Fot. UNHCR/ Photo Unit /flickr/CC BY-NC 2.0

Ta kongijska siostra uratowała tysiące kobiet. Dzisiaj buduje dla nich przyszłość 

Urodziła się w chrześcijańskiej rodzinie. Dzisiaj szacuje się, że uratowała ponad 22 tysiące kongijskich kobiet z Armii Bożego Oporu, która jest ugandyjską organizacją terrorystyczną porywającą kobiety i dzieci.  

O s. Angélique Namaika (augustiance) niewiele można przeczytać w internecie i w innych mediach. A jednak jej heroiczna praca wpłynęła na życie kilkudziesięciu tysięcy kobiet, wyrwanych z niewoli i tortur w Afryce 

Siostra Tone 

Zaczęło się od poznania niemieckiej siostry Tone, która pojawiła się w życiu małej Angélique. Rodzina małej Angélique była chrześcijańska, więc ona już jako mała dziewczynka postanowiła zostać siostrą zakonną. Od małego uczyła się pomocy, dzięki rodzicom, którzy przynosili wodę, jedzenie i drewno na opał bardziej potrzebującym sąsiadom. Siostra Tone, która pomagała w wiosce, w której żyła rodzina Angélique, bardzo wpłynęła na obraz Kościoła, jaki zrodził się w małej Kongijce. Zapragnęła tak jak s. Tone oddawać się innym tak bardzo, by nie mieć czasu dla siebie. Angélique jako mała dziewczynka przeżyła poważną chorobę o której mówi:  

Byłam chora i bardzo cierpiałam. Bardzo schudłam i nie było dla mnie żadnej nadziei, że w ogóle przeżyję.

>>> Kongo: rebelie na zachodzie, rebelie na wschodzie 

Jednak przeżyła, a jej cierpienie uwrażliwiło ją na cierpienie innych. Do tego stopnia, że gdzie tylko mogła, zaprowadzała pokój, nawet podczas konfliktów wojennych. W 1990 r. rozpoczęła naukę, aby zostać zakonnicą rzymskokatolicką. „Nie było łatwo zostać zakonnicą”. Angélique nie wiedziała nawet, czy istnieją czarne siostry zakonne. Widziałem tylko białą zakonnicę i powiedziałem, że chciałbym stać się taki jak ona – wspomina po latach. Podobnie jak s. Tone, kiedy Angélique została zakonnicą, postanowiła poświęcić swoje życie pomocy najbardziej bezbronnym, zwłaszcza młodym w afrykańskich wioskach. Po pewnym czasie zaczęła używać roweru, aby dotrzeć do najbardziej potrzebujących. Dziś w Dungu (DRK) ona i jej rower stały się „znakiem rozpoznawczym” dla wielu osób. W 2003 r., po studiach duchowości afrykańskiej w stolicy Demokratycznej Republiki Konga, Kinszasie, siostra Angélique została wysłana, aby uczyć zakonnice praktykantki w Dungu, małej, zakurzonej placówce na dalekim północnym wschodzie prowincji Orientale.  

Fot. VOA – VOA French/wikimedia commons/public domain

Widziałam grupę kobiet, które były chętne, by się uczyć, ale nie miały nikogo, kto by je prowadził, szkolił. Te kobiety nie miały szansy chodzić do szkoły, ale chciały pracować i pomagać społeczeństwu. Zaczęłam więc uczyć szycia, gotowania i lekcji czytania i pisania wyjaśnia, dodając, że założyła również Centrum Reintegracji i Rozwoju, zatrudniając nie tylko kobiety, ale także bezrobotnych mężczyzn.  

>>> Zakonnice – ofiary epidemii są kandydatkami na ołtarze 

Armia Bożego Oporu 

Początkowo pomagała kobietom, które były sierotami, młodymi matkami i dziewczętami, zmuszanymi do wczesnych małżeństw. Sytuacja zmieniła się w 2005 r., gdy na tereny Konga przybyła Armia Bożego Oporu. To organizacja terrorystyczna, która porywa kobiety, by stały się niewolnicami seksualnymi, a także dzieci, by stały się żołnierzami. Siostra Angélique miała wtedy zupełnie nową misję. Ratowała ludzi, w szczególności kobiety.  

Widziałam, jak przesiedlone kobiety mają wiele trudności; przeżyły okrucieństwa i ogromną traumę. Trzeba było im pomóc. Zdałam sobie sprawę z tego, że nauka pisania i szkolenie pomogą im zapomnieć o traumie. To właśnie skłoniło mnie do pomagania tym kobietom i pomagania im w uzyskaniu niezależności – wspomina Kongijka.  

>>> Afryka: cały świat mówi o koronawirusie, a zapomina o groźnej eboli

Zagrożenie ze strony Armii Bożego Oporu osiągnęło szczyt w 2009 r., kiedy grupa przybyła na krótko do Dungu, po prostu strzelając i zabijać wszystkich. Powiedziałem, że nie mogę zostać. Bałam się wojny, bałam się broni Dlatego też uciekłam mówi siostra Angélique. Wraz z innymi kobietami uciekła do miejsca oddalonego o ponad 20 kilometrów od Dungu. Tam pomagała uchodźczyniom odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Stworzyła Centrum Wsparcia Reintegracji i Rozwoju (CRAD) dla kobiet, które urodziły dzieci w wyniku gwałtu. Dzięki dofinansowaniu zakonnica otworzyła także poradnię pediatryczną, szkołę podstawową dla dzieci wysiedleńców oraz sierociniec. Otrzymała wiele nagród, m.in. UNHCR. Dzisiaj s. Angélique Namaika mówi o sobie: 

Teraz jestem rozpoznawalna. Proszę jednak Boga, aby zachował mnie w prostocie i usunął pragnienie bycia dumną.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze