fot. unsplash

Rowerem na Jasną Górę? „Niektórzy w ten sposób się nawracają” [ROZMOWA]

Szczecińską Rowerową Pielgrzymkę na Jasną Górę wybierają pątnicy z Belgii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i… z Częstochowy. To okazja do manifestacji wiary i jedności – podkreśla Sebastian Świłpa, dyrektor szczecińskiej pielgrzymki na dwóch kółkach, który kompletuje właśnie skład na 28. edycję. Na razie w peletonie jest już ponad 250 osób, a zapisy nadal trwają.

fot. Szczecińska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę

Piotr Kołodziejski (KAI): Do ostatniego dnia trwają zapisy?

Sebastian Świłpa, dyrektor Szczecińskiej Rowerowej Pielgrzymki na Jasną Górę: Można się zapisywać na pielgrzymkę i to informacja dla ludzi w całej Polsce. Sympatycy dwóch kołek zjeżdżają się bowiem z całej Polski, a nawet innych krajów. W tym roku widziałem też elektroniczne zgłoszenia z Brukseli, Niemiec, Anglii. W każdej archidiecezji jest już pielgrzymka rowerowa, bo kiedyś była to rzadka inicjatywa, a nawet niektórzy patrzyli, że to jacyś dziwacy jadą na rowerach. W tej chwili stała się bardzo popularna. Czasem przyjeżdżają nawet osoby z Częstochowy, żeby ze Szczecina wyruszyć na Jasną Górę. Tak było dwa lata temu.

Czy to tylko wydarzenie religijne, czy dla niektórych chęć sprawdzenia się na dwóch kółkach na takim dystansie?

Tak mogę powiedzieć, bo spotkałem się z osobami, które na co dzień nie chodzą do Kościoła, a na pielgrzymkę rowerową się wybrali i było to dla nich wielkie wydarzenie. Niektórzy się nawracają. Kiedyś mieliśmy po pielgrzymce chrzest osoby dorosłej.

Fot. flickr/EpiskopatNews

Sam zaczynałeś od pielgrzymki pieszej?

Tak. W 1991 roku byłem na pielgrzymce pieszej i to była pamiętna pielgrzymka. Miałem 18 lat, a uczestniczyło w niej 1,2-1,4 tys. osób. To był też czas Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie. Były cztery grupy, to było olbrzymie logistyczne przedsięwzięcie. Po tej pielgrzymce stwierdziłem, że to dla mnie olbrzymie przeżycie duchowe, ale też trzeba poświęcić bardzo dużo czasu i od 1992 roku organizuje pielgrzymkę rowerową. Uważam jednak, że każdy choć raz powinien pójść do Częstochowy pieszo.

Zmienia się reakcja ludzi, którzy widzą pielgrzyma na rowerze w stosunku do tego, co było wiele lat temu?

Tak. Kiedyś rower był trudny do zdobycia. Ja kupiłem swój rower w Bydgoszczy. Z przyjacielem kupiliśmy dwie ostatnie kolarzówki. W tej chwili nie ma z tym problemu i można pielgrzymować. My zaczynaliśmy w 1992 roku od dwóch osób. Przecieraliśmy szlak nie wiedząc, gdzie będziemy spać, co będziemy jeść. Po drodze poznawaliśmy ludzi, księży. Pojechaliśmy wtedy w dwie strony i utrwaliliśmy znajomości. Co roku było coraz łatwiej i coraz więcej chętnych do pielgrzymowania. Uczyłem się pielgrzymowania i technicznego przejazdu tych osób. Kiedyś myślałem, że dziewczyny, kobiety sobie nie poradzą. Dziś mówię, że wszyscy sobie poradzą. W tym roku jedzie z nami 82-letnia osoba i jedzie mama z 9-letnim synem. Jesteśmy w stanie zabrać na rowerach całe rodziny. Średnia prędkość na trasie to 20 km na godzinę. Dziennie pokonujemy około 90 kilometrów.

Fot.Domena publiczna

Nie potrzeba więc specjalistycznego sprzętu?

Zgadza się. Preferujemy jednak rowery z przerzutkami, bo to ułatwia pokonywanie górek.

Czym, poza długością trwania, różni się pielgrzymowanie rowerowe od pieszego?

Pielgrzymka rowerowa jest bardziej wyciszająca i kontemplacyjna, natomiast podczas pieszej jest czas na konferencje, świadectwa, modlitwę na różańcu. Nam na rowerach jest trudniej się modlić, ale są osoby, które jadąc odmawiają różaniec. Kręcenie na rowerze wprowadza nas w kontemplacje. Oczywiście są postoje. Wtedy rozważamy też fragmenty Pisma Świętego. Są wspólne posiłki, wspólne modlitwy, codziennie jest Eucharystia, jest różaniec, poranne Godzinki, świadectwa. W tym roku dojadą też neoprezbiterzy. Co 20 kilometrów jest postój. Przerwa obiadowa trwa półtorej godziny.

Od trzech lat jedziemy też z relikwiami świętego Szarbela, które przywozi ks. Bartek Rajewski z Londynu. Szarbel to święty z Libanu, za wstawiennictwem którego mają miejsce liczne cudowne uzdrowienia i nawrócenia. Na trasę dojedzie też abp Andrzej Dzięga, który wspólnie będzie modlić się z nami podczas odpustu w jednej z parafii na trasie. Pielgrzymka przyniosła już kilka nowych powołań kapłańskich. W tamtym roku zakończyliśmy trzecią nowennę i modliliśmy się o miłość i jedność w rodzinach i pięknie złożyło się, że w ubiegłym roku jedna z par zawarła związek małżeński na Jasnej Górze. W sumie to już około 10 par.

fot. unsplash

Czy pielgrzymowanie rowerowe jest lepsze od pieszego?

Nie można tak powiedzieć. Uważam, że piesza pielgrzymka jest dużo trudniejsza i potrzeba więcej energii. Trzeba włożyć większy trud w pielgrzymkę pieszą.

Liczba uczestników pieszych i rowerowych pielgrzymek zrównuje się. Kiedyś zdecydowana przewagę mieli pątnicy piesi. Jak będzie w przyszłości?

Nie wiem, ale myślę, że to wiąże się to z tym, że człowiek jest zabiegany i trudno znaleźć urlop na 19 dni, bo tyle trwa pielgrzymowanie w Szczecińskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. Czas i praca to największy problem dla pątników pieszo wędrujących na Jasna Górę.

Który moment podczas pielgrzymki jest najbardziej wyjątkowy?

Najbardziej emocjonujący jest wjazd na Jasną Górę, kiedy dojeżdżamy i klękamy przed Jasną Górą. Wtedy jestem wdzięczny Panu Bogu, że taką grupą udało się dojechać po raz kolejny.

***
Pamiętać należy, że w pielgrzymowaniu najważniejszy nie jest dystans czy bicie swoich życiowych rekordów. Najważniejsze jest spotkanie z Jezusem i przemiana siebie samego, o czym mówił w rozmowie z naszym dziennikarzem o. Leonard Bielecki OFM.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze