(Nie)zwyczajna mistyczka. Rozmawiała z Jezusem, Matką Bożą i aniołami
Żyła niezwykle skromnie. Nie była gwiazdą mediów. Mowa o Alicji Lenczewskiej – żyjącej całkiem niedawno mistyczce.
Życie zwyczajne
Przyszła na świat w 1934 r. w Warszawie. Po zbyt wczesnej śmierci ojca (w kwietniu 1939 r.) Alicją i jej bratem Sławomirem zajęła się matka. W lipcu 1946 r. rodzina przeprowadziła się do Szczecina, gdzie Alicja ukończyła szkołę podstawową i średnią. Należała także do harcerstwa. Po maturze zdanej w 1952 r. Alicja była nauczycielką we wsi Banie. Ukończyła w Gdańsku dwuletni kurs pedagogiczny i awansowała na stanowisko zastępcy inspektora szkolnego w Gryfinie. W latach 1966-1975 uczyła prac ręcznych i mechaniki w I Liceum Ogólnokształcącym, a od 1975 r. była nauczycielką pedagogiki i wicedyrektorką w liceum dla przedszkolanek w Szczecinie. Nigdy nie założyła rodziny. Jej pasją były podróże i wspinaczki. W 1987 r. odeszła na nauczycielską emeryturę. Mieszkała niezwykle skromnie: w niewielkim pokoju na dziesiątym piętrze wieżowca z komunistycznej epoki, przy ul. Dembowskiego 27. Pracowała także jako wolontariuszka w biurze parafii pw. Bożego Ciała, należała do Rodziny Serca Miłości Ukrzyżowanej (złożyła w tej wspólnocie roczne śluby zakonne 27 marca 1988 r. i wieczyste 25 grudnia 2005 r.), była między innymi współzałożycielką wspólnoty Apostołowie Czystej Miłości, animatorką seminariów Odnowy w Duchu Świętym w kościele pw. św. Jana Chrzciciela i organizatorką pielgrzymek do Włoch, Ziemi Świętej i Medjugorja (utworzyła też grupę modlitewną Dzieci Medjugorje). Wiosną 2010 r. zdiagnozowano u niej nowotwór: raka nerki z przerzutami do płuc. Po operacjach i pobytach w szpitalach przyjęto ją 7 grudnia 2011 r. do Hospicjum św. Jana Ewangelisty. Zmarła tam 5 stycznia 2012 roku o godzinie 19:42. Konając, mówiła w zachwycie: „Jak tam jest pięknie! Widziałam moich rodziców. Jak On nas kocha! Byłam poza czasem. […] Umieram szczęśliwa”. Pozostawiła nam duchowe zapiski zawarte w Świadectwie i Słowach pouczenia. Pochowano ją na szczecińskim Cmentarzu Centralnym 12 stycznia 2012 r., po mszy świętej odprawionej w kościele pw. Bożego Ciała.
>>> Grecka mistyczka już niedługo w Polsce! Kim jest Vassula Ryden?
Życie niezwyczajne
Zanim w 1985 r. nastąpiło nawrócenie Alicji, jej wiara była dość „przygaszona”. Zapisała w dzienniku: „Były okresy kilkuletnie, kiedy to żyłam poza Kościołem, prawie zupełnie będąc w wyraźnej sprzeczności z przykazaniami Bożymi”. W 1984 r., po śmierci matki, wraz z bratem znalazła się w jednej z grup Odnowy w Duchu Świętym. Natomiast podczas zorganizowanych dla animatorów w Gostyniu rekolekcji ujrzała 8 marca 1985 r. przed sobą Jezusa Chrystusa. Tak opisała to mistyczne doświadczenie: „Tam stanął przede mną Jezus. Bardziej realny, prawdziwszy niż wszystko, co było w kaplicy: niż ludzie, którzy stali obok. Stało się to po przyjęciu Komunii Świętej, kiedy ze skruchą myślałam, jak bardzo jestem spóźniona w drodze do Niego. Wszystko przestało istnieć, był tylko On. Jego potęga, moc, ogrom coraz większy i ja coraz mniejsza przy Nim. Ogrom miłości tak wielkiej, niespotykanej, przed którą można tylko płakać nad swoją niewdzięcznością. A potem radość, że On mnie kocha. Radość rozsadzająca serce. Od tej chwili zmieniło się wszystko: hierarchia wartości, struktura potrzeb, cel życia. Jedyną wartością, pragnieniem i celem stał się On − Jezus Chrystus. A najpiękniejszymi chwilami stały się spotkania z Nim: w modlitwie codziennej, w codziennej Eucharystii, w Komunii Świętej, a także w powszedniości życia i pomagania innym. Wszystko, za czym tęskniłam i goniłam po świecie przez tyle lat, dał mi On. I dał wiele więcej, niż mogłam sobie wyobrazić i pragnąć”.
>>> Matka Speranza – mistyczka, która ocaliła życie Jana Pawła II
Przez lata zapisywała, oznaczając je krzyżykiem, słowa Zbawiciela. Rozmawiała nie tylko z Jezusem Chrystusem, ale także z Matką Bożą, aniołami i świętymi, chociażby ze świętą Faustyną. Prowadziła rozmowy z duszami czyśćcowymi, zachęcającymi do podejmowania jeszcze większego trudu na rzecz wypraszania im łaski uwolnienia z czasowego miejsca udręki. Codziennie uczestniczyła we mszy świętej, adorowała Najświętszy Sakrament, najczęściej w sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa, czytała Pismo Święte, odmawiała różaniec i brewiarz oraz pościła w środy i piątki o chlebie i wodzie. Była też abstynentką. Wraz z bratem wyruszała ochoczo na pielgrzymki. Wielką miłością obdarzała bliźnich. Jej pierwszym spowiednikiem i kierownikiem duchowym był ksiądz Walter Rachwalik. Co więcej, Bóg „naznaczył” ją niewidzialnymi stygmatami. Na jej pytanie skierowane do Jezusa Chrystusa: „Cóż ja mogę zrobić dla Ciebie?”, Zbawiciel odpowiedział: „Opatrywać Moje rany, które ciągle Mi zadają. I krwawią. Jestem Cierpiącą Miłością. Bitą i poniewieraną przez własne dzieci. Możesz swoją czułością złagodzić Mój ból. I schronić Mnie w swoim sercu, bo wielu Mnie wygnało. Miłość musi być ofiarująca się, a nie pożądająca. Wtedy jest czysta i piękna – taka, jaką Ja was obdarzam”.
Z duchowych zapisków szczecińskiej mistyczki
- Modlitwą może stać się wszystko, cokolwiek robisz, jeśli robisz to w zjednoczeniu ze Mną.
- Przylgnij sercem do Mnie.
- Uczyń wszystko, aby twoje życie codzienne było na Moją chwałę.
- Nie myśl o sobie, tylko o Mnie. Wtedy Ja będę myślał o tobie i o wszystko zadbam.
- Znakiem najbardziej wymownym jest Moja obecność w Eucharystii. Jestem ukryty w Hostii i przez Jej spożycie następuje spotkanie duszy ze Mną żywym i prawdziwym, choć ukrytym dla umysłu i zmysłów ciała.
- Poznawać Mnie i dotykać można sercem kochającym i ufnym – sercem dziecka.
- Jestem samotny i opuszczony, jak wtedy na Krzyżu Golgoty. A przy Mnie tylko Matka Moja, Jej siostry, młodzieniec kochający Mnie szczerze i nawrócony grzesznik wołający o miłosierdzie w godzinie śmierci. A gdzie ty jesteś?
- Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży.
- Jeśli czujesz, że nadchodzą ataki szatana, gdy ogarnia cię ciemność i ucisk duszy, odmawiaj natychmiast „Pod Twoją obronę”, bo to jest egzorcyzm.
- Kościół umęczony osiągnie Golgotę, by urzeczywistnić Ofiarę Moją i zmartwychwstać w ciele uwielbionym.
- Żyj w duchu ofiary i miłości za ludzi, którym potrzebna jest pomoc.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |