fot. cathopic

Synodalność w krajach misyjnych to żadna nowość

– Synod w Ameryce Łacińskiej nie jest żadnym wielkim zaskoczeniem, żadnym wielkim wyzwaniem ani nowością. Bo w jakimś sensie duszpasterstwo i posługa jest synodalna od co najmniej kilkudziesięciu lat – powiedział w czasie sympozjum misjologicznego na UKSW bp Jan Kot OMI. 

Synod o Synodalności w Polsce wydaje się ciągle nowością i w związku z tym może budzić pewne obawy. Tymczasem w krajach misyjnych, w Ameryce łacińskiej czy na Papui-Nowej Gwinei ta metoda pracy jest dobrze znana. 

Ameryka Łacińska: synodalność wrosła w ten Kościół 

– Być może dla niektórych ludzi jest to zaskoczeniem, że tradycja synodalna w Ameryce Łacińskiej jest bardzo bogata. Synody towarzyszyły powstawaniu Kościoła na tych terenach już od połowy XVI wieku – mówił o. Tomasz Szyszka SVD podczas sympozjum misjologicznego na UKSW. 

Dla Kościoła w Ameryce Łacińskiej synod stał się metodą na pokonanie kryzysu. – Kościół Ameryki Łacińskiej na przełomie XIX i XX wieku borykał się z postępującą dechrystianizacją społeczeństwa. Były to głównie kwestie oświeceniowe, próby dookreślenia zależności Kościoła wobec państwa. Wtedy zwołano w Rzymie synod plenarny dla Ameryki Łacińskiej. I co ciekawe, po kilku dekadach marazmu i zachwiania synod ten „postawił na nogi” Kościół w Ameryce Łacińskiej – mówił misjolog. 

>>> Laos: nowy kościół pod wezwaniem katechisty-męczennika

Także inny ważny moment dla Kościoła latynoamerykańskiego w budowaniu tożsamości związany jest doświadczeniem wspólnego działania i synodalności. Chodzi o rok 1955. Wtedy biskupi z całej Ameryki Łacińskiej zjechali do Rio de Janeiro i tam została powołana Konferencja Episkopatów Latynoamerykańskich, czyli CELAM. Biskupi zdali sobie sprawę z tego, że mogą razem współpracować i pracować nad dobrem Kościoła, nie każdy osobno, ale właśnie razem. Mogą się nawzajem w ten sposób wspierać i podpowiadać sobie takie czy inne rozwiązania. 

Rio de Janeiro, fot. unsplash

„To właśnie rozpoczęcie od realnych problemów ludu pomogło posoborowym zgromadzeniom stać się wydarzeniami dynamizującymi życie Kościoła, wyznaczającymi nowe kierunki, często profetyczne i podchwytywane później przez wspólnoty w innych częściach świata. Wystarczy wspomnieć o sformułowanej w Puebli opcji preferencyjnej na rzecz ubogich, idei Kościoła ubogiego dla ubogich, a także o pojęciu „nawrócenia duszpasterskiego”, które pojawiło się w dokumentach końcowych po 

spotkaniu w Aparecidzie” – pisze ks. Krzysztof Patejuk w tekście „Synodalność po latynoamerykańsku”, który znajdziemy w jesiennej „Więzi”. 

Synodalność jest więc w sposób niejako naturalny wpisana w sposób pracy i budowania relacji wewnątrz Kościoła. – Synod w Ameryce Łacińskiej nie jest żadnym wielkim zaskoczeniem, żadnym wielkim wyzwaniem ani nowością. Bo w jakimś sensie duszpasterstwo i posługa jest synodalna od co najmniej kilkudziesięciu lat. Wyzwaniem z pewnością będzie udoskonalenie i jeszcze większe otwarcie na słuchanie – powiedział w czasie sympozjum misjologicznego na UKSW bp Jan Kot OMI, który na co dzień pracuje w Brazylii. 

>>> Bp Libera: papież wielokrotnie podkreślał, że podczas Synodu o Synodalności biskupi mają milczeć

Papua-Nowa Gwinea: sobór watykański II jest czymś oczywistym  

Na 270 tysięcy wiernych w Papui-Nowej Gwinei obecnie pracuje tam 35 księży. Do tego dochodzą czasami spore odległości miedzy wyspami czy trudno dostępne tereny górskie. Dlatego tamtejszy Kościół od początku opierał się na zaangażowaniu ludzi świeckich.  

– Kiedy zaczynałem swoją pracę jako misjonarz na Papui-Nowej Gwinei byłem zdziwiony tym, jak funkcjonuje tutaj wspólnota. Rady parafialne przepełnione są zaangażowaniem świeckich i to oni wyznaczają wiele kierunków rozwoju wspólnoty. Musiałem się tego nauczyć, a właściwie wciąż to poznaję – mówił bp Dariusz Kałuża. Wyjaśnił także, że to w tych radach świeccy rozeznają i decydują o sprawach parafii. Działają na tyle prężnie, że czasami trzeba ich stopować, podczas gdy księży diecezjalnych trzeba czasami dodatkowo zachęcać.  

Biskup Kałuża mówił także o tym, że diecezje na Papui-Nowej Gwinei zaczęły powstawać  mniej więcej w czasie trwania soboru watykańskiego II. Od początku były więc one „w stylu” soborowym, ponieważ postanowienia soborowe trafiły na grunt bardzo młodego Kościoła, który nie miał za sobą dorobku wielowiekowej tradycji.  – Kościół papuaski już wtedy ofiarował mi to, do czego w niektórych wspólnotach europejskich dopiero się dochodzi – powiedział bp Dariusz Kałuża. 

Trudno dyskutować, jeśli kobiety nie mają głosu 

W Papui Nowej Gwinei od 2013 roku misjonarzem jest również ks. Robert Ablewicz MSF, który pracuje w diecezji w Mendi, która synod o synodalności ma już za sobą. Przebiegał on w kilku etapach. Nad pierwszym w z nich pracował Renewal Team – zespół ludzi zajmujących się odnową duchową w diecezji, w którego skład wchodzi biskup, siostry reprezentujące różne diecezjalne sektory oraz ks. Ablewicz (nowa ewangelizacja). Wcześniej był on duszpasterzem powołań i młodzieży. 

– Na spotkaniu dyskutowaliśmy o pytaniach przesłanych z naszego episkopatu. Na ich podstawie dodaliśmy też nowe pytania odpowiadające bardziej naszym problemom i sytuacji. Pytania te zostały rozesłane do każdej parafii, które miały za zadanie przeprowadzić swój synod wewnętrzny – mówi ks. Robert. 

YouTube

– My też mieliśmy w parafii spotkanie ze wspólnotą – dyskutowanie, rozmowy. Zgromadziłem młodzież, kobiety i mężczyzn, którzy reprezentują w parafii posługę liderów. Bardzo cenię sobie ten czas synodu na terenie parafii. Otworzyło mnie też to na spotkanie diecezjalne, ponieważ w niektórych kwestiach byłem sceptykiem, jeśli chodzi o dyskutowanie na temat synodalności. Inaczej bowiem niektóre sytuacje wyglądają u nas, bo na przykład w górach Southern Highlands kobiety nie mają prawa głosu w wielu kwestiach – w życiowych, rodzinnych, w polityce, więc dyskutowanie, kiedy niektórzy nie mają do tego prawa jest skomplikowane i może się to zakończyć na celebrowaniu. Tutaj w górach rządzą mężczyźni pod wieloma kwestiami. Są tylko nieliczne przypadki kobiet, które mają możliwość wypowiadania się. Dlatego też byłem sceptyczny ze względu na brak zrozumienia naszej kultury i tego, jak to wygląda na co dzień – wyjaśnia. 

>>> Synody w starożytności

Ks. Ablewicz podkreśla również, że wiele zależy od tego, w jaki sposób misjonarze uczą słuchać i rozmawiać swoją wspólnotę. Przyznaje jednocześnie, że ma pozytywne doświadczenie współpracy z ludźmi na płaszczyźnie parafii: – Wiele decyzji podejmowanych jest po wspólnych rozmowach, żeby nie był to tylko mój punkt widzenia, a całej wspólnoty. 

Kościół jako rodzina 

– Synod w diecezji mieliśmy w zeszły wtorek, środę, czwartek i w piątek. Zjechały się wszystkie parafie, reprezentanci różnych grup religijnych i parafialnych oraz siostry zakonne. Mieliśmy rozpoczęcie mszy z naszym biskupem Donaldem Lipperem kapucynem. Następnego dnia odbywały się konferencje prowadzone przez biskupa i innych. Dużo było też pracy w grupach (podzielonych na kapłanów, siostry zakonne, młodzież, mężczyzn i kobiety) i odpowiadanie na konkretne pytania. Ten czas przyniósł wiele refleksji i dużo dobrych spostrzeżeń. Warto jednak podkreślić, że prawda jest taka, że jeżeli Kościół traktujemy jak rodzinę i przestaniemy w niej rozmawiać, to ta rodzina pęka, zaczyna się dzielić i odwracać od siebie. Dlatego jako diecezja i jako Kościół jeżeli nie rozmawiamy, to zaczynamy od siebie odchodzić. Rozmawianie i słuchanie dotyczy wszystkich, nie tylko podczas synodu o synodalności – podsumowuje misjonarz.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze