Osiedle Przystań, fot. deweloper

Osiedle dla katolików: wspólnota wartości, wioska amiszów czy bezpieczna nisza? [DYSKUSJA]

Podwarszawskie osiedle dla katolików to pomysł w Polsce ciągle nowy (powstało już takie osiedle pod Krakowem). To jednocześnie inicjatywa, która wzbudza bardzo ożywioną dyskusję; także wśród samych katolików. Prześledziliśmy wszystkie zdania na „tak” i wszystkie wątpliwości.  

Miesiąc temu na naszym portalu informowaliśmy o inicjatywie „Osiedle Przystań”, które powstaje w Łomiankach. To osiedle szesnastu dwulokalowych domków, do których pierwsi mieszkańcy wprowadzą się w 2022 r. Kolejne etapy projektu są jeszcze na poziomie koncepcyjnym. Na osiedlu znajdziemy kapliczkę, przy której mieszkańcy mogą gromadzić się np. podczas majowych nabożeństw. Każdy dom ma też swojego patrona. Idea w Polsce nowa, na świecie znana od dekad.

fot. inwestor

Dom na skale  

Budowa to „odpowiedź na rosnącą potrzebę osiedli dla rodzin, które łączą wspólne wartości i chęć budowania rodziny oraz jej otoczenia na trwałym fundamencie jakim jest wiara w Boga” – jak można przeczytać na oficjalnej stronie inwestora. Cel jak najbardziej pozytywny, jednak pomysł wzbudził kilka wątpliwości. Postanowiliśmy je przeanalizować i spróbować je wyjaśnić. O pomoc poprosiliśmy socjologa dr Łukasza Kutyło z Katedry Socjologii Polityki i Moralności Uniwersytetu Łódzkiego, rekolekcjonistę, autora publikacji poświęconych duchowości, rozwojowi osobistemu, jezuitę ks. Dariusz Piórkowskiego oraz samych pomysłodawców miejsca: małżeństwo Annę i Kamila Kwiatkowskich (deweloperów i inwestorów). W rozmowie z nami podkreślają, że idei budowy osiedla towarzyszy słowo Boże o budowaniu domu na skale. 

>>> Europejska Federacja Rodzin Katolickich: rodzina źródłem odzyskania równowagi po pandemii

fot. unsplash

„Getto” czy wspólnota?  

Wśród komentarzy (także w mediach społecznościowych portalu misyjne.pl) najczęściej pojawiał się zarzut, że budowanie tego typu miejsc prowadzić może do podziałów społecznych, oddzielania się jednej grupy od innych. Niektórzy mówili nawet, że „to jak budowanie getta”. Inicjatorzy budowy osiedla taki argument odbierają jako bardzo niesprawiedliwy. Używanie terminu getto w odniesieniu do naszego i podobnych mu osiedli jest nadużyciem wobec historii i jej bagatelizowaniem. Nasze osiedle to jedna z tysięcy ofert na rynku i jest jedynie zaproszeniem, a nie przymusem – mówią nam państwo Kwiatkowscy. Podobnego zdania jest dr Kutyło. Podpowiada on, że nazwa „osiedle katolickie” może być chwytem marketingowym, konkurencja na rynku nieruchomości jest bowiem duża. Idea katolickości może być swego rodzaju wabikiem, który ma przyciągnąć nowych klientów. Możliwe, że to również inspiracja tym, co dzieje się na Zachodzie – dodaje i przypomina, że podobne osiedla powstają w Holandii czy w Stanach Zjednoczonych (to głównie osiedla protestanckie). Podobnie społeczność żydowska koncentruje się w Nowym Jorku czy Polonia w Chicago. 

dr Łukasz Kutyło, fot. Barbara Ober-Domagalska

Co innego „koncentrowanie się”, „grupowanie się”, a co innego „getto”. Idea koncentrowania wspólnoty w jednym miejscu, odgradzania się przestrzennego, występowała już wcześniej w historii. Tak było w przypadku gett; gettyzacja miała źródła w Europie, społeczność żydowska była prześladowana, nie miała instytucji, która by ją chroniła. Gdyby nie gettyzacja to ta wspólnota religijna by nie przetrwała. Niekiedy skoncentrowanie na wspólnocie ma sens, szczególnie gdy jej tożsamość jest zagrożona. Porównanie do getta w przypadku polskiego osiedla jest jednak za daleko idące, tam oddzielenie od reszty świata było głębsze, dotyczyło nie tylko religijności, ale innego języka, zwyczajów. Tu to odcięcie jednak nie jest tak silne i wielopoziomowe – ocenia dr Łukasz Kutyło. Księdzu Piórkowskiemu do słowa „getto” też jest daleko, obawia się on jednak, czy szlachetny pomysł z czasem nie ześlizgnie się jednak do ekskluzywnej niszy

>>> Święta Rodzina, czyli o rodzicach nie tylko na ikonie

ks. Dariusz Piórkowski SJ

Bezpieczeństwo i wspólne wartości  

Socjolog, z którym rozmawiamy przyznaje, że cel pozytywny (jakim w tym przypadku jest chęć bycia razem) cechuje najczęściej właśnie takie oddolne inicjatywy. Zamieszkanie w takim miejscu jest dobre dla kogoś, kto ma wyraźną potrzebę bezpieczeństwa, funkcjonowania w środowisku, które odwołuje się do wspólnych wartości, bo gwarantuje pewnego rodzaju spokój ducha. Jeżeli ktoś jest osobą wierzącą, to funkcjonowanie wśród osób, które też przywiązują dużą wagę do religijności może motywować, może przyczyniać się do tego, że odczuwanie religijności będzie większe – ocenia dr Kutyło. Nasz rozmówca przytacza badania amerykańskiego ekonomisty specjalizującego się w czymś, co możemy nazwać „ekonomią religii”. Laurence Iannaccone zaobserwował w nich, że jeśli dana wspólnota religijna wprowadza reguły odcinające je (w mniejszy lub większy sposób) od świata zewnętrznego to poziom religijności wzrasta, nie tylko w wymiarze ilościowym, ale niekiedy też jakościowym; religijność staje się głębsza. Inicjatorzy „Osiedla Przystań” podkreślają, że nie będzie to miejsce odgrodzone ani takie, w którym mieszkańcy i goście będą pytani o wiarę i religijne praktyki. Nie będzie wymagane żadne zaświadczenie od proboszcza czy wyższych instancji, nie mamy zamiaru zaglądać nikomu do sypialni, ani rozliczać z wysokości darowizn na cele społeczne. Często odbieramy telefony z tego typu prześmiewczymi pytaniami. Natomiast dotychczasowi klienci wiedzą, o co chodzi i takich pytań nigdy nie zadawali. Te osoby naturalnie wiedzą, że takie osiedle to wspólnota wartości, dobre sąsiedztwo i wzajemny szacunek – podkreślają państwo Kwiatkowscy. 

fot. unsplash

Dr Kutyło widzi jednak pewne ryzyko, które może zmaterializować się w przyszłości. Zakładam, że jeśli pojawiają się napięcia, to one powstaną raczej wewnątrz wspólnoty niż „w świecie zewnętrznym” Prawdopodobne jest, że w procesie kształtowania się subkultury typowej dla tego osiedla, właściwej dla niej tożsamości, na znaczeniu zyskają mechanizmy kontroli społecznej, w tym np. ostracyzm towarzyski wobec osób, których zachowania zaczną odbiegać od przyjętej na tym osiedlu „normy” wi socjolog Uniwersytetu Łódzkiego i podaje hipotetyczną sytuację. Rodzice mają dzieci; dzieci w czasie dorastania nie zawsze do końca podzielają poglądy rodziców i nie muszą podzielać ich wyborów (także tych związanych z miejscem zamieszkania). Niekiedy nawet chcą wybrać inną religię, buntują się. Wtedy może pojawić się zagrożenie, że staniemy się przedmiotem ostracyzmu towarzyskiego. Mniej prawdopodobne jest napięcie ze światem zewnętrznym. Różnice kulturowe, także religijne, w społeczeństwem polskim nie są duże, więc tu problemów raczej nie będzie – dodaje nasz rozmówca.  

Patron domu i rodziny  

Ks. Dariusz Piórkowski SJ krytycznie zwraca uwagę na inny wątek. Chodzi o to, że każdy dom – w swoich fundamentach będzie miał zamurowany cudowny medalik. Nie mam nic przeciwko temu, że katolicy budują swoje osiedle, każdy ma prawo tworzyć grupy, wspólnoty wsparcia, to naturalne, ale takie elementy mają coś w sobie z magiczności, amuletu zapewniającego szczęście i pomyślność – mówi ks. Dariusz.

Dziś zakończyliśmy pierwsze betonowanie dwóch fundamentów pod nasze domy ? W każdy fundament wbudowujemy coś ekstra ??

Opublikowany przez Osiedle Przystań Łomianki Czwartek, 29 października 2020

Naszą intencją było nawiązanie do tradycji wbudowywania w szczytach budynków figurek Maryi i w ten symboliczny sposób chcieliśmy oddać domy w Jej opiekę. Uwzględniliśmy w tym zachęcający głos kilku nam bliskich ojców i kapłanów – mówią Anna i Kamil Kwiatkowscy.  

Wróćmy jeszcze do napięć, które mogą pojawić się wtedy, gdy pierwsi mieszkańcy odbiorą już klucze do domów i gdy jakiś czas już w tym miejscu pomieszkają. Według socjologa dr. Kutyły może być tak, że każdy pod pojęciem „katolickość” będzie rozumieć coś innego, czego innego będzie też oczekiwać i po pewnym czasie może na tym tle dojść do pewnego rodzaju napięć. W dyskursie publicznym często posługujemy się terminami, które mają charakter bardo ogólny, a które każdy może rozumieć nieco inaczej. Jeśli nawet przyjmę, że jestem katolikiem i chcę z innymi tworzyć tę społeczność, to naturalnie, z biegiem czasu, będzie następowało doprecyzowanie tych określeń. A to może rodzić nieporozumienie, a nawet konflikt – przewiduje.

fot. unsplash

Tak może być przy temacie spożycia alkoholu. Latem Polacy lubią spędzać czas w przydomowych ogródkach, spotkaniom towarzyszy wtedy wspólne picie piwa lub wina. Tradycja chrześcijańska dużą wagę przywiązuje do wstrzemięźliwości, do radzenia sobie z różnego typu namiętnościami. Wyobraźmy sobie, że w sobotę wieczorem zapraszamy gości i pijemy z nimi alkohol. Czy to jeszcze jest w porządku? Czy to mieści się w ramach katolickości? Jak taka społeczność będzie reagować? Pytamy u źródła. Na osiedlu będzie obowiązywał zwykły regulamin osiedlowy, nieróżniący się od innych osiedli. Nie będziemy wolni od potencjalnych różnic czy międzysąsiedzkich kłopotów, ale nie zamierzamy tego regulować regulaminem, a w oparciu o wzajemny szacunek i polegając na dojrzałości i miłości braterskiej – mówią inwestorzy „Osiedla Przystań”.

Zaczyn i mąka  

Na koniec wróćmy do wątpliwości wspomnianej w pierwszej kolejności. Ona pod względem socjologicznym czy wręcz urbanistycznym sprowadza się do pytań o to, czy warto się oddzielać i dlaczego tak potrzebne jest tworzenie grup ludzi o tożsamych poglądach?. W kontekście osiedla katolickiego tę sprawę należy rozpatrzyć też z punktu widzenia duchowego. Chodzi o – nazwijmy to w skrócie – obecność w świecie. O to, by katolik był zwyczajnym sąsiadem, którego można spotkać wśród innych mieszkańców bloku czy domków jednorodzinnych. Chodzi też o zdrową wymianę myśli i idei. To jak w internecie, gdzie algorytmy ustawiają nasz dostęp do informacji i sprawiają, że widzimy zawsze podobne treści. W przypadku takiego osiedla też trzeba to uwzględnić. Pytanie, czy sam Chrystus chciałby, żeby w społeczeństwie zachodziły tego rodzaju procesy. Chrystus wychodził do ludzi, a nie zamykał się w takim bezpiecznym kokonie – mówi dr Kutyło. Ks. Dariusz Piórkowski przypomina tu tekst autorstwa ks. Ratzingera „Neopoganie i Kościół”. Późniejszy papież Benedykt XVI odpowiadał  w nim na pytanie, co chrześcijanie powinni robić wobec braci, których nie ma we wspólnocie Kościoła.  Nie odgradzajmy się, bądźmy dla nich najpierw ludźmi, uśmiechnijmy się i pomóżmy, kiedy trzeba” pisał wtedy ks. Ratzinger. Obawiam się, czy tego typu miejsca nie sprowadzą z czasem katolików do roli amiszów czy mormonów – mówi ks. Piórkowski. Chrześcijanin ma być dla świata zaczynem, tak jak zaczyn dla mąki. Zaczyn wkłada się w mąkę a nie stawia obok niej dodaje jezuita.

Warszawskie tramwaje, fot. PAP/Albert Zawada

Jak w Nazarecie  

Inicjatorzy podwarszawskiego osiedla dla katolików odpowiadają, że nie chcą przed nikim uciekać ani przed nikim się odgradzać. Chcą żyć w społeczeństwie i mu służyć. Chrystus zanim zaczął swoją publiczną misję spędził 33 lata swojego życia w Nazarecie u boku Maryi oraz Józefa. Osiedle Przystań jest duchowym Nazaretem, które ma być umocnieniem dla wszystkich mieszkańców w codziennej ewangelizacji poprzez przykład życia – tłumaczą. A na koniec naszej rozmowy dodają: Dotychczasowi klienci to osoby, które udzielają się w różnych wspólnotach, realizują się zawodowo, rozwijają pasję, kształcą się i prowadzą życie towarzyskie, które realizowane będą głównie poza osiedlem. To wpisuje się idealnie w misję chrześcijaństwa i ewangelizacji przez przykład życia, a jednocześnie przeczy zarzutom „gettyzacji”. 

fot. unsplash

Osiedle więc – mimo że nie pierwsze tego typu w Polsce – jest swojego rodzaju eksperymentem. Lokatorom trzeba życzyć, by się udał. Warto od początku wiedzieć, jakie mogą być ewentualne zagrożenia, by rzeczywiście mogło być – jak mówi jego nazwa – przystanią. Nie tylko dla mieszkańców, ale i wszystkich, którzy będą mieli z nimi kontakt.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze