Magdalena Wolińska-Riedi o małym, ale bardzo ważnym miejscu w Watykanie
To miejsce, bez którego nie może obyć się żadna papieska pielgrzymka i wizyta. A nawet żadne spotkanie z głowami innych państw. Także cieszące się dużym zainteresowaniem wśród wiernych środowe audiencje zależą od tego miejsca. To całkiem małe pomieszczenie, którym dowodzą polskie siostry prezentki z Krakowa.
Także o tym można przeczytać w książce Magdaleny Wolińskiej – Riedi „Z Watykanu w świat”. O swojej najnowszej publikacji dziennikarka i pisarka opowiadała w czasie spotkania zorganizowanego przez Fundację Carpe Diem. Jak zauważył prowadzący spotkanie Marek Zając, z książek Magdaleny Wolińskiej – Riedi powstał już nieformalny tryptyk. Ona sama dodała, że nie był to jej założony z góry plan. Wieloletnia korespondentka Telewizji Polskiej w Rzymie i Watykanie najpierw w „Kobiecie w Watykanie” opisała swoje bardzo osobiste wspomnienia z 16 lat mieszkania za murami Spiżowej Bramy. To mieszkanie tuż obok papieskich apartamentów nie wynikało wyłącznie z jej dziennikarskiej pracy, ale przede wszystkim z faktu, że wyszła za mąż za szwajcarskiego gwardzistę. To dzięki temu mogła zajrzeć za zakamarki życia najmniejszego państwa świata i przez wiele lat obserwować z bliska życie Państwa Kościelnego za Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. Później przyszedł czas na drugą książkę „Zdarzyło się w Watykanie”. Teraz – przez najnowszą publikację „Z Watykanu w świat” – razem z czytelnikami wyrusza z najmniejszego państwa świata i opisuje najważniejsze i najciekawsze fakty związane z papieskimi podróżami apostolskimi. Chociaż… nie tylko o papieskich podróżach jest ta książka.
>>> Magdalena Wolińska-Riedi opowiada o nietypowym spotkaniu z Franciszkiem
Watykańska rewolucja
Papieskie wizyty w różnych częściach świata to sprawa stosunkowo nowa. Pierwszy, mury Watykanu, postanowił opuścić Jan XXIII. Nie pojechał jednak daleko, bo pociągiem do Asyżu i Loretto. Później, w dłuższą podróż, wybrał się Paweł VI (w 1964 roku do Ziemi Świętej i Jordanii). Stacja kolejowa, z której wtedy wyruszył do dziś zresztą stoi w Ogrodach Watykańskich. Podróże apostolskie to ogromna zmiana w funkcjonowaniu Watykanu oraz tego, jak Stolicę Apostolską i Ojca Świętego odbiera cały świat, także ten pozakatolicki i pozachrześcijański. Gdy papieże zamienili pociąg na samolot, zawsze towarzyszyła im Alitalia. Jednak w tym roku era tego włoskiego narodowego przewoźnika lotniczego (istniejącego od 1946 roku) dobiegła końca. Jego następcą jest Italia Trasporto Aereo (ITA).
Zaczęli Jan XXIII i Paweł VI, ale to Jan Paweł II zrewolucjonizował papieskie podróże. I przy okazji postrzeganie Watykanu przez świat. – Wyszedł do świata, odwiedzał ludzi w wielkich aglomeracjach i na antypodach. Wchodził do afrykańskich lepianek, odwiedzał najuboższe dzielnice, ośrodki dla trędowatych, był też w amazońskiej dżungli. To był niesamowity przełom – mówi Magdalena Wolińska-Riedi. – To był znak, że papież chce dotknąć problemów świata – dodaje autorka książki. Otwarcie się Watykanu na kontakt ze światem sprawiło też, że od wielu już lat inaczej wyglądają beatyfikacje. Coraz częściej bywa tak, że uroczystości organizowane są w miejscu, gdzie działał i żył wynoszony na ołtarze. To w tamto miejsce jedzie wysłannik Watykanu, by właśnie tam, z ludźmi, którzy znali beatyfikowanego, przeżywać radość tej chwili. – Cały świat nie jest w stanie przybyć na Plac św. Piotra i do Watykanu, ale to właśnie dzięki papieskim podróżom niemal każdy miał szansę „dotknąć” papieża – mówi Wolińska – Riedi. Publicystka podkreśla, że dzięki wizytom w różnych zakątkach świata papież stał się globalnym autorytetem, także dla ludzi innej wiary, dla przywódców wielu państw, także dla duchowych liderów innych religii. – W dodatku Janowi Pawłowi II w dokonywaniu tego przełomu sprzyjał jego charakter: charyzma, łatwość w nawiązywaniu kontaktów i zamiłowanie do podróżowania – ocenia. Franciszek to zresztą kontynuuje.
Miejsce, które pachnie Polską
W najnowszej książce Wolińskiej – Riedi opisuje także te podróże papieża Franciszka, które nazywane są podróżami na peryferie, na koniec świata, bo do krajów, w których chrześcijan i katolików jest garstka. Tak było z podróżami do Tajlandii i Japonii, tuż sprzed wybuchu pandemii. – W Tajlandii katolicy stanowią mniej niż 1 procent społeczeństwa a papież był witany z ogromnym entuzjazmem. Witali go też buddyści – wspomina tę wizytę Magdalena Wolińska – Riedi, która relacjonowała tę pielgrzymkę. W książce wspomina też wydarzenie, które zapadło w pamięci i sercach wielu ludzi na całym świecie. To marzec 2020 roku, początek pandemii, pusty, zalany deszczem Plac Świętego Piotra i samotny papież, który w modlitwie błagalnej prosi o ustanie pandemii. – To też była jego pielgrzymka, do Watykanu pielgrzymował wtedy z nim cały świat – mówił prowadzący rozmowę Marek Zając. Publicysta dodał, że „Z Watykanu w świat” to osobiste doświadczenia mieszkanki Watykanu, która odkrywa tajemnice państwa za Spiżową Bramą, przytacza ciekawe anegdoty, ale to wszystko jednocześnie umiejscowione jest w szerszej historii Kościoła, w historii XX i XXI wieku, ale także wiekach poprzednich.
Czytelnik dowie się, jak wygląda przygotowani do apostolskiej, zagranicznej wizyty papieża. Autorka zaprowadza czytelników w miejsce dla pielgrzymek papieskich bardzo ważne. Trwa tam cicha, benedyktyńska praca. To miejsce, gdzie piętrzą się pudła. – To prywatny magazyn Ojca Świętego, prowadzony z benedyktyńską cierpliwością, z wielką uwagą i precyzją przez siostry prezentki. To siostry z Polski, z Krakowa – mówi Wolińska – Riedi. Siostra Maria magazyn prowadzi od 2002 roku. Siłą rzeczy korespondentka i żona szwajcarskiego gwardzisty lubiła tam zaglądać. – Ten magazyn to bardzo ważne miejsce dla papieskich podróży, spotkań z wiernymi i osobistościami, głowami państw. To tam są przygotowywane różańce na audiencje, ale też prezenty, dary, które papież przekazuje swoim gościom oraz te, które trafiają w jego ręce. Są tam segregowane, opisywane i to tam decyduje się co dalej z nimi zrobić – mówi autorka. Dodaje, że w tym magazynie czuła się zawsze jak w domu. – Czuć było tam polskość. Często był zapach sernika albo szarlotki. Gdy tam zaglądałam, zawsze spotykałam przepiękną atmosferę. W momentach tęsknoty za Polską, tam znajdowałam ukojenie – dodaje. Magazyn jest ulokowany w zaułku Pałacu Apostolskiego, przy małym dziedzińcu, z którego prowadzi winda prosto do papieskiego mieszkania. To w tym miejscu doszło do krótkiego, ale bardzo sentymentalnego ostatniego spotkania Magdaleny Wolińskiej – Riedy z Janem Pawłem II, kiedy wracał ze szpitala krótko przed swoją śmiercią. Spotkanie opisała w pierwszej książce „tryptyku”.
>>> „Nie wpuścilibyście przyszłego papieża?”. Historia spóźnienia Karola Wojtyły na konklawe
Miejsca cierpienia
Marek Zając zauważył, że w książce znajdziemy zarówno kulisy pracy i życia w Watykanie, to jak organizowane są papieskie pielgrzymki, jak przebiegają, jak wygląda praca dziennikarzy, którzy je relacjonują. Są jednak – jak to określił – także „trzy bardzo mocne i emocjonalne rozdziały”. To fragmenty książki, które opisują wizytę Franciszka w Amatrice – miejscu doszczętnie zniszczonym przez trzęsienie ziemi w 2016 roku. To także wyspa Lampedusa, która stała się symbolem wszystkich cierpień migrantów i uchodźców. I wreszcie – opustoszały Rzym w czasie pierwszego uderzenia pandemii koronawirusa. – Nie chciałam uciekać od tych wątków osobistych, od mojego spojrzenia na te wydarzenia. Chciałam, by ta książka była po części też autobiograficzna – mówi autorka. – Tam znajdziemy doświadczenia reporterki, ale też po prostu mnie: kobiety i człowieka. Chciałam wyjść z Watykanu, nie tylko symbolicznie, ale zgodnie z tytułem książki, wyjść do świata, jego wydarzeń, niekiedy też dramatów – dodała.
>>> Burmistrz Lampedusy: Jestem rybakiem, łowiącym ludzi morza, by w nim nie tonęli [ROZMOWA]
>>> Papież do dziennikarzy: w waszej pracy potrzebna jest kreatywność, wolność i odwaga
Swój pierwszy pobyt na Lampedusie (w 2015 roku) pamięta bardzo dokładnie. Był dość chłodny wieczór, w porcie było cicho i spokojnie. Z operatorem usiadła w restauracji, by po całym dniu pracy zjeść coś ciepłego. Nagle, za oknami, zobaczyli niebieskie światła. To policja i straż przybrzeżna, które jechały w kierunku portu. Siedzący obok rybacy powiedzieli tylko: „Kolejny transport”. „Transport”, bo do wyspy przybił kolejny statek z uchodźcami z północnej Afryki. Wśród nich kobieta w ciąży, która straciła przytomność tuż po zejściu ze statku. Do portu od razu przyjechał lekarz, który w dzień, w porcie, badał migrantów. – To była bardzo wstrząsająca chwila. Okazało się, że ta ciężarna kobieta w czasie rejsu została wielokrotnie zgwałcona. Tej nocy, już nad ranem, zmarła. Otulona cichym szumem morza… Mimo, że minęło sześć lat, to dokładnie pamiętam ten moment – mówi Wolińska-Riedi. Przyznaje, że w sprawie ruchów migracyjnych trudno jest znaleźć dobre, systemowe rozwiązanie, które połączy prawo do życia migrantów i prawo do życia w bezpieczeństwie mieszkańców tych krajów, do których migranci przybywają. Na Lampedusie ponownie była w sierpniu tego roku. – Tam cały czas widać migracyjny szlak. Średnio, w ciągu doby, do brzegów Lampedusy dociera 20 osób. Ta historia trwa bez końca, mimo że mniej się już o tym mówi – dodaje dziennikarka.
Magdalena Wolińska – Riedi – tym, którzy książki jeszcze nie czytali – mówi, by nie traktować jej jako kolejnej książki „o tajemnicach Watykanu”. – To nie jest tylko książka o tym, co papież zabiera ze sobą na pokład samolotu. Choć to oczywiście tam jest, bo to ciekawe. Mam jednak nadzieję, że ta książka jest o wiele głębsza, właśnie przez te rozdziały. Amatrice jest dla mnie przesłaniem, że życie w małym włoskim miasteczku, które przez większość roku otula piękne słońce, w jednej chwili może się zmienić, wszystko może się zawalić. Trzeba cenić życie i nieść pomoc tym, którzy jej w danym momencie potrzebują. Życie jest misją, chciałam to pokazać – dodaje.
Z papieżem lub za papieżem
A jak wygląda praca dziennikarzy w czasie papieskich podróży? Można wybrać dwie opcje: lecieć na pokładzie papieskiego samolotu albo na własną rękę. Obie sytuacje mają swoje plusy i minusy. Lot z papieżem pozwala na bliski z nim kontakt, nagranie wypowiedzi, zadanie pytania w czasie konferencji prasowej na pokładzie samolotu a nawet na krótką, prywatną konwersacją. Po drugie: papieska obsługa o wszystko zadba. Nie trzeba martwić się całą logistyką: przejazd, bagaże, zakwaterowanie. To ma swoje znaczenie szczególnie w czasie podróży do krajów mniej bezpiecznych. Są jednak ograniczenia. Ekipa dziennikarska jest wtedy związana programem papieskiej świty. Nie ma więc szans na odłączenie się, na zrobienie materiałów na własną rękę. – Gdy potrzebujemy więcej czasu na wejście na żywo, nie możemy być związani skrupulatnym grafikiem papieskiej ekipy. Tak samo, jeśli chcemy być w danym kraju wcześniej, porozmawiać z ludźmi, przygotować materiały i relacje opisujące sytuację tego państwa, Kościoła, sytuację polityczną, kulturową czy społeczną. A papież nie wybiera kierunków swoich podróży przypadkowo. To często kraje, które przeżywają ważne przemiany albo potrzebują wsparcia, bo przechodzą trudne i istotne chwile. Wtedy lepiej wybrać się na własną rękę. Jednocześnie oznacza to rezygnację z bliskiego kontaktu z Ojcem Święty – tłumaczy Wolińska – Riedi.
>>> Francesco. Papież, który nie traci kontaktu z rzeczywistością
Korespondentka TVP wie, że na zbliżającą się pielgrzymkę Ojca Świętego w Grecji i na Cyprze poleci papieskim samolotem. – To jest fascynująca grupa kilkudziesięciu dziennikarzy. Wszyscy się znamy. I oczywiście czujemy się wtedy na swój sposób uprzywilejowani – przyznaje. W swojej najnowszej publikacji dziennikarka wspomina też wizytę Franciszka na Światowych Dni Młodzieży w Krakowie (to rozdział „Misja Kraków. Lot papieski od kuchni”). Z książki „Z Watykanu w świat” czytelnicy dowiedzą się też dlaczego papieski samolot wracając wtedy z Polski do Watykanu dwukrotnie zatoczył koło nad austriackim miastem Graz…
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |