Dziewczynka skazana na śmierć została uratowana przez misjonarkę. Poznaj jej historię
Sarah pochodzi z Ghany. Gdy miała cztery lata, wciąż nie potrafiła mówić. Została więc oskarżona przez swoją rodzinę i lokalną społeczność o bycie czarownicą, potępiono ją. Jej życie zmieniło się, gdy poznała siostrę Teresę.
Nikt nie wybiera tego, w jakim miejscu i w jakiej rodzinie się urodzi. Nie każdy od swoich rodziców może otrzymać miłość i zrozumienie. Czasami życie dziecka jest znacznie trudniejsze niż życie dorosłego. Z takimi przeciwnościami musiała się zmierzyć pochodząca z Ghany Sarah.
>>> Ghana. Specjaliści od trumien [MISYJNE DROGI]
Kto jest w Ghanie złym duchem?
W przywołanym państwie afrykańskim oskarżanie niemówiących czy też niepełnosprawnych dzieci o czary oraz potępianie ich jest powszechną praktyką.
– Niepełnosprawność na tych terenach porównywana jest do złego ducha, którego można zabić – przyznaje biskup diecezji Yendi Vincent Sowah Boi-Nai SVD.
Sarah ma dziś 12 lat i wydarzenia ze swojego wczesnego dzieciństwa opisuje tak: „Cała moja rodzina i cała lokalna społeczność posądziła mnie o czary. Podejrzewali mnie o bycie złym duchem tylko dlatego, że nie potrafiłam dobrze i wyraźnie mówić”.
Ponadto mieszkańcy miejscowości, w której urodziła się dziewczynka oskarżyli ją o zgon 15 osób, gdy miała zaledwie cztery lata.
Niezwykły dom
Gdy tylko misjonarka Theresa Stan poznała historię Sarah, zabrała ją do domu dziecka w Nazarecie, który prowadzi od ponad 10 lat. Jest on wspierany m.in. przez Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci. W domu tym znajduje się obecnie 85 dzieci, które doświadczyły takiej samej niesprawiedliwości jak bohaterka tej historii. Wszyscy członkowie tej społeczności stworzyli nową rodzinę pełną miłości, w której czują się bezpiecznie i dorastają w poczuciu, że każde życie jest darem.
– Gdyby siostra Theresa mnie tutaj nie przyprowadziła, dziś pewnie już bym nie żyła – mówi Sarah.
>>> Ghana: biskupi przypominają, że uczestnictwo we mszy niedzielnej jest nadal obowiązkiem
Dziś dziewczynka jest wspaniałą uczennicą i uwielbia chodzić do szkoły. Misjonarka natomiast marzy o tym, by każdy podopieczny domu dziecka w Nazarecie miał w przyszłości możliwość studiowania i rozwijania swoich możliwości. Ważne jest dla niej także, by jej wychowankowie mogli godnie zarabiać na życie.
Niestety, w niektórych przypadkach będzie to trudne, ponieważ przyszłość dzieci poza domem w Nazarecie może nie należeć do najłatwiejszych. Dlatego też siostra Theresa zleciła budowę szkoły zawodowej i przychodni, dzięki czemu bardziej wymagające i niepełnosprawne dzieci nie będą musiały opuszczać nazareńskiego domu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |