Fot. archiwum prywatne

Paula Jakubik: zaczęła się era wierzącego TikTokera [ROZMOWA]

Paula Jakubik miała moment w swoim życiu, w którym zastanawiała się, czy aby na pewno powinna dzielić się swoją wiarą na TikToku. Dziś jednak jest przekonana o tym, że była to dobra decyzja, co potwierdza m.in. prawie 30 tysięcy osób, które ją obserwują.

Prowadzisz dzisiaj konto na TikToku, które obserwuje prawie 30 tysięcy osób. Nigdy nie miałaś problemu z tym, żeby przyznać się do wiary?

– Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja, żebym miała jakieś zawahanie, aby przyznać się do tego, że jestem wierząca. Czasami teraz ktoś pisze w komentarzach na TikToku, że mnie podziwia, że tak otwarcie o tym mówię, a ja nawet ani razu nie miałam momentu, w którym zastanawiałabym się, co odpowiedzieć na pytanie o wiarę – jest to dla mnie coś oczywistego, co wychodzi prosto z mojego serca.

W takim razie, kiedy już postanowiłaś, że założysz konto na TikToku, od razu miałaś zamiar publikować treści dotyczące wiary?

– Nie, historia z TikTokiem jest w moim przypadku dość nieoczywista. Wszyscy znajomi, którzy znali mnie przed rozpoczęciem nagrywania, wiedzieli, jak bardzo nie lubiłam tego portalu. Nie mogłam wręcz zrozumieć fenomenu nagrywania Tiktoków. Jednak w pewnym momencie pomyślałam, że jeżeli często przynosi to takie zasięgi, to dlaczego nie wykorzystać tego w dobrym celu? Był to oczywiście dzień przed pójściem na pielgrzymkę. W poniedziałek mieliśmy wyruszać, a ja w niedzielę, wracając z kościoła w którym w 2020 r. modliliśmy się jako złota grupa (były to czasy pandemii, więc z tego powodu mogliśmy uczestniczyć w pielgrzymce wyłącznie duchowo) pomyślałam, że również w tym roku z pewnością są osoby, które nie mogą iść, a mają swoje intencje. Nagrałam więc filmik na którym powiedziałam, że jeżeli ktoś ma jakieś intencje, to może napisać je w komentarzu, a ja, będąc już w drodze, pomodlę się za nich. Miałam wtedy tylko kilkuset obserwujących, więc spodziewałam się może dziesięciu komentarzy. Rano okazało się, że jest ich ponad trzy tysiące, co trochę mnie zaskoczyło.

>>> Bądźmy uważni. Dajmy się zaskoczyć codzienności [FELIETON]

Czyli można powiedzieć, że popularność zdobył już Twój pierwszy filmik?

– Tak. Teoretycznie nagrywałam wcześniej jakieś pojedyncze treści, ale nigdy nie było to takie regularne jak później, gdy już poszłam na pielgrzymkę. Kiedy zobaczyłam, że ludzi to interesuje, stwierdziłam, że w takim razie pokażę im też, jak taka pielgrzymka wygląda.

Przez ten czas, który minął od wstawienia pierwszego TikToka dostałaś już dużo wiadomości, w których ludzie pisali, że dzięki Twojej działalności poszli do kościoła?

– Tak i za każdym razem jest to dla mnie wielkie zaskoczenie. Ja często płaczę po takich wiadomościach, oczywiście ze wzruszenia, bo zupełnie nie spodziewałam się, że to doprowadzi do czegoś takiego. Nagrywałam wtedy codzienne vlogi, żeby pokazać, że pielgrzymka to nie tylko modlitwa, ale też taniec, śmiech i mnóstwo radości. Później, kiedy już wróciłam i podtrzymywałam tę tematykę wiary, zaczęło spływać do mnie wiele wiadomości – czy to w komentarzach na Tiktoku, czy na Instagramie, w których ludzie piszą, że na przykład poszli dzięki mnie do spowiedzi albo na mszę świętą pierwszy raz od trzech lat! Takie chwile bardzo mnie umacniają i motywują do tego, żeby tworzyć dalej, właśnie dla nich.

Fot. archiwum prywatne

Twój opis na profilu brzmi: „taka wierząca, a chodzi na imprezy?!”. A zdarzają się też komentarze o treści „Taka młoda, a marnuje życie na wiarę”?

– Pamiętam, że na początku, kiedy obserwujących było mniej, to i komentarzy było mniej, więc wszystkie widziałam i na wszystkie potrafiłam odpowiedzieć. Dzisiaj jednak nie do końca wiem o wszystkim, co ludzie piszą, bo po prostu nie jestem w stanie wszystkiego przeczytać, ale wbrew pozorom takich komentarzy jest mało. Poza tym – hejt absolutnie mnie nie hamuje. Nawet wiadomości o treści „żyjemy w XXI wieku, a taka młoda dziewczyna chodzi do kościoła”, bo akurat tak ktoś o mnie napisał.

Czyli skoro więcej jest tych pozytywnych komentarzy, to możemy powiedzieć, że TikTok ma możliwości ewangelizacyjne?

– Jestem przekonana, że TikTok ma możliwości ewangelizacyjne. Mam wrażenie, że zaczęła się też era „wierzącego TikTokera”. W dodatku coraz więcej księży ma konto na tej platformie. Miałam okazję też poznać niektórych z nich, chociażby ks. Jarosiewicza czy ks. Picura. Z jednym księdzem z TikToka planujemy teraz duży projekt. Uważam więc, że księża na TikToku są potrzebni, bardzo ich podziwiam i cieszę się, że nie zamykają się na nowoczesny świat, tylko są jego częścią. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że TikTok zmienił się w taką platformę, gdzie treści ewangelizacyjnych czy po prostu o tematyce religijnej jest coraz więcej i na pewno warto to wykorzystać. Wierzę, że Pan Bóg ma w tym swój wielki cel.

>>> Eucharystyczny Ruch Młodych to poznawanie istoty Eucharystii i budowanie relacji [ROZMOWA]

Mam jednak wrażenie, że oprócz księży, ważna na TikToku jest też obecność osób świeckich, które, tak jak Ty, będą dzielić się swoją wiarą.

– To prawda. Sama niedawno rozmawiałam o tym z jednym z księży, który ma na TikToku kilkaset tysięcy obserwujących. Miałam taki moment zawahania, czy na pewno powinnam nagrywać. Myślałam, że skoro pielgrzymka się skończyła to w jakiś sposób ten główny temat prezentowany na moim koncie się wyczerpał. Byłam w (jak się później okazało błędnym) przekonaniu, że jednak księżom na TikToku jest łatwiej, bo obserwujący będą do nich przychodzić z samego powodu, że są księżmi. Tymczasem kto będzie słuchał młodej dziewczyny mówiącej o wierze? Bałam się, że nie wzbudzę takiego zainteresowania, a tym bardziej nie będę mogła stać się dla nikogo autorytetem. Wtedy ten ksiądz powiedział mi, że jest wręcz przeciwnie, że często wiele osób wychodzi z założenia, że ksiądz mówi o wierze, bo musi mówić. A mi przecież nikt nie każe tego robić. Wszystko, co nagrywam jest więc prosto z serca, bo opowiadam o swoich doświadczeniach i własnych odczuciach.

@paulajakubik

nieważne, jak bardzo bolą Cię nogi – i tak zatańczysz! I będzie Ci się tańczyło najlepiej na świecie 🤍 #pielgrzymka #dc #taniec #wiara #dlaciebie

♬ dźwięk oryginalny – Paula Jakubik

Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach szczególnie doceniają taką szczerość i prawdę.

– Też to zauważyłam. Często na przykład dostawałam komentarze o treści „Nie chodzę do kościoła, ale na taką pielgrzymkę bym poszedł”. Albo wiadomości zaczynające się od słów: „Przepraszam, nie jestem wierząca, ale…”. Zawsze w takich sytuacjach wyjaśniam, że właściwie to nie ma znaczenia i nie stanowi to żadnego problemu, bo moje treści mogą oglądać wszyscy. Bardzo zależy mi na tym, aby każdy czuł się tam dobrze. Staram się też znaleźć równowagę w tym wszystkim. Nie chcę zmuszać nikogo do tego, aby chodził do kościoła, bo ludzie muszą chcieć to odkryć sami i zdecydować, czy tego chcą. A my możemy im tylko pokazywać naszą otwartość i piękno wiary, nie zapominając przy tym o szacunku do drugiego człowieka.

Wspominasz o komentarzach i wiadomościach od obserwujących. Można więc powiedzieć, że TikTok w jakiś sposób dał ci rozpoznawalność?

– Oczywiście nie jest to jakaś wielka rozpoznawalność, ale mogę powiedzieć, że jest inaczej niż przed rozpoczęciem nagrywania. Pamiętam taką pierwszą sytuację, kiedy liczba obserwujących na moim TikToku zaczęła wzrastać z każdym dniem pielgrzymki i dziesiątego dnia napisało do mnie dwóch chłopaków, którzy wiedzieli, że będę spała w szkole w ich miejscowości i zapytali, czy mogą przyjść i się ze mną spotkać. Później odezwały się do mnie również dwie dziewczyny z Kłobucka w tej samej sprawie (jeżeli ktoś z nich to czyta to bardzo ich pozdrawiam!). A kiedy już dotarliśmy na Jasną Górę i akurat byłam w łazience, jedna kobieta powiedziała do mnie: „Ty jesteś Paula Jakubik?”. Okazało się, że codziennie oglądała moje vlogi pielgrzymkowe i mnie rozpoznała. I takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, chociaż akurat tych wydarzeń chrześcijańskich jest teraz mniej, niż w wakacje, a one również wpływają na zwiększenie rozpoznawalności.

Fot. archiwum prywatne

Co o Twojej działalności mówi Twoja rodzina i znajomi? Wspierają Cię od początku?

– Tak, zarówno rodzina, jak i przyjaciele dają mi ogromne wsparcie. Rodzice na bieżąco śledzą moje działania, a moja mama stwierdziła niedawno, że częściej widuje mnie w telewizji, niż na żywo. Taka jest jednak prawda, bo studiuję w Warszawie i w domu rodzinnym pojawiam się już rzadziej. Poza tym wspierają mnie też znajomi. Niesamowite są momenty, kiedy na przykład niektórzy z nich dzwonią do mnie, żeby powiedzieć, co mogłabym nagrać albo na jakie wydarzenie pojechać. Sami mnie zachęcają do tego, by tworzyć coraz więcej coraz lepszych treści. I naprawdę się cieszę, że mogę z nimi dzielić się tym wszystkim, że akceptują to, co robię i motywują, by nie przestawać.

>>> Ks. Damian Koper: sport to ważny element mojego życia, ale na pierwszym miejscu jest Bóg [ROZMOWA]

Studiujesz, pracujesz, nagrywasz TikToki, działasz społecznie. Jak znajdujesz na to wszystko czas?

– Po prostu mało śpię, chociaż wiem, że nie jest to do końca rozsądne, że tego czasu na odpoczynek mam mało. Jestem jednak taką osobą, która męczyłaby się, gdyby tych wszystkich aktywności było mniej. Potrzebuję wręcz, aby w moim życiu dużo się działo i żebym mogła realizować się na różnych polach.

Fot. Archiwum prywatne

TikTok nie tylko sprawia, że wiara jest na czasie, ale mam wrażenie, że trochę zmienia ten obraz katolika, który jest poważny, chodzi tylko do kościoła i nie da się z nim porozmawiać na żaden inny temat.

– Podobnie było zresztą z pielgrzymką – bo jeśli ktoś spojrzy na mojego TikToka, to może odnieść wrażenie, że nie robiliśmy nic więcej, tylko tańczyliśmy, śpiewaliśmy, jedliśmy i spaliśmy. Ale taki właśnie był mój cel – żeby pokazać, że nie jesteśmy smutni i poważni. Bo to, że są msze święte, modlitwy – to wszystko jest oczywiste, ale dzięki temu, co nagrałam, obserwujący już wiedzą, że pielgrzymka to również nawiązywanie trwałych relacji opartych na wierze, która jest radością, a nie smutkiem. Poza tym – wiara daje mi też taką radość na co dzień i siłę. Dlatego jestem otwarta na działanie Pana Boga w moim życiu i każdego dnia staram się robić to, do czego mnie powołuje.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze