Pójście do psychologa to nie oznaka słabości, a siły [FELIETON]
„Wiem, że depresja jest poważną chorobą, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbym sam popaść w taki stan. Nie okazuję zrozumienia dla takich myśli. Myślę, że jest milion różnych sposobów, żeby nie czuć się w depresji, nie mieć takich myśli. Nie jestem doktorem, ale myślę, że to siedzi tylko i wyłącznie w głowie i co by się nie działo, jesteś sam w stanie sobie z tym poradzić” – to słowa siatkarza Michała Kubiaka, które po jego wywiadzie z Żurnalistą szybko obiegły internet.
Słowa, które pewnie jeszcze długo nie zostaną zapomniane. Bo są bardzo nie w porządku. Wobec chorujących na depresję i po prostu – wobec społeczeństwa.
Pójdźcie sobie
„Nie okazuję zrozumienia dla takich myśli”. Zastanawiam się, w jaki sposób można tego zrozumienia nie okazywać. Powiedzieć: „Nie chcę was, pójdźcie sobie”? Czy jeśli pojawi się jakaś negatywna myśl w głowie, to szybko odwrócić od niej uwagę i ona już nigdy więcej nie wraca? Jeśli tak, to bardzo zazdroszczę, bo niestety ja i wiele osób, które znam, tak nie potrafimy. Wręcz przeciwnie – te myśli, zamiast znikać, często wzbierają na sile. I nie działają próby skupienia się na czymś innym, nie działają słowa: „Już was nie chcę, teraz – jak w popularnym kiedyś opisie na Instagramie – only positive vibes”. No nie da się tak, Michale. I owszem, ta myśl – że jestem bez sensu, że nie mam sił wstać z łóżka, że w sumie po co mi to wszystko – siedzi często wyłącznie w głowie, ale równie często nie można sobie samemu z nią poradzić. Ja potrzebowałam do tego kilku miesięcy terapii. A są osoby, które potrzebują kilku lat i do tego jeszcze leków. Nie dlatego, że – jak powiedział siatkarz – nie znają miliona różnych sposobów na to. Gwarantuję, że zanim zdecydowały się na przykład na pomoc psychologa, to wcześniej te sposoby zostały już przez nie wypróbowane. Tylko one zwyczajnie nie działają. I nie jest to spowodowane tym, że za mało chcemy. My bardzo chcemy żyć spokojnie i żeby po prostu było dobrze. Ale depresja, jak Michał sam zauważył, to poważna choroba. Choroba, w której cierpi psychika. I choroba, którą się leczy, a nie tylko próbuje się nie okazywać zrozumienia dla myśli, które się w jej trakcie pojawiają.
>>> Jak wygląda wizyta u psychiatry? Zdrowie psychiczne bez tajemnic [PODKAST]
Schowana w uśmiechu
Depresja nie jest też czymś mniej poważnym niż kontuzja, której sportowcy nierzadko się nabawiają. I tak samo jak Michał Kubiak powiedział, że nie wyobraża sobie popaść w depresję, tak samo ja mogłabym powiedzieć, że nie wyobrażam sobie mieć kontuzji. A mimo to przecież nawet dzisiaj może mi się ona przydarzyć. I analogicznie, pewnie jak siatkarz, wiele osób wcześniej też nie wyobrażało sobie zachorować na depresję. Tymczasem ona – jak każda choroba – pojawia się nawet mimo takich wyobrażeń. I jak każdą chorobę, nie tylko warto, ale wręcz trzeba ją leczyć. Mimo że tak często jej nie widać. Że siedzi przykryta pod uśmiechem w pracy, w domu czy też na instagramowym zdjęciu. I pojawia się dopiero wieczorem w pustym pokoju albo nawet w łóżku, gdy jest się obok najbliższej osoby. Bo można mieć wszystko – dom, męża, żonę, dzieci, wspaniałą rodzinę i przyjaciół, pieniądze, milion obserwujących na Instagramie – i mimo to mieć też depresyjne myśli. Myśli, z którymi nie da się sobie samemu poradzić. Tak jak z kontuzją.
>>> Biblijna recepta na zdrowie psychiczne
Wygraj ten mecz
W swoim pamiętnym wywiadzie Michał poruszył też temat współpracy sportowców z psychologami. Twierdził, że sportowiec, który decyduje się na pomoc psychologiczną, nie potrafi sam rozwiązać swojej sytuacji, tylko liczy na to, że ktoś zrobi to za niego. Dlaczego zatem siatkarz po porażce na igrzyskach olimpijskich w Tokio nie spotkał się z kibicami i dziennikarzami, a zamiast tego przed kamery wyszli inni zawodnicy, mimo że to on był kapitanem drużyny? Tak tylko pytam. Bo zapewne przecież nie było to liczenie na to, że ktoś inny wypowie się za niego w tym niezręcznym momencie.
A z drugiej strony – jeśli tak było – czy to źle? Owszem, jest to unikanie odpowiedzialności, co – w myśl wywiadu – do Kubiaka bardzo nie pasuje. I tak, może to być oznaka słabości. Ale to nie wstyd być słabym, to nie wstyd się poddać, to nie wstyd leczyć się na depresję i nie wstyd korzystać z pomocy psychologa będąc sportowcem, co świetnie pokazuje chociażby przykład Igi Świątek. Wstydem nie jest też zdecydowanie się na terapię lub powrót na nią. To nie oznaka słabości. To oznaka siły i dopiero początek. Początek meczu, w której wygraną jest zdrowie i życie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |