fot. Maciej Kluczka

Pielgrzymka w ciszy, śladami świętej Faustyny Kowalskiej  

– Spotkanie z Bogiem jest intymne i osobiste. By Go doświadczyć, potrzeba ciszy serca. Przyłóż się do ciszy, zadbaj o nią, by poczuć Jego obecność i usłyszeć Jego głos – mówił na początku XIV Pieszej Pielgrzymki Warszawa–Ostrówek śladami świętej Siostry Faustyny Kowalskiej ks. Radosław Chilimoniuk, wikariusz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w warszawskiej Falenicy.  

To pielgrzymka w ciszy i jednocześnie w nocy. Pątnicy do przejścia mieli około 40 kilometrów, z sanktuarium św. Faustyny przy ul. Żytniej w Warszawie do Ostrówka (położonego w powiecie wołomińskim na północny wschód od stolicy), gdzie znajduje się Dom Św. Faustyny Kowalskiej – miejsce, w którym żyła, mieszkała i pracowała (jeszcze jako dziewczyna i świecka – Helena Kowalska). Tam też już na dobre obudziło się jej zakonne powołanie. Od wyjścia z kościoła (po mszy o godzinie 21:00) do godziny 6 rano pątnicy szli w kompletnej ciszy. Towarzyszyły im duchowe zadania i rozważania, które zebrane były w specjalnie na tę okazję przygotowanym przewodniku.  

XIV Piesza Pielgrzymka Warszawa–Ostrówek, fot. Maciej Kluczka

Do Domu Św. Faustyny Kowalskiej  

Pielgrzymi czasem wędrowali w ciągu dnia, w ostatnich latach idą w nocy. Punktem kulminacyjnym pielgrzymki była msza święta w Godzinie Miłosierdzia odprawiona w diecezjalnym sanktuarium Świętej Siostry Faustyny w Ostrówku. W tym roku na pielgrzymi, nocny szlak wyruszyło około dwustu osób (w poprzednich latach było ich nieco więcej). Akurat tego dnia wieczorem i w nocy pogoda nie dopisywała, dość mocno padało. – To już moja druga pielgrzymka do Ostrówka. Postanowiłem się nie zrażać pogodą, mam płaszcz przeciwdeszczowy i dobre nastawienie – mówił Paweł.

Każdy miał swój sposób na deszczową pogodę, fot. Maciej Kluczka

Z kolei Dorota szła pierwszy raz. – Zdecydowałam się w dniu pielgrzymki, trochę pod wpływem chwili. Chciałam przywitać pielgrzymów gdzieś na trasie, ale zdecydowałam się, że idę z nimi. To w końcu dość krótka trasa, dam radę! – wyjaśnia. I przyznaje, że w ostatnim czasie nieco zaniedbała modlitwę, także kult Bożego miłosierdzia. Ma nadzieję, że pielgrzymka ożywi jej modlitewny zapał. Z kolei Ewa pielgrzymów wspiera duchowo, w domu. – Założyliśmy domowe ognisko miłosierdzia. Podejmujemy modlitewną akcję. Każdy należący do ogniska ma wyznaczony dzień miesiąca, w którym się modli – tłumaczy parafianka warszawskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego i Św. Faustyny. – Kiedyś, gdy miałam jeszcze więcej siły, chciałam tylko trochę odprowadzić pielgrzymów. A dotarłam do samego Ostrówka. Choć trochę mnie później podwozili, bo niestety siły już nie te – opowiada. 

>>> Czym tak naprawdę jest miłosierdzie i jak można je wcielić w życie? 

Dom św. Faustyny Kowalskiej, fot. Maciej Kluczka

Trudna cisza 

– Każdy doświadcza Go w sposób indywidualny i najlepszy dla siebie – podkreślał w homilii ks. Radosław Chilimoniuk. – Na początku może być trudno, szczególnie gdy nastanie cisza i gdy odezwie się twoje sumienie. A jeśli dawno go nie słuchałeś, to ono może krzyczeć. To może boleć, ale pozwól na to. Będziesz wtedy z Jezusem, a On ciebie nie zostawi – dodawał duszpasterz. Podkreślał, że Jezus ciągle szuka człowieka – aż znajdzie, a człowiek zaprosi Go do swojego życia. – Może ta noc, ta pielgrzymka będzie tym świętym czasem, kiedy zostaniesz znaleziony? A może masz wątpliwości, że Jezus cię szuka? On cię powołał do życia, jesteś powołany, powołana, jedyny i jedyna w swoim rodzaju. Jesteś chciany i kochany przez Boga. Twoje istnienie nie jest przypadkiem – kontynuował ks. Radosław.  

fot. cathopic

Duchowny dodał, że Jezus może przyjść na chwilę, by dać odczuć swoją obecność. – Ale to będzie piękna chwila. A gdy stwierdzisz, że potrzebujesz Jezusa w swoim życiu, to oddaj mu klucze do twojego domu, do twojego życia. Niech będzie w nim na stałe, niech uczestniczy w twoich smutkach i radościach – mówił ks. Chilimoniuk. Wyjaśniał, że w pielgrzymce chodzi między innymi o to, by odczuć Jego bliskość i bezpieczeństwo, które później może towarzyszyć każdemu dniu życia.  

Ks. Chlimoniuk zachęcał też, by doświadczeniem ciszy podzielić się później z innymi ludźmi, z siostrami i braćmi. – Nie da się dobrze i pięknie żyć bez ciszy. A świat proponuje tłum i hałas. Wtedy nie słychać głosu sumienia, przez który mówi Bóg. Potrzebujemy więc tej pustyni, ale często nie lubimy na nią wychodzić. Boimy się dyskomfortu. Gdy możemy pobyć sami, często wypełniamy ten czas muzyką, filmem, a tylko w ciszy możemy usłyszeć Boga – mówił. – Jeśli doświadczyłeś ciszy w swoim życiu to powiedz o tym drugiemu człowiekowi. Powiedz, że to może boleć, ale bez tego nie da rady. Musisz się zatrzymać i wyciszyć, by rosnąć i rozwijać się duchowo.  Jeśli dawno nie miałeś ciszy, to nadrób to, by posłuchać swojego „ja”.   

fot. faustyna.pl

Usłyszeć Jego głos 

Hasłem XIV Pieszej Pielgrzymki Warszawa–Ostrówek było „Posłani w pokoju Chrystusa”. – Chcemy skupić się na Eucharystii, na obecności Pana i jednocześnie chcemy ją włączyć w nasze życie, bo na każdej mszy słyszymy: „Idźcie w pokoju Chrystusa”. Chcemy, by msza święta promieniowała na całe nasze życie – mówił po mszy w warszawskim sanktuarium przy ul. Żytniej,  jeszcze przed rozpoczęciem pielgrzymki, ks. Marcin Łukasiewicz (z parafii pw. NMP Matki Kościoła w Ostrówku). I – nawiązując do homilii – zachęcał, by dobrze skorzystać z czasu, który Bóg daje w pielgrzymce. – Ten czas w ciszy z Jezusem jest bardzo potrzebny. Nie zagadujmy się więc wzajemnie, bo to może wybić z duchowego spotkania z Jezusem kogoś, kto idzie obok nas – mówił ks. Łukasiewicz. Przypomniał, że w tym miejscu (w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia), gdzie obecnie jest warszawskie sanktuarium św. Faustyny, Helena Kowalska usłyszała od Jezusa: „Jesteś w sercu moim” (napis jest wyryty na podłodze sanktuarium tuż przed ołtarzem). – Każdy zaproszony na pielgrzymi szlak jest w sercu Jezusa. Usłysz więc Jego głos – dodał duchowny.  

>>> Pustynia Judzka. To na niej diabeł kusił Jezusa

Sanktuarium św. Faustyny przy parafii Miłosierdzia Bożego i Św. Faustyny w Warszawie, fot. Maciej Kluczka

To tutaj, 1 sierpnia 1925 r. w domu zakonnym Helena Kowalska rozpoczęła postulat. Najpierw musiała zebrać wymagane w tamtych czasach pieniądze. W ten sposób zakony chciały uniknąć sytuacji, kiedy zgłoszenie do zakonu wynikało z próby ucieczki przed biedą. Kowalska zebrała je właśnie w Ostrówku, w czasie pracy jako pomoc domowa w rodzinie Aldony i Samuela Lipszyców.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze