Osoby o sprzecznych poglądach na ważnych stanowiskach w ekipie Trumpa
Pierwsze nominacje prezydenta elekta Donalda Trumpa wskazują na to, że w swojej ekipie pragnie on zachować równowagę między politykami z republikańskiego establishmentu a bliższymi mu ideowo współpracownikami z kampanii wyborczej.
W niedzielę sztab Trumpa oznajmił, że szefem jego kancelarii w Białym Domu będzie Reince Priebus, przewodniczący Krajowego Komitetu Republikańskiego (RNC). Głównym strategiem i starszym doradcą Trumpa został Steve Bannon, wydawca skrajnie prawicowego portalu internetowego Breitbart News i menedżer jego kampanii wyborczej.
44-letni Priebus, praktykujący prawnik, jest przyjacielem przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana. Obaj pochodzą z Wisconsin, gdzie Trump niespodziewanie wygrał wybory, co mogło nawet zadecydować o jego końcowym zwycięstwie. Machina Partii Republikańskiej (GOP) w tym stanie uchodzi za wzorową, co jest zasługą Priebusa, który nią kierował zanim awansował na szefa RNC.
62-letni Bannon to przeciwieństwo Priebusa, będącego uosobieniem polityka z partyjnego establishmentu. Jako redaktor Breitbart News Bannon promował ideologię konserwatywnego populizmu, przejętą przez Trumpa w czasie kampanii prezydenckiej, adresowaną do mas zbuntowanych przeciw kosmopolitycznym elitom. Na łamach tego magazynu wzywał m.in. do publicznego eksponowania flagi konfederatów z wojny secesyjnej, symbolu używanego przez współczesnych białych rasistów. Nominacja oskarżanego o ksenofobię i rasizm Bannona spotkała się z natychmiastową krytyką Demokratów w Kongresie.
W poniedziałek w Waszyngtonie trwały spekulacje dotyczącego tego, co oznacza obsada kluczowych stanowisk w nowej administracji przez osoby o zdecydowanie odmiennych poglądach. Podczas kampanii to Bannon namówił Trumpa do zaproszenia na widownię drugiej debaty telewizyjnej z Hillary Clinton kobiet oskarżających w przeszłości Billa Clintona o gwałty i napaść seksualną. Priebus, podobnie jak inni Republikanie głównego nurtu, krytykował podobne pomysły, jak również najbardziej drastyczne, mizoginiczne i islamofobiczne wypowiedzi kandydata GOP. Organizacje żydowskie zarzucają Bannonowi antysemityzm.
Nie wiadomo, który z nich: Priebus czy Bannon będzie miał większy wpływ na politykę Trumpa. Oba stanowiska, które obejmą, dają ogromną władzę, choć formalnie większą ma szef kancelarii. Jest on bowiem głównym organizatorem pracy prezydenta i strażnikiem dostępu do niego – biuro szefa kancelarii przylega do Gabinetu Owalnego – a także głównym łącznikiem między Białym Domem a Kongresem. Uważa się, że Trump mianował Priebusa na to stanowisko, aby łatwiej przeforsować w Kongresie swoje plany, nie zawsze zgodne z poglądami zasiadających tam Republikanów.
Bannon obejmuje stanowisko mniej eksponowane publicznie, ale zwykle obsadzane osobami mającymi pełne zaufanie prezydenta. Głównymi strategami-starszymi doradcami prezydentów byli w przeszłości tacy politycy jak Ed Meese (w Białym Domu Ronalda Reagana), Karl Rove (u George’a W. Busha) i David Axelrod (u Baracka Obamy).
Po nominacjach Bannona i Priebusa Trump oświadczył, że będą oni współpracować ze sobą „jak równi partnerzy w celu przekształcenia rządu federalnego”. Oświadczenia potwierdzające taką zapowiedź złożyli także obaj nominaci.
Pojawiają się już jednak w tej sprawie głosy sceptyczne. W niedzielę Breitbart News, wciąż tuba Bannona, skrytykował Ryana – sojusznika Priebusa – za oświadczenie w wywiadzie dla telewizji CNN, że Kongres „nie planuje sił (przeznaczonych) do deportacji” nielegalnych imigrantów.
W kampanii Trump zapowiadał budowę „muru” na południowej granicy USA i deportację wszystkich 11 milionów nielegalnych imigrantów. W niedzielę w wywiadzie dla telewizji CBS sugerował wycofanie się z tak ambitnego planu – uważanego za nierealny – ale oświadczył, że chce wkrótce deportować imigrantów, którzy popełnili przestępstwa, dodając, że jest ich „od 2 do 3 milionów”.
Publicysta „Washington Post” James Hohmann napisał w poniedziałek, że Priebus „będzie +superego+ Trumpa”, natomiast Bannon – jego „id”. Z przecieków wiadomo, że prezydent elekt wolał, aby szefem kancelarii został Bannon, ale wyperswadował mu to jego zięć Jared Kuschner (mąż Ivanki).
Oczekuje się, że wkrótce mogą zapaść decyzje co do kluczowych stanowisk w gabinecie Trumpa. Jako głównych kandydatów na sekretarza stanu wymienia się republikańskiego senatora Boba Corkera, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Senatu, oraz byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha.
Do stanowiska ministra obrony kandydują – według magazynu „Foreign Policy” – były kongresman i senator Jim Talent i senator Jeff Sessions, który jako jeden z pierwszych Republikanów poparł Trumpa w jego walce o nominację prezydencką. Wymienia się też byłego doradcę prezydenta George’a W. Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Stephena Hadleya.
foto. PAP/EPA/SHAWN THEW
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |