Przywracają godność. Religie wobec nierówności społecznych [MISYJNE DROGI]

Wiele z wielkich religii świata podkreśla znaczenie sprawiedliwości społecznej i solidarności międzyludzkiej. Zasady moralne wyrażone przez święte teksty religijne zobowiązują wiernych do właściwego traktowania bliźnich i obrony krzywdzonych.

Prorok Amos, karcąc występki Izraela, zapowiada nieuniknioną karę dla tych, którzy „sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża” (Am 2,6-7). W podobnym duchu św. Jakub występuje przeciw niesprawiedliwości i wyzyskowi ubogich: „Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów” (Jk 5,4). Także Koran w wielu miejscach podkreśla obowiązek pomagania potrzebujących. Droga prosta, która prowadzi do Boga, „to uwolnienie niewolnika albo nakarmienie w dniu głodu sieroty spośród krewnych albo biedaka znajdującego się w nędzy” (sura 90, 12). Mahomet zaś wskazuje: „Lepiej poświęcić jedną godzinę dnia na pomoc bliźniemu w załatwianiu jego spraw niż modlić się nocą w meczecie przez dwa miesiące”. Podobnie sedno nauk Buddy można sprowadzić do zasady niewyrządzania krzywdy innym i pomagania im na tyle, na ile to możliwe. Podpowiedź, w jaki sposób uczynić pomoc najbardziej skuteczną, daje Konfucjusz: „Jeżeli podarujesz mi rybę, nasycę się na cały dzień; jeżeli nauczysz mnie łowić, nigdy więcej nie będę głodny”.

Bankier ubogich

Jedną z głównych przyczyn wykluczenia i nierówności jest ubóstwo. Brak wystarczających środków do godnego życia ogranicza możliwość zdobycia wykształcenia i odpowiedniego zawodu, zamykając w ten sposób człowieka w błędnym kole biedy i braku nadziei na lepszą przyszłość. W przerwaniu tego kręgu pomaga mieszkańcom Bangladeszu Mohammad Yunus. Muzułmański ekonomista i wykładowca akademicki był świadkiem klęski głodu, jaka opanowała ten kraj w 1974 r. Widząc, że najbiedniejsi, szukając środków finansowych, padają ofiarą lichwiarzy, wyszedł z inicjatywą tzw. mikrokredytów – tanich pożyczek dla biednych. Założył w tym celu Grameen Bank, udzielający mieszkańcom Bangladeszu niewielkich pożyczek pozwalających na otworzenie drobnej przedsiębiorczości. Brak wymagania zastawu i niewielkie oprocentowanie pozwalają na otrzymanie i spłacenie kredytu nawet najuboższym. Klientami banku bywają nawet żebracy! Największą grupą kredytobiorców (96%) są kobiety. Jest to czymś wyjątkowym w tradycyjnym społeczeństwie Bangladeszu, w którym środki finansowe zawsze trafiały do męża. Grameen Bank, udzielając pożyczek kobietom, przyczynia się do równouprawnienia i wyrównania szans. Ponadto bank na różnych polach walczy o zmniejszenie skali biedy. Tworzone są programy zdrowotne, programy mieszkaniowe, udzielane pożyczki na studia. – W mikrokredycie nie chodzi o zarabianie pieniędzy. Chodzi o służenie ludziom – mówi Yunus. Za swoje osiągnięcia w walce z ubóstwem otrzymał w 2006 r. Pokojową Nagrodę Nobla. Oświadczenie Komitetu Noblowskiego brzmiało: „Nie będzie można osiągnąć trwałego pokoju, dopóki duże grupy ludnośco nie znajdą sposobu na wydostanie się z nędzy”.

Foto: PIXABAY.COM

Zwrócić dzieciństwo

Sąsiadujące z Bangladeszem Indie również zmagają się z licznymi problemami wynikającymi z biedy i nierówności społecznych. Kraj Mahatmy Gandhiego i św. Matki Teresy z Kalkuty nazywany jest największą demokracją świata. Jednak, mimo wielu pozytywnych oznak rozwoju, wykluczenie jest wciąż udziałem znacznej części mieszkańców tego kraju. Ofiarami są najsłabsi – najczęściej kobiety i dzieci. Na los dzieci zmuszanych do niewolniczej pracy zwrócił uwagę hinduski działacz społeczny Kailash Satyarthi. Pracując jako nauczyciel, zetknął się z brutalną rzeczywistością, w której tysiące dzieci pozbawionych zostaje normalnego dzieciństwa i możliwości edukacji. Zmusza się je do pracy, wykorzystuje w fabrykach odzieżowych, w przemyśle tytoniowym, przy połowach ryb, tkaniu dywanów, a także do prostytucji. Niejednokrotnie podejmowanie pracy przez nieletnich wynika z nędzy, w której żyje rodzina, najgorszy jednak jest los sierot, które nie mogą liczyć na
niczyje wsparcie. Kailash Satyarti od lat 70. walczy z tym procederem. W 1980 r. założył organizację Bachpan Bachao Andolan, która doprowadziła do uwolnienia z niewolniczej pracy ponad 78 tysięcy dzieci. Organizacja upomina się o respektowanie praw dziecka, zwłaszcza prawa do edukacji. Satyarti za swoją działalność został uhonorowany wieloma wyróżnieniami, których uwieńczeniem była przyznana w 2014 r. Pokojowa Nagroda Nobla.

Foto: Dylan Mullins

Od wieśniaczek do królowej

Sampat Pal to prosta hinduska kobieta, mieszkanka ubogiego rolniczego regionu w północnych Indiach. Jednak już od kilkunastu lat słyszy o niej cały kraj. Wszystko zaczęło się od tego, że dowiedziała się o mieszkającej nieopodal rodzinie, w której mąż maltretuje żonę. Wezwała na pomoc sąsiadki i uzbrojone w kije po szły dać mężczyźnie nauczkę. Wieść o tym rozeszła się lotem błyskawicy po całej okolicy i od tej pory Sampat była regularnie proszona o interwencję. Przemoc wobec kobiet, posunięta aż do zabójstw, to poważny problem w Indiach. Do Sampat Pal zaczęło się przyłączać coraz więcej kobiet i ruch przybrał formalną postać. Nadano mu nazwę Gulabi Gang – to znaczy „różowy gang”, od noszonych przez członkinie różowych sari. Obecnie zrzesza on 20 tysięcy kobiet, które stały się ludowymi bohaterkami. Gulabi Gang, mimo nie do końca legalnej formuły, jest siłą, z którą liczyć się muszą lokalne władze i politycy. Członkinie „gangu” wymierzają sprawiedliwość mężom maltretującym żony czy policjantom odmawiającym interwencji w sprawie gwałtu. Stosują różne formy nacisku, w niejednej sytuacji sięgając po prostu po kije… Niestety, przemoc i korupcja to zjawiska powszechne w tym regionie, dlatego kobiety nie mogą liczyć na sprawiedliwość ze strony powołanych do tego organów. Kolorowa rzeczywistość filmów z Bollywood pozostaje w pełni rzeczywista jedynie na ekranach kin… Trochę koloru i nadziei na zmianę przynosi „Różowy Gang”. Do najważniejszych zakończonych sukcesem akcji organizacji należy porwanie ciężarówek ze zbożem przeznaczonym dla ubogich, które urzędnicy planowali sprzedać na targu. Walka z korupcją to jeden z priorytetów. Dzięki zagranicznemu wsparciu Gulabi Gang może także tworzyć miejsca pracy i szkoły dla kobiet.

Nie tylko Indie

Działania na rzecz równouprawnienia kobiet, a także zmiany wizerunku krajów arabskich na Zachodzie, podejmuje jordańska królowa – Rania. Z pochodzenia Palestynka, w 1993 r. poślubiła księcia Abdullaha. Historia jest jak z bajki. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, małżonkowie okazali się niezwykle dobraną parą, a książę Abdullah, choć nie był planowanym następcą tronu, w 1999 r. został królem Jordanii. Ponadto Rania do dziś uznawana jest za jedną z najpiękniejszych kobiet świata. Rania wspiera męża w rządach krajem, prowadzi też własną aktywność na polu społecznym. Patronuje wielu inicjatywom na rzecz edukacji – budowie nowych szkół, pomocy dzieciom z najuboższych rodzin czy programom stypendialnym. Walcząc z terrorem ISIS, podkreśla, że najlepszym środkiem przeciw radykalizacji młodego pokolenia jest dostęp do nauki i miejsc pracy. To osoby niewykształcone, bez perspektyw, są podatne na indoktrynację. Królowa Rania zaangażowała się również w pomoc ofiarom wojny w Syrii. Według szacunkowych danych w Jordanii schroniło się ponad milion Syryjczyków. Para królewska dąży do poprawy warunków ich życia przez zapewnienie uchodźcom opieki zdrowotnej, świadczeń socjalnych i edukacji ich dzieci. Królowa szczególnie mocno angażuje się w walkę o prawa arabskich kobiet. Podkreśla, że jest muzułmanką, jednakże nie nosi tradycyjnego hidżabu. Powtarza, że islam daje kobiecie w tej kwestii wolność wyboru. Zwróciła uwagę świata na problem zabójstw honorowych, których ofiarami wciąż padają muzułmańskie kobiety. Jej zaangażowanie nie podoba się fundamentalistom, ale budzi uznanie wśród ogromnej większości Jordańczyków, którzy dumni są ze swej królowej.

Podane historie mają różnych bohaterów. Dzieli ich religia, narodowość, status społeczny i stopień wykształcenia. Co ich łączy? Każdy z nich, w miejscu, w którym się znalazł – czy była to wiejska chata, sala uniwersytecka, czy pałac królewski – zwrócił uwagę na los drugiego człowieka. Wykorzystując sobie dostępne możliwości, podjął się przywracaniu godności tym, którym się ją zabiera.

 

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze