Patrzą na świat zmysłami

Nie widzą, ale sobie ufają. Niewidomi jeżdżą na tandemach po Polsce. Czują wiatr we włosach i przestrzeń wokół siebie. Patrzą na świat zmysłami.

Geograf, Yi Fu Tuan napisał kiedyś w swojej książce*:

Spotkałem kiedyś niewidomego człowieka. Powiedział mi, że niewielu widzących mogło by się cieszyć widokiem ze szczytu góry bardziej niż on.

Miałam przyjemność spotkać ludzi, którzy czują przestrzeń wokół siebie i delektują się nią, choć jej nie widzą. Część z nich nie widzi od urodzenia, a część straciła wzrok w wyniku wypadku. To właśnie oni, wraz ze swoimi widzącymi partnerami, jeżdżą na tandemach po Polsce. Łączy ich rower i pasja podróży.

Natalia wraz z partnerem poznaje rzeźbę w Janowcu / fot. facebook.com/RajdWisla

Przygotowanie

Grupa fundacji „Niewidomi na tandemach” przebywa właśnie w północno-zachodniej Polsce. To kolejna podróż z takimi rowerami w roli głównej. – Każdy wyjazd musi być szczegółowo zaplanowany – mówi jeden z organizatorów wyjazdu. – W rajdzie biorą udział osoby niewidome i ich piloci na tandemach, a także przewodnicy, którzy prowadzą całą kolumnę i jeżdżą na własnych, zwykłych rowerach. Przewodnicy są odpowiedzialni za zabezpieczenie całej trasy. Każdy etap musimy przejechać sami, nim wybierzemy się nim całą grupą. Tandemy nie przejadą po wszystkim, dlatego musimy omijać wyboje, leśne ścieżki czy większe wzniesienia. Wybieramy oczywiście mniej ruchliwe trasy – dopowiada. Z całą grupą jedzie samochód z dodatkowymi tandemami oraz mechanik, który w razie problemów potrafi natychmiast zareagować. Całe to zaangażowanie we wspólną podróż wymaga pracy, ale właśnie taka aktywność sprawia tym ludziom ogromną radość i satysfakcję.

Zaufanie

– To jest niesamowite przeżycie. W zetknięciu z osobą niewidomą dopiero zorientowałam się, jak wiele jest rzeczy ważnych i istotnych – mówi jedna z uczestniczek wyjazdu. – Sama jazda rowerem jest niesamowita, bo gdy jeździmy sami, to odpowiadamy sami za siebie i każdy jeździ tak jak chce. Natomiast kiedy jedziemy z drugą, niewidomą osobą, odpowiadamy również za nią. Jestem po ogromnym wrażeniem tego, jak te osoby nam ufają.

Podczas rajdu / fot. facebook.com/RajdWisla

Dla niewidomych to również lekcja zaufania. – Ważne jest to, co pilot mi opowie. Z tego czerpię informacje i z tego, co usłyszę bądź poczuję. Bo tylko takie mam zmysły. Jeśli przykładowo jedziemy przez pole rzepaku, to wtedy mogę to poczuć. Taki rajd to takie wyrwanie z szarej codzienności – relacjonuje niewidomy uczestnik. – Oczywiście opowiadamy sobie różne żarty i się wspólnie śmiejemy. To taki społeczny aspekt naszych wyjazdów. My prócz pedałowania i siedzenia z tyłu nic nie robimy. Musimy po prostu zaufać naszemu pilotowi – on wykonuje resztę czynności: zmiana przerzutek, hamowanie, ostrzeganie, że zaraz skręcimy w lewo albo prawo.

Miłość

Rajdy widzących z niewidomymi przynoszą również wiele pozytywnych historii. Tak było kilka lat temu. W 2013 r. zorganizowany został pierwszy rajd wzdłuż Wisły. Na tym rajdzie narodził się pomysł kojarzenia osób niewidomych z widzącymi, by można było wspólnie jeździć w miejscu zamieszkania. W ramach tej bazy poznali się jeden z uczestników rajdu z panią pilot. Po kilku miesiącach zawitali na tandemie, ale w strojach ślubnych, w urzędzie stanu cywilnego – mówi jeden z członków fundacji.

– Nasi widzący piloci to osoby, które są szczególnie wrażliwe. Bo spotkałem się z takim odbiorem, że nie każdy ma ochotę jeździć z niewidomymi. A nasi partnerzy to osoby, którym nie jesteśmy obojętni. Oni dobrze się z nami bawią i mówią wprost: my chcemy wam pomóc.

Wycieczki rowerowe to nie tylko sposób na spędzenie wolnego czasu, ale przede wszystkim niezwykła możliwość przebywania ze sobą ludzi z dwóch światów: widzialnego i niewidzialnego. 

* Yi Fu Tuan, „Przestrzeń i miejsce”, Warszawa, PIW, 1987

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze