Uganda: w obozie dla uchodźców powstają centra edukacyjno-pastoralne dla dzieci
W obozie dla uchodźców w Bidibidi w Ugandzie powstają Domy Nadziei – miejsca, w których dzieci otrzymują pomoc w odrabianiu lekcji, dodatkowy posiłek i możliwość udziału w zajęciach pozalekcyjnych – poinformował dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło.
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w środę w Centrum Prasowym PAP w Warszawie werbista pracujący w Ugandzie o. Andrzej Dzida zaznaczył, że od 2013 r. w wyniku działań wojennych z Sudanu Południowego uciekło ok. 3,5 mln ludzi, z czego ok. 1,2 mln dotarło do Ugandy.
„Obecnie 300 tys. Sudańczyków żyje w największym w Ugandzie obozie dla uchodźców w Bidibidi. 80 proc. z nich to dzieci i młodzież, które potrzebują dostępu do edukacji” – mówił.
Według o. Dzidy szkoły w obozie są przepełnione, w jednej klasie uczy się ok. 300 uczniów. „Te dzieci wracają ze szkoły do domu – a właściwie chatki, szałasu – w jednej chatce mieszka wiele dzieci, czasami sześcioro, siedmioro” – wyjaśnił. Jak dodał, w domach tych nie ma prądu, a ponieważ dzieci mogą odrabiać lekcje dopiero wieczorem, po wykonaniu obowiązków domowych, muszą robić to przy świecach.
Poinformował, że misjonarze werbiści, przy wsparciu PKWP, postanowili wybudować dla dzieci z obozu Domy Nadziei, które będą im służyć jako centra edukacyjno-pastoralne.
>>> Papież do Polaków: swój trud pielgrzymowania ofiarujcie za pokój na świecie
„Te dzieci mogą przychodzić do centrum po szkole, odrabiać tam lekcje, spotykać się ze sobą, uczyć” – wyjaśnił. Zaznaczył, że w centrach organizowane są także zajęcia pozalekcyjne, np. warsztaty z pantomimy i teatru. „Mamy w centrum scenkę, na której dzieci mogą przedstawiać swoje talenty” – mówił.
Ks. Paweł Antosiak z PKWP poinformował, że nie wszystkie dzieci w obozie Bidibidi chodzą do szkoły. „Te dzieci, które do szkoły nie chodzą, będą mogły otrzymać w centrum podstawową edukację, nauczyć się czytać i pisać” – zaznaczył.
Dodał, że mieszkańcy obozu w Bidibidi cierpią również z powodu niewystarczających racji żywnościowych, dlatego w centrum dzieci mogą zjeść dodatkowy posiłek.
„Pandemia COVID-19 zmniejszyła racje żywnościowe dla mieszkańców obozu praktycznie o połowę. Wybuch wojny na Ukrainie grozi tym, że te racje żywnościowe – które już dziś są niewystarczające – dalej będą zmniejszane. Dlatego ojcowie misjonarze starają się, żeby przy okazji zajęć organizowanych w centrum edukacyjnym dzieci otrzymywały tam dodatkowy posiłek” – zaznaczył.
Wyjaśnił, że obecnie otwarty został pierwszy Dom Nadziei, w planach jest otwarcie czterech kolejnych tak, by centrum edukacyjne stanęło w każdej z pięciu części obozu w Bidibidi. „Z zajęć w jednym centrum tygodniowo korzysta ok. 1,5-2 tys. dzieci” – podkreślił.
Centrum
Każde centrum ma mieć 30 m długości i 10 m szerokości. Elementem budynku są rynny odprowadzające do cysterny wodę deszczową, którą następnie można wykorzystać np. do mycia rąk. Prąd jest wytwarzany za pomocą paneli solarnych. Ks. Antosiak poinformował, że koszt wybudowania jednego centrum wynosi ok. 60 tys. euro.
Projekt można wspierać, wpłacając darowizny na konto Fundacji Przyjaciel Misji: 65 1020 1068 0000 1502 0147 7132 z dopiskiem „Bidibidi”.
Dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło poinformował, że PKWP organizuje również akcję „Wakacje od wojny i złych wspomnień”, w której ramach ponad setka dzieci z syryjskiego Aleppo i Homs może wyjechać na tygodniowy wypoczynek do Maluli.
„PKWP od wielu lat pomaga w Syrii, gdzie od 11 lat trwa wojna. Wiemy, że największymi ofiarami wojny są najsłabsi – kobiety i dzieci. Dzięki wakacjom chcemy dać dzieciom z tych regionów chwilę wytchnienia, żeby na chwilę zapomniały o koszmarze, który przeżyły” – wyjaśnił.
>>> Uganda: otwarto pierwsze centrum edukacyjne dla dzieci i młodzieży
Zaznaczył, że tygodniowy pobyt setki dzieci w Maluli kosztuje ok. 3 tys. dolarów. „Chcemy zorganizować kilka takich turnusów, żeby jak najwięcej dzieci mogło z tego skorzystać” – dodał.
Ks. Cisło zaznaczył, że podobny projekt PKWP zrealizowało dla dzieci z Irbilu w Iraku. „Tam dzieci miały również zapewnioną opiekę psychologów, którzy pomagali im przepracowywać wojenne traumy. Podobnie robimy w Syrii. Chcemy chociaż przez tydzień zapewnić im również lepsze wyżywienie, możliwość zabawy i rozwoju zainteresowań” – zastrzegł ks. Cisło.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Kirche in Not) wspiera katolików w 140 krajach. Zakres pomocy obejmuje m.in. ewangelizację w mediach, kształcenie teologiczne, apostolat biblijny, pomoc duszpasterską, katechezę, stypendia mszalne, środki transportu i pomoc budowlaną. Pomoc Kościołowi w Potrzebie założył w 1947 r. holenderski norbertanin o. Werenfried van Straaten (1913-2003).
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |