fot. youtube

Mateusz Banaszkiewicz: nowenna pompejańska uratowała życie bliskiej mi osoby

Mateusz Banaszkiewicz to członek Kabaretu Młodych Panów. Nie każdy jednak wie, że w przeszłości chciał zostać misjonarzem i wstąpił do seminarium. 

Kabareciarz w rozmowie z „Dobrym Tygodniem” mówi, że jeśli Pan Bóg stworzył człowieka, to oznacza, że musi mieć poczucie humoru.  

A jaki jest sposób Mateusza Banaszkiewicz na Wielki Post? „Wielki Post to nie tylko idealny czas na bieganie, ale przede wszystkim na zbliżenie się do Stwórcy. [..] To czas, kiedy możemy zrobić rachunek sumienia, prześwietlić naszą relację z Panem Bogiem i zbliżyć się do Niego” – podkreśla mężczyzna.  

Nie zawsze blisko Boga 

W wywiadzie mówi również, że jego rodzice zawsze byli blisko Kościoła. Jednak on w pewnym momencie życia zaczął się buntować przeciwko temu, co mu wpajano. „Zdarzało się, że wolałem pójść z kolegami pograć w piłkę niż na mszę świętą” – wspomina i przyznaje, że teraz podobny etap przechodzą jego dorastający synowie. Jednak powtarza im, że do relacji z Bogiem trzeba dojrzeć. „Pan Bóg był zawsze w moim życiu, ale ja nie zawsze byłem blisko Niego” – przyznaje artysta 

>>> Siostra Monika z Tanzanii: konfesjonał jest najlepszą kosmetyczką

W seminarium 

Po maturze Banaszkiewicz dostał się na dziennikarstwo. Jednak kiedy pewnego dnia wracał pociągiem do domu i podziwiał zachód słońca, usłyszał wewnętrzny głos: „Chciałbym cię zobaczyć z Krakowie. W seminarium. Spotkajmy się”. I, jak mówi, chociaż było to zupełnie abstrakcyjne, postanowił tak postąpić i wstąpił do zgromadzenia salwatorianów. Jednak w pewnym momencie coraz trudniej było mu żyć zgodnie z zasadami zgromadzenia i zrozumieć, że nawet do kupienia pary spodni potrzebuje zgody zwierzchnika. Po półtora roku opuścił więc zakon. 

fot. EPA/ALI HAIDER

„W seminarium znalazłem wewnętrzny spokój, z młodzieńczego szaleństwa i buntu dojrzałem do dorosłości” – przyznaje.  Ponadto, to właśnie w klasztornych murach dotarło do niego, że jest powołany do życia w rodzinie.  

W małżeństwie 

Dziś już od siedemnastu lat jest mężem Agnieszki, tatą Tymoteusza i Jonasza. O swoim małżeństwie mówi, że każdego dnia wraz z żoną dojrzewają do siebie, jednak mogą już powiedzieć, że są zgranym duetem.  

>>> Emilia Komarnicka-Klynstra: wiara pomaga mi przetrwać najgorsze chwile

W rozmowie z „Dobrym Tygodniem” kabareciarz wspomina także, że zawierzył Bogu życie bliskiej osoby, modląc się słowami litanii pompejańskiej. „Zdarzyło się coś, co miało miejsce zupełnie poza nami, a czego nie można nazwać inaczej niż cudem” – przekonuje. A potem dodaje: „Bóg nie jest abstrakcyjny, jest ze mną każdego dnia”.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze