Płakali, gdy dowiedzieli się o śmierci swojego ratownika
Chłopcy, którzy zostali uratowani z jaskini w Tajlandii nadal przebywają w szpitalu. Teraz dowiedzieli się o śmierci nurka, który szedł im z pomocą. Oddali mu hołd.
Polały się łzy…
Piłkarska drużyna chłopców uratowanych z tajskiej jaskini przebywa od 10-go lipca w szpitalu. O śmierci nurka i byłego komandosa Samana Kunana, który zginął próbując ich ratować, dowiedzieli się dopiero w sobotę. Lekarze chronili ich przed tą informacją. Jedsada Chokdamrongsuk, pracownik tajlandzkiego Ministerstwa Zdrowia, powiedział, że chłopcy byli bardzo poruszeni śmiercią ratownika, płakali, oddali mu hołd i uczcili pamięć minutą ciszy.
Bohater misji ratunkowej
Samarn Poonan, tajski ratownik, zmarł po utracie przytomności spowodowanej brakiem tlenu po wejściu do jaskini podczas przygotowywania operacji ratowania 12 chłopców i ich trenera uwięzionych wewnątrz kompleksu jaskini w północnej Tajlandii.
12 zawodników klubu piłkarskiego w wieku 11-16 lat i ich 25-letni trener weszli w sobotę, 23 czerwca, do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii, gdzie zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze. Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda.