantynopolu w IV-VI w. takimi świętymi uzdrowicielami byli święci Kosma i Damian. Wierzono w Dor, że uzdrawiający święci pojawiali się nocą w portyku dziedzińca. Do ich grobowca spływał olej przez rurę, która wchodziła przez jedną z płyt go zamykających. Następnie odpływał innym drenem prowadzącym od dna sarkofagu do basenu o rozmiarach 2 x 1, 4 m, z którego chorzy czerpali olej dla namaszczenia ciał. Płyn opłukiwał po drodze szczątki świętych, w ten sposób nabierając mocy uświęcenia. To pierwszy taki relikwiarz-grób znaleziony na terenie Palestyny. Dor było sanktuarium pielgrzymkowym także z innego względu. Wykopaliska pozwoliły odnaleźć marmurowy krzyż, na którego czterech krańcach znajdowały się otwory. Prawdopodobnie tkwiły w nich metalowe relikwiarze zawierające fragmenty skały z Golgoty, jak na to wskazuje odnaleziona grecka inskrypcja.

Nie da się powiedzieć, że religie grecko-rzymskie niczego nie oferowały chorym, a chrześcijaństwo – wszystko. Przedtem stała w Dor monumentalna świątynia Apollosa, większa nawet niż
zbudowana następnie obok niej bazylika chrześcijańska. Kiedyś w Dor czczono Apollosa, później Asklepiosa, następnie cała Palestyna została schrystianizowana. Stara budowla została zburzona na początku V w., gdy cesarz kazał niszczyć świątynie pogańskie. Upłynie trochę czasu, zanim ludność przyzwyczai się do nowej epoki, przywiąże się do nowej religii, nowej świątyni. Chorzy ciągnęli do świątyń pogańskich, a później do chrześcijańskich. W bizantyjskiej bazylice w Dor szukali uzdrowienia w sanktuarium krzyża świętego i przy grobie męczenników (?), wiernych świadków Ukrzyżowanego. Troska o chorych w Kościele przyciągała uwagę pogan, a ci, przyjąwszy wiarę, gdy cierpieli, przyciągali szczególną uwagę Kościoła. Oprócz samego uzdrowienia ważne jednak było zrozumienie, kto uzdrawia i czemu służy uzdrowienie. Niemniej zapewne większość wracała ze swoją chorobą do domu. Tylko chrześcijaństwo tłumaczyło im sens cierpienia.

Leon Nieścior OMI

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze