Zakochali się w Czarnym Lądzie 

Robert Noga i Paweł Werakso na przełomie stycznia i lutego 2009 r. podróżowali po Afryce. Z każdym dniem na nowo odkrywali ludzką biedę, głód, choroby, cierpienie, prymitywne warunki życia. Najbardziej poruszył ich los ludzi starych, chorych, dzieci oraz ubogich rodzin. Z każdym dniem wzrastał w nich także podziw dla bezinteresownej, trudnej, pełnej wyrzeczeń i niebezpieczeństw pracy misjonarzy. To doświadczenie stało się inspiracją do założenia Fundacji DZIECI AFRYKI, która powstała 15 kwietnia 2009 r. 

Fundacja DZIECI AFRYKI zrzesza osoby zakochane w Czarnym Lądzie, które chcą poświęcić swój wolny czas i pomóc tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Przekonali się osobiście, że darując potrzebującym cząstkę siebie, zyskuje się wielokrotnie więcej. 


Czym jest dla Ciebie wolontariat misyjny? – To pytanie zadaliśmy naszym wolontariuszkom – Annie Goworowskiej (pracownikiem banku, a w fundacji związanej z projektami edukacyjnymi w Ghanie), Sylwii Ausfeld (pracującej ośrodku pomocy społecznej, a w fundacji zajmującej się projektem rozwojowym w Tanzanii) oraz Sylwii Kilińskiej (prawnikiem i adwokatem, a w fundacji wspierającej projekt edukacyjny w Etiopii), z których każda miała okazję go doświadczyć. 

Sylwia Kilińska: Dla mnie wolontariat to spełnienie marzeń i mimo wszystko okazja, żeby zrobić coś dla siebie. 

Anna Goworowska: Dla mnie wolontariat to idea – dobrze przemyślana, oparta na konkretnej potrzebie. Najlepiej, żeby była realizowana we współpracy z kimś, kto jest na miejscu – misjonarzem, lokalnym partnerem, który zna realia i ludzi, który pomoże podjąć takie działania, które naprawdę wesprą lokalną społeczność, a nie będą tylko realizacją naszych wizji. 

SK: Tak naprawdę chyba właśnie to jest podstawą dobrze pojętego wolontariatu misyjnego – rozpoznanie miejsca, w które chcemy jechać. Niestety teraz coraz bardziej popularna jest turystyka wolontariacka, a nie o to chodzi. Trzeba się dowiedzieć, czy w miejscu, do którego chcemy jechać, ta pomoc jest faktycznie potrzebna. 

Sylwia Ausfeld: Dla mnie w ostatecznym rozrachunku to były wielkie emocje i jak si[Pole]zastanowię, to rzeczywiście wyniosłam z wolontariatu sporo dla siebie. Ale ja nie analizowałam, czy wyjazd będzie dobry dla mnie czy nie. Miałam zadania do wykonania i na tym się skupiałam. 

SK: Myślę, że każdy wolontariat to jest coś innego, ale najcenniejszą rzeczą, jaką możemy dać, jest nasz czas. Oczywiście pomoc materialna też jest ważna, ale ciepła i obecności nie zastąpią żadne pieniądze. 

AG: Jadąc na wolontariat, trzeba pamiętać, że może się to wiązać z pewnym ryzykiem – niezależnie od wszystkiego,zawsze będziemy przekładać naszą rzeczywistość na tamtejszą. To, co robimy w czasie wolontariatu, często opiera się na naszej opinii i naszym postrzeganiu świata. 

SK: W tym wszystkim najważniejsze jest chyba, żeby pamiętać nie o tym, jak my żyjemy, ale postarać się wczuć w życie ludzi tam na miejscu, „wejść w ich buty”. 

AG: Bardzo ważne jest też przygotowanie do wyjazdu – im dłuższe tym lepiej, chociaż i tak nie ma możliwości przygotować się w pełni. Zaskoczenie, zdziwienie i tak będzie, ale dzięki przygotowaniu człowiek jest bardziej świadomy. 

SA: Dobrze jest też przed wyjazdem wiedzieć coś o ludziach, do których jedziemy… 

SK: Wyjazd bez przygotowania może się skończyć w ten sposób, że wrócimy zawiedzeni tym, co zastaliśmy na miejscu. A sam wolontariat powinien trwać na tyle długo, żeby mieć szansę stać się częścią społeczności, do której jedziemy. Dwa tygodnie to za mało, bo na początku jesteśmy po prostu „białym”. 

SA: Trzeba też pamiętać, że w czasie wolontariatu możesz doświadczyć wszystkich emocji – radości, nawet euforii, ale też rozpaczy, bo możesz zetknąć się z różnymi sytuacjami, które potem w Tobie zostają. 

AG: W sumie nieważne, jak długo się przygotowujesz, pobyt na miejscu zawsze zaskoczy pełnego chęci i motywacji wolontariusza.  

SK: Bo każdy jest inny i każdy inaczej to przeżywa. 

AG: Ale warto! 

 

Galeria (3 zdjęcia)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze