fot. cathopic

Pamiętaj, że umrzesz, czyli o bractwach pokutnych

Jedni ubrani są na czarno, inni na biało. Mają długie tuniki, najczęściej przepasane sznurem, twarze zakryte specjalnym kapturem – widać tylko otwory na oczy. Kiedyś taki strój miał zapewniać anonimowość, dziś przykuwa uwagę, czasem budzi trwogę. Nic dziwnego, bowiem członkowie bractw pokutnych swoim strojem i nabożeństwami przypominają dobrze znaną, a jednak często wypieraną prawdę memento mori

Historycy spierają się o to, kiedy zaczęły powstawać tego typu bractwa. Jedni mówią, że pierwsze było stowarzyszenie założone przez św. Bonawenturę w 1267 roku. Inni zaś, że wcześniejszym zgromadzeniem o tym charakterze był założony przez św. Franciszka ponad 40 lat wcześniej Trzeci Zakon Pokutników. Wszyscy są jednak zgodni, że rozkwit pokutnych bractw to wiek XVI i XVII.  

Przyczyniły się do tego bardzo zmiany i regulacje wprowadzone przez Sobór Trydencki. Sprzyjały one powstawaniu stowarzyszeń świeckich, które oddawały się rożnym posługom i zadaniom, w tym praktykom pokutnym. Mimo iż bractwa kojarzą się głównie z ascezą i umartwieniem to oprócz modlitwy i szczególnego przeżywania męki Pańskiej ich członkowie opiekowali się chorymi i więźniami, pielęgnowali umierających, modlili się na pogrzebach, zbierali datki na najuboższych, pomagali żyjącym na ulicy.

Bicze, ciernie i krzyże 

Wielki Piątek w jednej z hiszpańskich miejscowości. Kilkudziesięciu mężczyzn w białych tunikach powoli przemierza miejskie ulice. Ich twarze są ukryte, na głowach mają białe, szpiczaste kaptury. Idą boso, z odsłoniętymi plecami, niektórzy potykają się o przywiązane do nóg łańcuchy. W pewnym momencie wszyscy zaczynają rytmicznie chłostać swoje plecy biczami z powrozów.  

Ten rytuał sięga najpewniej XV wieku i przez stulecia towarzyszył mieszkańcom w przeżywaniu Triduum Paschalnego. O pokutnikach wiadomo niewiele, ale wystarczająco – są to zawsze zdrowi mężczyźni, dorośli i pobożni, którzy dobrowolnie decydują się w taki sposób zadośćuczynić za grzechy swoje i innych ludzi. W podobny sposób Wieki Piątek przeżywają mieszkańcy niektórych regionów Włoch. Co jakiś czas odbywa się tam rytuał pokutny polegający na biczowaniu i okaleczaniu się. Przez jedno z belgijskich miast przechodzi procesja, podczas której ludzie ubrani w pokutne wory niosą krzyże. Po meksykańskich górskich ulicach natomiast w Wielki Piątek maszerują zakapturzeni pokutnicy, przewiązani sznurami, niosący drewniane krzyże i ciernie. Za nimi idą ze spuszczonymi głowami ubrane na czarno kobiety.

>>> Minimalizm Wielkiego Postu, czyli o potrzebie prostoty w czasie pokuty

EPA/ISMAEL HERRERO

Czarne habity i kaptury z otworami na oczy 

Przy kościele franciszkanów w Krakowie spotykają się członkowie Arcybractwa Męki Pańskiej. W każdy piątek Wielkiego Postu odprawiają wyjątkowe nabożeństwo pasyjne. Jego forma oraz wygląd braci, którzy noszą czarne habity i kaptury z wyciętymi otworami na oczy, pozostają niezmienne od ponad 400 lat. Arcybractwo  powstało w 1595 r. Jego członkami byli m.in. królowie – Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz, a także ubodzy mieszczanie. Głównym przywilejem bractwa było prawo do wykupywania z więzienia dłużników oraz ratowanie jednego skazańca od śmierci w Wielki Czwartek. Od Bractwa pochodzi nazwa ul. Brackiej. Tędy bracia prowadzili uwolnionych z więzienia w ratuszu do klasztoru franciszkanów, gdzie skazańcowi zdejmowano kajdany. Uwolniony stawał się członkiem bractwa i do końca życia pozostawał pod jego opieką.  

Bractwo urządzało także pogrzeby zmarłym, dlatego nazywano je także Arcybractwem Dobrej Śmierci. Członkowie bractwa prowadzili też działalność charytatywną i społeczną, opiekowali się więźniami, ubogą młodzieżą i chorymi.  

Nabożeństwo piętnastu stopni męki Pańskiej 

Po III rozbiorze Polski bractwo utraciło możliwość uwalniania skazańców i więźniów. W 1885 r. przeprowadzona została jego reforma, dostosowująca działalność organizacji do ówczesnych warunków życia religijnego i społecznego. Odprawiane w piątki Wielkiego Postu tzw. nabożeństwo piętnastu stopni męki Pańskiej poprzedza procesja do kaplicy Męki Pańskiej. Tam przed latarnią, ozdobioną czterema obrazami przedstawiającymi modlitwę Pana Jezusa w ogrójcu, Matkę Bożą Bolesną, św. Weronikę i Pana Jezusa na krzyżu, odprawiane jest nabożeństwo pasyjne.  

Memento homo mori 

Podczas procesji członkowie bractwa śpiewają: Memento homo mori, „Pamiętaj, człowiecze, na śmierć, a za grzechy pokutuj”. To wezwanie stanowi także motto bractwa. W trakcie śpiewania psalmów pokutnych uczestnicy klęczą, a bracia leżą krzyżem. Nabożeństwo kończy się ucałowaniem relikwii Krzyża Świętego i procesją do zakrystii. Forma tego nabożeństwa pochodzi z 1896 r. i polega na rozważaniu piętnastu „stopni”, czyli scen związanych z męką Chrystusa. Członkowie bractwa noszą charakterystyczne czarne kaptury z wyciętymi otworami na oczy oraz kapy. Podczas nabożeństwa niosą insygnia, na których są znaki męki Jezusa. Brat, który jest najdłużej członkiem Arcybractwa, nosi krzyż. Dwaj najstarsi wiekiem trzymają umieszczone na drewnianych laskach czaszki: męską i kobiecą – i tylko oni mają odsłonięte twarze. Obecnie bractwo pełni funkcję liturgiczną, pielęgnując kult Chrystusa Ukrzyżowanego.

EPA/CARLOS BARBA

Bractwo Pokutne 

W Zalasiu niedaleko Krakowa od początku XVIII wieku istnieje natomiast Bractwo Pokutne im. św. Marii Magdaleny. Do głównych obowiązków pokutników należy udział w uroczystościach Triduum Paschalnego i odpustach parafialnych w strojach pokutnych, kiedyś ręcznie tkanych, ze świecami. Każdego dnia powinni także odmawiać trzy razy Zdrowaś Mario, Chwała Ojcu i Wierzę w Boga za żyjących i za zmarłych. Przyjęcie nowych członków odbywa się tylko raz w roku, we wspomnienie Marii Magdaleny. Po sumie odpustowej, która ma miejsce 22 lipca przyjmowani są do Bractwa kandydaci, czyli osoby wierzące i ochrzczone. Nie ma jednak w pobożności bractwa biczów i włosienicy. Jak mówi jeden z braci pokutników: „Samo uświadomienie sobie tu i teraz, że kiedyś odpowiemy za wyrządzone zło jest trudnym zadaniem w dzisiejszych czasach. Można pokutować niecieleśnie”. Zanikł też zwyczaj, zgodnie z którym na trumnę członka bractw kładziony był krzyż z czaszką, często spotykaną na obrazach przedstawiających Marie Magdalenę.

Ważniejsze niż biczowanie 

W każdym miejscu na świecie obok szczerze pokutujących i modlących się wiernych zdarzali się i tacy, którzy w umartwianiu się przekroczyli akceptowalne granice. Ból stawał się dla nich celem samym w sobie, a to już zaczynało mieć niewiele wspólnego z ofiarowywaniem swoich cierpień za grzechy swoje i innych. Tak było z trzynastowiecznym ruchem flagelantów (od nazwy bicza którego używali). Mężczyźni i kobiety biczowali się często i dotkliwe, publicznie i w zamknięciu. Ruch bardzo szybko rozprzestrzenił się na kolejne kraje. Zwłaszcza w czasie wielkich epidemii można było natknąć się na procesję i półnagich biczujących się do krwi ludzi, niekiedy prowadzonych przez księży z krzyżami. Choć początkowo Kościół przychylnie patrzył na te  praktyki, z czasem zaczął się do nich dystansować.   

Biczownicy przesadnie pojmowali pokutę i często głosili herezje – niektórzy odrzucali  sakramenty. Obecność drastycznie biczujących się ludzi budziła przerażenie i wywoływała zbiorową histerię. Ostatecznie papież Klemens VI w XIV w. zakazał procesji pod groźbą klątwy kościelnej. Część pokutników podporządkowała się Kościołowi, inni stworzyli sektę. Biczowanie nie zniknęło jednak całkowicie z praktyki Kościoła. Umiarkowane i kontrolowane przez przełożonych umartwienie ciała było dozwoloną praktyką w wielu zakonach. Znamy też świadectwa o świętych, którzy jej się podejmowali. Biczował się św. Dominik, co przekazane zostało przez jego współbraci, którzy podglądali go podczas modlitwy. Podobne świadectwa o korzystaniu z biczy lub włosiennicy pozostały po św. Franciszku Salezym, św. Janie Marii Vianneyu, św. Teresie od Dzieciątka Jezus, św. Faustynie Kowalskiej. Ta ostatnia napisała w Dzienniczku: „Wierne poddawanie się zawsze i wszędzie woli Bożej, we wszystkich wypadkach i okolicznościach życia, oddaje Bogu wielką chwałę; takie poddanie się woli Bożej większą ma w Jego oczach wagę niż długie posty, umartwienia i najsurowsze pokuty”. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze