Fot. pixabay.com

Piotr Ewertowski: nie chce Ci się modlić? To bardzo dobrze! [KOMENTARZ]

Nie warto na modlitwie szukać emocji lub specjalnych uniesień. Szukamy wtedy nie Boga, lecz uczuć. On obecny jest realnie, a nie przez to co czujemy. Więź z Nim można zbudować przede wszystkim dzięki regularnej i konsekwentnej modlitwie. Rutyna jest jednym z filarów prawdziwej miłości. 

Jednego dnia będziemy się cieszyć, innego smucić. W sobotę możemy odczuwać spokój, we wtorek wzburzenie i stres związany z natłokiem obowiązków. W piątek z kolei zmęczenie potrafi odebrać jakiekolwiek chęci na modlitwę. Nie należy od tych losowych sytuacji uzależniać naszego spotkania z Bogiem. Szczerą i prawdziwą relację z Nim buduje się w codzienności, a nie w wyizolowanych od rzeczywistości bańkach. 

>>> Żywy Różaniec – czy rzeczywiście „żywy”? Prawdziwe oblicze kół różańcowych [REPORTAŻ]

Modlitwa i emocje 

Emocje nie są ani dobre ani złe. Nie ocenia się ich moralnie. Mówią raczej o tym, co w nas się dzieje i dlatego stanowią jeden z ważniejszych elementów słynnego „stawania w prawdzie”. W tym „kościółkowatym” sformułowaniu chodzi tylko o to, by przed Bogiem być całkowicie sobą i niczego nie udawać ani nie wymuszać na sobie tego, co „powinniśmy”, jak nam się może wydaje, czuć w danym momencie. On przecież dużo lepiej nas zna i doskonale wie, że akurat gniewamy się na sąsiada albo nie chce nam się modlić. To prawdziwa pokora zaakceptować te emocje i spróbować zrobić z nich użytek. Wszak to, że właśnie się złościmy na kolegę nie oznacza wcale, że zaczniemy go wyzywać. Podobnie jak fakt, że wolelibyśmy w tym momencie obejrzeć serial niż odmówić różaniec, nie powoduje automatycznie, że zaniechamy modlitwy na rzecz rozrywki. Okażemy Bogu miłość, gdy w tej sytuacji wybierzemy spotkanie z Nim. Paradoksalnie to często właśnie tłumienie emocji sprawia, że nad nimi nie panujemy i robimy rzeczy niewłaściwe. Panować nad własnymi emocjami może tylko ten, kto je rozpoznaje i akceptuje. Ucieczka przed samym sobą jest ucieczką od rzeczywistości, a prawdziwa modlitwa to stanięcie z nią twarzą w twarz. Bóg jest Prawdą i w Jego świetle widać to, co najbardziej ukryte. Jeśli nawet dowiemy się o sobie czegoś wstydliwego, to możemy to potraktować jako dar od Stwórcy. Tym bardziej więc neutralne moralnie emocje warto przyjąć spokojnie i nie skupiać na nich całej uwagi, gdy rozmawiamy z Bogiem. 

fot. unsplash.com

Modlitwa i myśli 

Podobnie rzecz wygląda z myślami, które można ocenić moralnie dopiero wtedy, gdy je świadomie dopuszczamy i rozwijamy. Fakt, że podczas mszy świętej przychodzą nam pomysły na smaczny obiad nie stanowi jeszcze problemu. Dopiero gdybyśmy zaczęli dobrowolnie o tym rozmyślać, byłoby to zamknięciem się na Boga w liturgii. Nerwowe odpędzanie niechcianych rozproszeń jedynie wzmacnia ich intensywność i przenosi naszą uwagę z Boga, który do nas mówi, na nas samych. W efekcie zamykamy się w sobie i nie wynosimy odpowiedniego pożytku z modlitwy. 

>>> Jak modlić się sercem?

Kluczowa jest regularność 

Istnieje niebezpieczeństwo, że uzależnianie modlitwy od aktualnego samopoczucia czy zdolności do skupienia się będzie nas od niej odciągać lub czynić okazjonalną. Wieź między ludźmi cementuje się dzięki rutynie. Gdy zabraknie regularnej rozmowy albo zwykłych codziennych gestów miłości, związek powoli zaczyna się sypać. Nie jesteśmy też w stanie dobrze poznać drugiej osoby, jeśli niewiele z nią rozmawiamy. Podobnie jest w budowaniu zażyłości z Bogiem. Nie poznamy Go dobrze, jeśli nie będziemy się modlić. Nie powinniśmy się dziwić, że nie doświadczamy mocy Chrystusa w naszym życiu, skoro nie rozwijamy z Nim relacji. Dlatego tak ważna w modlitwie jest pewna forma rutyny. Modlimy się nie tylko, kiedy nam się chce albo odpowiednio się czujemy, ale każdego dnia o wyznaczonej porze. Możemy podzielić się z Panem tym, co akurat przeżywamy. Najlepiej na początku, by przez większą część modlitwy słuchać tego, co On ma nam do powiedzenia (na przykład w Ewangelii z danego dnia). Wtedy odkryjemy, że naprawdę nie mówimy do ściany, lecz rozmawiamy z Osobą, która kocha i zna nas od podszewki. 

pismo święte
fot. cathopic

Brakuje Ci wiary? Zacznij się modlić regularnie! 

Moim osobistym doświadczeniem jest wzrost wiary przez modlitwę. Brak modlitwy lub jej niesystematyczność powoduje jej osłabienie, z kolei regularne spotykanie się z Bogiem skutkuje jej umocnienie. Dlatego moja rada dla tych wszystkich, którzy mają trudności z wiarą lub nie mogą zaufać Bogu, jest banalnie prosta – zacznij się modlić regularnie! Nie ukrywaj przy tym swoich wątpliwości. Nie wymuszaj na sobie „czucia wiary” (wiara to nie uczucie), lecz bądź przed Bogiem takim, jakim właśnie jesteś. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze