md

Złodziejaszki. Jesteśmy rodziną, tylko nie mów o tym nikomu  

Świat jest niesprawiedliwy, ale mamy przecież siebie. Tak można wprowadzić do filmu Hirokazu Koreedy, japońskiego scenarzysty i reżysera, zdobywcy wielu nagród, w tym nominacji do Oscara. Jego filmowe dzieło – „Złodziejaszki” – opowiada nie tylko o rodzinie, ale przede wszystkim o więzach, które przekraczają dostępne nam definicje bliskości.

Po obejrzeniu filmu Koreedy miałam mętlik w głowie i bardzo dużo przemyśleń. To kino, które nie daje jednoznacznych odpowiedzi, jednak w prosty sposób pokazuje problemy współczesnego (nie tylko japońskiego) społeczeństwa i rodziny. Pisząc tę recenzję, nie wiem właściwie, od czego zacząć, ponieważ w filmie mamy przekrój wszystkich problemów, z jakimi może się zetknąć człowiek. Zarówno będąc dzieckiem, jak i umierającym człowiekiem.

zlodziejaszki

YouTube

Dobry złodziej 

Film już od pierwszych kadrów spowodował we mnie duże poruszenie. Nie dlatego jednak, że zdjęcia są wykonane w jakiś inny sposób, ale, że od pierwszych sekund pokazują zupełnie inną perspektywę życia. Nie zobaczymy tutaj Japonii wielkich wieżowców, korporacji czy głośnych ulic. Jest to mikro-perspektywa małej grupki ludzi, żyjącej w małym i ciasnym mieszkanku. Sęk w tym, że ta grupa ludzi jest niezwykła, ponieważ… nazywa siebie rodziną. Już od pierwszych chwil widzimy tę pięcioosobową gromadę, która żyje niezwykle skromnie i biednie. Utrzymanie rodziny zapewnia skromna pensja ojca, Osamu, emerytura babci, Hatsue, a także… dorywcze okradanie różnego rodzaju sklepów. Cała rodzina dzieli się jednak ze sobą wszystkim, od każdego centymetra podłogi do jedzenia, okazując przy tym prostą i szczerą miłość. Każdy ma w niej swoje miejsce i każdy czuje się w tym dobrze.

Złodziejaszki

YouTube

Szczęśliwa niewinność 

Wszystko jednak ulega zmianie, gdy podczas jednego z wieczorów rodzina zauważa małą dziewczynkę pozbawioną opieki. Przyjęcie jej pod skromny dach okazuje się być wyzwaniem nie tyle ekonomicznym, co… emocjonalnym. Koreeda tak zaczyna swoją opowieść, która traktuje tak naprawdę nie tylko o emocjach, ale o problemie miłości, akceptacji, alienacji, samotności, szczęścia czy po prostu międzyludzkich uczuć, które wymykają się wszelkim sztywnym definicjom i ramom. „Czy urodzenie dziecka automatycznie czyni cię matką?” – to pytanie, które przewija się przez cały film, od pierwszych chwil, w których dowiadujemy się właściwie, że żaden z członków rodziny nie jest powiązany więzami krwi z innym. Są to jednak więzy o wiele głębsze, które Koreeda ukazuje w niezwykły sposób. Wspólne ścinanie włosów czy przypadkowe wylanie makaronu na podłogę staje się tutaj synonimem najgłębszej intymności, jaka może powstać pomiędzy ludźmi.

Złodziejaszki

YouTube

Japonia nieznana 

Ten film urzeka. Nie można go oglądać i w żadnym momencie się nie uśmiechnąć, by nie przypomnieć sobie swojego własnego rodzinnego domu. Mimo iż jest to kino na swój sposób egzotyczne, pozahollywoodzkie, to jednak ukazuje rzeczy nad wyraz uniwersalne, które obecne są w każdej kulturze. Z jeden strony jest to japoński system społeczny, uporządkowany nawet na marginesie społeczeństwa, z drugiej to małe smaczki relacji rodzinnych, w których odnajdzie się każdy z nas. Wiele osób twierdzi, że film Koreedy jest moralnie wątpliwy, bo opowiada tak naprawdę o pewnej patologii i zorganizowanej przestępczości w grupie ludzi, którzy w świetle prawa nie mają prawa ze sobą żyć. Moim zdaniem jest to jednak opowieść, która ma postawić w nas głębokie pytania: czym jest dla mnie rodzina? Co tak naprawdę definiuje mnie jako człowieka? Czy wierzę w to, że mam prawo do szczęścia?

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze