Woda. Cenny skarb [MISYJNE DROGI]

Ludziom bogatej Północy wydaje się, że woda jest dobrem dostępnym. Istnieją jednak tereny, na których czysta woda pitna czy prysznic są luksusem.

Stwierdzenie, iż planeta Ziemia to około 70% wody, napawa mnie, mieszkańca Europy, spokojem. Mapa świata błyszczy na niebiesko na ścianie i byłbym skłonny stwierdzić, że prędzej zabraknie nam miejsc na budowę nowych centrów handlowych niż wody pitnej. Tymczasem jest zupełnie inaczej.

Dużo i mało

Owszem, nasza planeta ma w sobie sporo zasobów tego surowca, ale tylko znikoma ich część nadaje się do picia. To bezcenne 3% – niewiele w porównaniu z resztą wód, zasolonych, nieprzydatnych do spożycia. Natomiast jeśli chodzi o dostępność nadających się do spożycia zasobów, rzeczywistość nie jest nawet na tyle optymistyczna. Na 3% wody nadającej się do spożycia dwa i pół jest bowiem zamrożone w postaci lodowców i czap śnieżnych. Pozostaje zatem realnie dostępne 0,5% ogółu wód, i to od niego właśnie zależy biologiczne życie. Dlatego wciąż stąpamy po tej samej ziemi co ludzie, dla których kąpiel pod prysznicem jest niewyobrażalnym luksusem, a mycie naczyń pod bieżącą wodą karygodnym marnotrawstwem. Czy wciąż możemy mówić o „błękitnej planecie”?


Życiodajne rzeki

Bez specjalistycznych badań i procentowych wskaźników przydatności wody do spożycia wiemy, że jesteśmy zależni od ilości wody na Ziemi. Już starożytni Egipcjanie, Sumerowie, Hindusi i Chińczycy wiedzieli, że życie ma szansę rozkwitnąć tylko tam, gdzie jest woda – do tego stopnia, że ubóstwiali „życiodajny” Nil, Indus i Huang-Ho. Miejsca, w których wody nie ma, nazywamy „dolinami śmierci”. Pokornieję, gdy przypominam sobie, że także moje ciało składa się w 60% z wody i jest zależne od tych kilku litrów płynów, które powinienem mu dostarczać każdego dnia.

Śmierć bez wody

Jedna piąta ludności świata – około miliarda osób – cierpi na niedostatek wody zdatnej do codziennego wykorzystania. Część dlatego, że zwyczajnie nie ma jej w miejscu ich osiedlenia,
inni z powodów ekonomicznych – brakuje infrastruktury koniecznej do tego, aby dostępną wodę wydobyć lub oczyścić. Bez zasobów wody pozostaje północna Afryka i Półwysep Arabski, ale także – co może być zaskakujące – północne Chiny i znaczna część Stanów Zjednoczonych przy granicy z Meksykiem. Warto wiedzieć, że do tego grona wkrótce może dołączyć m.in. Ukraina, której około 60% naturalnych zasobów wody zostało już wyczerpanych. W środkowej Afryce – regionie obfitych zwrotnikowych opadów – teoretycznie nie powinno brakować wody słodkiej. Niestety nawet przy ulewnych, afrykańskich deszczach bez odpowiedniej infrastruktury niemożliwe staje się rozprowadzanie wody na szeroką skalę i jej wykorzystanie. O tym, jak istotna jest rola
odpowiednich rozwiązań technologicznych i administracyjnych w dostarczeniu wody świadczy choćby fakt, że kobiety i dzieci całego świata spędzają na zbieraniu wody łącznie 125 mln godzin dziennie. Największe braki pod tym względem występują w środkowej Afryce i południowej Azji – mniej niż 50% ludności ma tam dostęp do urządzeń sanitarnych. Brak czystej wody lub zaniedbanie higieny jest powodem śmierci około pięciu tys. dzieci każdego dnia. To mniej więcej tak, jakby codziennie rozbijało się o ziemię dwanaście Boeingów 747. Kwestia uzdatniania wody nie jest więc sprawą kosmetyki ani wyrafinowanych gustów odbiorców.


Posiadają wodę

Być może zasoby wody byłyby wystarczające dla wszystkich, gdyby ich rozmieszczenie było równomierne. Tymczasem 60% wody możliwej do spożycia jest w posiadaniu dziewięciu państw: Brazylii, Rosji, Chin, Kanady, Indonezji, Stanów Zjednoczonych, Indii, Kolumbii i Demokratycznej Republika Konga. Reszta świata musi znaleźć swoje miejsce przy wodopoju zawierającym pozostałe 40% zasobów. Wraz z dostępnością wody zwiększa się jej zużycie – jeden mieszkaniec USA rocznie wykorzystuje 214 m3, Indii – 52 m3, Chin – 32 m3. Dla porównania – w Mali zużycie wody „na głowę” wynosi 4 m3.

Sami sobie winni

Wśród wszystkich naszych grzechów wobec planety te, które bezpośrednio dotyczą zasobów wody, są następujące: wytrzebianie zasobów powierzchniowych, nadużywanie zasobów podziemnych, zanieczyszczenie wód powierzchniowych oraz nieefektywne zużycie świeżej wody. Dość wspomnieć Jezioro Aralskie, którego powierzchnia w ciągu ostatnich trzydziestu lat skurczyła się o ponad
połowę, jego głębokość zmalała o 14 m, za to zasolenie podwoiło się. Przyczyną tego stanu rzeczy jest często intensywny drenaż wody z rzek, doprowadzający w ostateczności do ich wysychania. Zużycie podziemnych zasobów wody w sześćdziesięciu procentach miast europejskich (z ponad stoma tysiącami mieszkańców) jest bardziej intensywne niż możliwości jej odnowienia, a lista naszych przewinień w zakresie zanieczyszczania wód i nieefektywnego ich wykorzystywania tak długa, że jej omówienie zajęłoby osobny numer czasopisma. Raport „Woda: fakty i trendy” wydany przez Światową Radę Biznesu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju wśród fundamentalnych przyczyn marnotrawienia wody wymienia te dotyczące wielu gospodarstw domowych. Problem wody zauważa też papież Franciszek w „Laudato Si”.


Lepiej gospodarować

Zdecydowanie gorzki wydźwięk wspomnianego raportu autorzy łagodzą nieco poprzez wskazanie także dobrych trendów w zakresie dostępności wody i gospodarowania nią. Wskazują, że jest to wciąż surowiec tani. Sukcesywnie zwiększa się świadomość dotycząca efektywnego gospodarowania wodą. Również przemysł coraz lepiej radzi sobie z takim wykorzystaniem wody, aby jak najmniejsza jej ilość stanowiła odpad. Większość ludności świata – prawie sześć miliardów – ma dostęp do czystej wody. Czy nie zapominają oni jednak zbyt łatwo o tych ośmiuset milionach, dla których bieżąca woda pozostaje w sferze marzeń? „Czapy polarne roztopiły się, pokrywając ziemię wodą” – słowa, którymi rozpoczyna się słynny „Wodny świat” Kevina Costnera opisują rzeczywistość bez kontynentów i wysp – świat, w którym ludzie rozpaczliwie poszukują mitycznego stałego lądu. Przemierzają gigantyczny ocean, który objął całą kulę ziemską. My żyjemy wśród ludzi, którzy dramatycznie poszukują swojego wodnego świata. Oby kiedyś nie stał się dla nich legendą.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze