Zdjęcie poglądowe fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

O. prof. Andrzej Napiórkowski OSPPE: w Kościele współistnieją jego różne wymiary [ROZMOWA]

– Zredukowanie ujęcia rzeczywistości Kościoła do kategorii socjologicznych zaprzecza jego holistycznej wizji. (…) Eklezjologia integralna stara się unikać redukcjonizmu, który dzieliłby lub izolował różne aspekty wielkiego Misterium Eklezji – mówi o. prof. Andrzej Napiórkowski OSPPE. który jest kierownikiem katedry eklezjologii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

O. prof. Andrzej Napiórkowski OSPPE specjalizuje się w eklezjologii integralnej (fundamentalnej i dogmatycznej). Do jego osiągnięć naukowych trzeba zaliczyć wypracowanie całościowej eklezjogenezy, zwłaszcza z uwzględnieniem wykształcania się Kościoła w okresie starotestamentalnym. Pisał wielokrotnie o tzw. pięciu etapach Kościoła, ukazując go jako misterium, które wciąż trwa i się rozwija.

Justyna Nowicka: w swoich publikacjach i działalności naukowej zwraca Ojciec Profesor uwagę na integralne ujęcie nauki o Kościele, używa ksiądz profesor pojęcia eklezjologii integralnej. Na czym polega to ujęcie?

O. prof. Andrzej Napiórkowski OSPPE: – Trzeba zacząć od próby zdefiniowania Kościoła. Jeśli mówimy o eklezjologii integralnej, to chodzi nam o to, aby Kościół ująć zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz. Wówczas, jeśli rozważamy Kościół od zewnątrz, to słusznie na myśl przychodzą nam takie pojęcie jak: instytucja, edukacja, kultura, nauka, działalność charytatywna.

Ale do tego, co zewnętrzne, trzeba dołożyć wnętrze, czyli udzielającego się Boga w trzech osobach, dary i charyzmaty Ducha Świętego, liturgię, sakramenty, modlitwę, formację duchową. Wtedy Kościół pokaże się nam jako wspólnota Bosko-ludzka. Chcemy przez to powiedzieć, że sama Trójca Przenajświętsza nie tworzy Kościoła. Podobnie sami ochrzczeni nie tworzą Kościoła. Kościół to wspólnota, w której istnieje współdziałanie udzielającego się Boga i przyjmującego go w wierze człowieka, który otwiera się na dary odkupienia lub je odrzuca. Tymi darami w rzeczywistości ziemskiej są sakramenty. Zatem jednym z zadań eklezjologii integralnej jest to, by widzieć Kościół zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz.

W tym kontekście dążenie do jednego traktatu o Kościele rzeczywiście jest uzasadnione.

– Eklezjologia integralna nie tylko podkreśla teandryczny (tzn. wyrażający jedność Bosko-ludzką) charakter Kościoła, ale również poprzez swoje metody dąży do połączenia nauki o Kościele w ramach teologii fundamentalnej i teologii dogmatycznej. W instytutach teologicznych, na uniwersytetach, na wydziałach teologicznych w Europie mamy z tym problem, ponieważ traktat o Kościele jest wykładany albo w ramach teologii fundamentalnej albo – niekiedy – w teologii dogmatycznej.

U nas w Krakowie na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II próbuję od wielu lat, a konkretnie od 23 lat, szerzyć eklezjologię integralną. W 2001 roku zostałem kierownikiem katedry eklezjologii i przez ćwierć wieku próbuję to konstruować. W efekcie tego u nas na uniwersytecie nie ma dwóch wykładów z eklezjologii, lecz jest jeden.

Zależy mi na tym, by budować jeden traktat o Kościele tak, aby on był opisywany od zewnątrz i równocześnie od wewnątrz. W konsekwencji przystęp do tajemnicy Kościoła wiąże się z intelektem i z wiarą – również integralnie.

Zatem, powtórzmy to jeszcze raz, sakramentalna wspólnota Bosko-ludzka ma być ujmowana nie tylko w kategoriach doktrynalnych lub teologicznych, ale także w swoich praktycznych przejawach zaangażowania społecznego w świecie. Mówimy w tym momencie o tak zwanej proegzystencji Kościoła. Oznacza to, że z jednej strony Kościół jest środowiskiem zbawczym dla ochrzczonych, którzy w pełni do niego przynależą i tworzą struktury parafii, Kościoła diecezjalnego. Ale z drugiej strony, Kościół jest też darem dla świata. Wiąże się to z jego wymiarem misyjnym, z ewangelizacją, z działaniem na rzecz sprawiedliwości społecznej, na rzecz pokoju, z walką z głodem, z analfabetyzmem, z chorobami, z ochroną życia poczętego, z promocją kobiety oraz z wszelkiego rodzaju pomocą i służbą w globalnych wymiarach. Chrześcijanie nie żyją tylko sami dla siebie.

>>> Ks. Jan Frąckowiak: Kościół to raczej KTOŚ niż COŚ [PODKAST]

fot. PAP/Vitaliy Hrabar

Często można spotkać się z postrzeganiem Kościoła jako instytucji, jako organizacji charytatywnej, czy korporacji do dostarczania duchowych produktów, którymi można zaspokoić potrzeby duchowe.

– To właśnie dlatego eklezjologia integralna jest pewną szansą dla nas – wierzących. Chociażby z tego powodu, że jest odpowiedzią na redukcjonizm doby postmodernistycznej, który prowadzi do ujmowania Kościoła jedynie w kategoriach socjologicznych. Wówczas widzimy Kościół jako pewną instytucję, ale brakuje wiary. Zwłaszcza w cywilizacji euroatlantyckiej słabnie widzenie Kościoła jako misterium, a Kościół jest pewną tajemnicą, do której nie mamy przystępu bez łaski wiary. Zauważmy, że w Azji, w Afryce czy w Ameryce nie ma z tym aż tylu problemów, jakie mamy dzisiaj w Europie.

Zredukowanie ujęcia rzeczywistości Kościoła do kategorii socjologicznych zaprzecza jego holistycznej wizji. Prowadzi też w konsekwencji do zafałszowania tej wspaniałej rzeczywistości, w której dokonuje się pojednanie grzesznego człowieka i całego stworzenia z Trójosobowym Bogiem. Eklezjologia integralna stara się unikać redukcjonizmu, który dzieliłby lub izolował różne aspekty tego wielkiego Misterium. Eklezja to jednocześnie złożony i zjednoczony byt, w którym współistnieją wymiary: widzialny i niewidzialny, grzeszny i święty, duchowy i materialny, ziemski i niebiański, wspólnotowy i jednostkowy, strukturalny i misyjny. Te wymiary wzajemnie się uzupełniają, a nie znoszą.

Przedsoborowa nauka o Kościele mówiła o trzech postaciach, w jakich on się ujawnia, czyli Kościół ziemski (1), oczyszczający się (2) i niebiański (3). W Kościele ziemskim uczniowie Chrystusa, którzy zmagają się z przeciwnościami doczesności, tworzą Kościół walczący (1). Kościół podlegający oczyszczeniu to ci, którzy przechodzą przez czyściec i zostają uwolnieni od negatywnych skutków grzechów, jakie popełnili za swojego ziemskiego życia (3). Robert Bellarmin, teolog soboru trydenckiego, oprócz Kościoła walczącego i Kościoła oczyszczającego wymieniał także Kościół triumfujący, czyli Kościół świętych, którzy są już w pełnej jedności z Bogiem (3). Trzeba powiedzieć, że chociaż ta teoria wyróżniała te stany, to nie separowała ich od siebie i nie rozrywała tej jednej złożonej rzeczywistości. Przeciwnie. Podkreślano wzajemnie wspierających się wierzących w Chrystusa niezależnie od ich duchowo-cielesnej kondycji, w jakiej się w danym momencie znajdują.

Na określenie wspólnoty Kościoła używamy słowa „komunia”, komunia z Bogiem, komunia członków Kościoła, ale co tak naprawdę jest treścią tego pojęcia?

– Możemy się odwołać do podstaw, jakie nam daje Katechizm Kościoła Katolickiego. Mówi on o wspólnocie wierzących w Boga, którą cechuje wymiar horyzontalny i wertykalny. Wymiar horyzontalny oznacza wspólnotę, która istnieje między nami. Kiedy przychodzimy na Mszę świętą, to wszyscy jesteśmy jedno w Chrystusie, bez względu na urodzenie, wychowanie czy ubiór. Natomiast wspólnota wertykalna oznacza relację Boga z nami. To właśnie ta wspólnota wertykalna jest źródłem więzi między nami. Przecięciem się tych dwóch wymiarów jest Krzyż, gdzie dochodzi do naszego umierania i zmartwychwstania.

Mówiąc o kościelnej wspólnocie i komunikowaniu się, nie wolno pominąć naszych związków ze świętymi. Jan Paweł II i Benedykt XVI słusznie zwracali uwagę, że współcześnie przeakcentowano wspólnotę ze świętymi i błogosławionymi, a tak naprawdę ważniejsza jest nasza wspólnota w świętych sprawach (communicatio in sacris), których szczytem i centrum jest Eucharystia. W ten sposób widzimy, że komunia kościelna swoje najgłębsze zakorzenienie ma w jedności w świętych darach. Eucharystia jest udzielaniem się osobowego Boga, dlatego katolicy adorują Najświętszy Sakrament, mają procesję Bożego Ciała. Ci Papieże mówili o tym, by patrzeć na to, co buduje tę osobową komunię. Wtedy też dojdziemy do właściwego rozumienia komunii kościelnej, zaczniemy rozumieć pełnię Kościoła.

Myślę, że bardzo ważne jest to, o czym Ojciec Profesor mówi. Komentarze po papieskiej intencji modlitewnej na styczeń 2024 r., w której papież Franciszek prosi o modlitwę o różnorodność, pokazały, jak trudno niektórym zrozumieć, że różnorodność nie jest zaprzeczeniem jedności Kościoła.

– Różnorodność wzmacnia jedność i oczyszcza ją. Już w Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg nie stworzył tylko mężczyzny, ale jest powiedziane, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Więc już w akcie stworzenia zaistniała pewna jedność w różnorodności. Jednak dla nas najpełniejszym obrazem jedności w różnorodności jest Pan Bóg, ponieważ w naszym katolickim ujęciu nie wyznajemy monoteizmu czy henoteizmu czy jakieś formy politeizmu, lecz wierzymy w Trójcę Świętą. Przeżywaliśmy niedawno Niedzielę Chrztu Pańskiego, kiedy to mówiliśmy o objawieniu się Boga. Objawieniu, ponieważ ujawnia się Bóg Ojciec z nieba, jest obecny zstępujący Duch Święty i jest Jezus w nurtach rzeki Jordan, czyli obecne są trzy Osoby Boskie.

Więc różnorodność i jedność się nie znoszą, ale ubogacają. Tak, jak w rodzinie. Rodzinę tworzy różnorodność; najpierw jest małżeństwo, czyli sakramentalny związek mężczyzny z kobietą. A kiedy w związku małżeńskim pojawią się owoce miłości, czyli dzieci, to małżeństwo staje się rodziną, czyli ma miejsce jeszcze większa różnorodność relacji.

Zdjęcie poglądowe fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

A to nam pokazuje, że taka dynamika, w której w jedności przenika się różnorodność, jest płodna, jest czymś, co może trwać, pomimo zmieniających się okoliczności, dojrzewania.

– W eklezjologii integralnej jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. Chodzi mianowicie o to, że eklezjologia integralna widzi Kościół jako rzeczywistość jeszcze niezakończoną. Oznacza to, że dalej trwa powstawanie Kościoła, on wciąż się staje.

Podobnie jak z naszym osobowym zbawieniem. Jesteśmy odkupieni, ale nie jesteśmy zbawieni, ponieważ tutaj dotykamy problemu naszej wolności. Duch Święty jest z nami w drodze, co rodzi dynamikę udzielania. Zatem Kościół jest pewnym procesem, który nie został jeszcze zakończony. Stąd właśnie eklezjologia integralna mówi o tak zwanej permanentnej eklezjogenezie trynitarnej. Próbowałem przebić się z tym w publikacjach anglojęzycznych i niemieckojęzycznych, by zaproponować to spojrzenie jako dokonanie polskiej teologii.

Permanentna eklezjogeneza trynitarna oznacza, że udzielanie Boga jest pewnym misterium, tajemnicą, tak jak i tajemnica człowieka, naszej wolności, naszej świętości i grzechu. Tą tajemnicę ukazują etapy powstawania Kościoła, nazwanie których jest kolejnym osiągnięciem teologii integralnej. Mówimy o pięciu takich etapach.

Pierwszy etap to pozaczasowa idea Boga Ojca. Drugi etap to zwołanie i gromadzenie ludu Izraela, trzeci to akty eklezjotwórcze Jezusa, czwarty to Pięćdziesiątnica i wreszcie piąty etap to eschatologia.

Co rozumiemy przez pozaczasową ideę Boga Ojca? Otóż, Bóg Ojciec, powołując wszystko do istnienia, nie tylko człowieka stworzył, ale zamierzył, żeby człowiek stał się Jego rodziną, czyli nie tylko chodzi o to, byśmy mieli podobieństwo i obraz Boży w sobie, ale żebyśmy się stali Jego adoptowanymi synami i córkami. To jest Jego idea. Tak bardzo Bóg szuka człowieka i pragnie wspólnoty z nim.

Drugi etap to zwołanie (hebr. kahal), czyli Ojciec Niebieski zwołuje i gromadzi lud Izraela, który staje się pośrednikiem zbawienia dla całego świata. Zawiera z nim przymierza i w ten sposób dokonuje się proces, podczas którego Bóg Ojciec na przestrzeni kilkunastu stuleci kształtuje lud Bozy, aby „Resztę Izraela” wprowadzić w Nowe Przymierze.

Trzeci etap stanowią akty eklezjotwórcze Jezusa, kiedy to Jezus zbiera wspólnotę uczniów i uczennic, później apostołów. Do tych aktów zalicza się także ustanowienie Eucharystii, śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Więc w Jego ciele i krwi dochodzi do zawarcia doskonałego Nowego Przymierza.

Czwarty etap to zesłanie Ducha Świętego. Jezus zapewnia nas, że „pożyteczne jest dla was moje odejście, bo jeżeli Ja nie odejdę, nie przyjdzie do was Duch Prawdy”. Od momentu zesłania Ducha Świętego, to Duch Święty prowadzi Kościół, czyni nas wspólnotą odkupioną.

I dochodzimy do piątego etapu, czyli otwarcia się na eschatologię, na rzeczy, do których idziemy, ale których nie mamy jeszcze pełnego poznania. Święty Paweł powie, że poznajemy niejako w zwierciadle, niejasno.

Zatem mamy Kościół widziany od wewnątrz i od zewnątrz. Mamy Kościół, który jest procesem. Mamy etapy powstawiania Kościoła. To wszystko oznacza, że musimy odejść od rozumienia, że jest to Kościół Chrystusa. Musimy mówić o tym, że jest to Kościół trynitarny. Niestety, eklezjologia europejska stała się trochę ciasna i uległa protestantyzacji w wyniku zmagania z reformacją i zasadą solus Christus. I nie chodzi tutaj wcale o osłabianie Jezusa Chrystusa, ale ten model chrystologiczny Kościoła jest niepełny, ponieważ zaniedbaliśmy model duchowy, pneumatyczny, który był właściwy nauczaniu czasów niepodzielnego chrześcijaństwa. Trzeba sięgać do zasobów Kościołów wschodnich, bogactwa chrześcijan Orientu, gdzie pneumatyczność jest większa. To pozwoli nam uzyskać integralny obraz Kościoła.

Nasza europejska teologia wydaje się nam często pępkiem świata. Jednak warto szerzej patrzeć i widzieć.

O. Andrzej Napiórkowski, Fot. screen youtube/sercanie

O. prof. Andrzej Napiórkowski jest nieprzerwanie od marca 2001 r. kierownikiem katedry eklezjologii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Od 2021 r. pełni funkcję dyrektora Instytutu Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu.

Jako teolog specjalizuje się w eklezjologii integralnej (fundamentalnej i dogmatycznej). Do jego osiągnięć naukowych trzeba zaliczyć wypracowanie całościowej eklezjogenezy, zwłaszcza z uwzględnieniem wykształcania się Kościoła w okresie starotestamentalnym. Pisał wielokrotnie o tzw. pięciu etapach Kościoła, ukazując go jako misterium, które wciąż trwa i się rozwija. W jego autorską myśl wpisuje się też opracowanie piątego znamienia Kościoła. W swoich monografiach postulował uzupełnienie czterech klasycznych znamion (jeden, święty, powszechny i apostolski) o znamię maryjności: Maryja w Kościele i Kościół w Maryi.

W latach 2002–2008 pełnił odpowiedzialną funkcję rektora Wyższego Seminarium Duchownego Ojców Paulinów w Krakowie oraz przeora klasztoru paulinów Na Skałce.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze