fot. usnplash

Nie mów tak brzydko. Powiedz: „kurczaki” [FELIETON]

Co mówi o nas język, którego używamy? Bardzo wiele. A szczególnie wiele mówią nam wulgaryzmy, zwłaszcza, gdy ich nadużywamy. Albo gdy używamy ich zamiast przecinka. Czas na językowe nawrócenie! 

Zacznijmy od krótkiej historyjki. Kolega ma małe dziecko, które dopiero poznaje świat i mechanizmy, które nim rządzą. Elementem poznawania świata jest też poznawanie języka. Dzieci chłoną wszystko – a szczególnie to, co przedstawia im się w kategorii „nie wolno”. A niewątpliwie należą do niej wulgaryzmy. Synek kolegi był więc zainteresowany owymi tajemniczymi zwrotami, które czasem wymskną się z ust dorosłych. I nie mówię nawet o takich mocnych wulgaryzmach, ale o takim np. „kurde”. Kolega znalazł na tę sytuacje ciekawy sposób. Mówi do syna, żeby „nie mówił tak brzydko”. Zamiast tego kurde ma powiedzieć „kurczaki”. Proste, a według mnie bardzo trafne. I działa.

fot. unsplash

Tak po prostu i tak emocjonalnie 

Język każdego z nas jest inny. Ale pewnie każdemu zdarza się czasem przeklinanie. Jedni przeklinają „na potęgę” i nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że co drugie słowo, którego używają to wulgaryzm. W dodatku wulgaryzm, który nic nie wnosi do treści wypowiedzi, jest dodatkiem, takim przecinkiem. Najczęściej nie ma nawet znaczenia emocjonalnego. Inni przeklinają rzadko i celowo. Gdy mówią „brzydko”, to chcą w ten sposób coś podkreślić. Najczęściej – swój emocjonalny, negatywny stosunek do danej sprawy. Wulgaryzmy w ich wypowiedzi pełnią więc bardzo konkretną rolę. Oczywiście, jest też wiele innych modeli używania wulgaryzmów – i funkcji, które te słowa mogą pełnić w wypowiedzi (choć ta emocjonalna zdaje się być najistotniejsza).

fot. unsplash

>>> Czy wulgaryzmy są grzechem?

Tabu 

Od dzieciństwa mówi się nam, że pewne słowa są brzydkie. I pewnie to jeszcze bardziej pociąga nas do ich używania. Tabu zawsze budzi zainteresowanie. Wulgaryzmy są „brzydkie” z różnych powodów. Najczęściej jest jednak tak, że odnoszą się w wulgarny sposób do intymnych części ciała człowieka i do zachowań seksualnych – i tak jest nie tylko w języku polskim. Potem następuje przeniesienie słów pierwotnie kojarzonych z seksualnością na wszelkie możliwe płaszczyzny życia. Może to jeszcze bardziej powoduje nasze zainteresowanie wulgarnym językiem – bo odnosi się on przecież do sfery, która także stanowi dla nas tabu. To ciekawe, że wulgaryzmy najczęściej oderwane są już zupełnie od swojego pierwotnego znaczenia. I czasem stanowią słowa bardzo uniwersalne – jak np. jeden z wulgarnych czasowników, który w wypowiedziach niektórych osób zastępuje wszystkie inne czasowniki.

fot. unsplash

Zmień nawyki językowe 

Nie jesteśmy pewnie w stanie zupełnie oczyścić swojego języka z wulgaryzmów, zwłaszcza, gdy traktujemy je jak przecinki. Ale myślę, że każdy z nas może coś w tej materii zrobić. Chodzi przede wszystkim o to, by zacząć bardziej świadomie korzystać z języka. Zwracać uwagę na to co i jak się mówi. Wtedy może przed kolejnym przeklinaniem zapali nam się w głowie czerwona lampka. Zatrzymamy się. I zbudujemy wypowiedź bez wulgaryzmu. Bo przecież nawet wzburzenie emocjonalne można wyrazić językiem bez używania „brzydkich słów”. Synonim zawsze się znajdzie.

>>> Maciej Kluczka: nazwał mnie „egoistą” i miał rację…

Nawróć się… językowo! 

Takie nawrócenie językowe jest nam potrzebne. Język świadczy bowiem o naszej kulturze. I o świecie, który staramy się budować. Naprawdę, nie potrzeba nam kolejnych przejawów zła – bo tym jest właśnie używanie złego języka. Zaczyna się od tych „przecinków”, a potem człowiek brnie w tę rzeczywistość, trudno mu złapać kontakt z dobrem. Język naprawdę ma znaczenie. Św. Jakub w trzecim rozdziale swojego listu wspomina o grzechach języka. „To zło niestateczne, pełne zabójczego jadu” – czytamy. Owszem, grzechy języka mogą być bardzo różne. Obgadywanie, obmawianie, wyśmiewanie, kłamstwo… wymieniać  pewnie można by długo. I pewnie wiele z tych grzechów moglibyśmy uznać za znacznie poważniejsze niż przeklinanie. A jednak nie zapominajmy w tym kontekście również o wulgaryzmach. Bo od nich się wiele zaczyna. Zresztą, za ich pomocą można też np. skutecznie obrazić, wyśmiać, obgadać… Trzeba nam więc nawrócenia językowego. 

fot. unsplash

I jeszcze o „kurczakach” 

 Na zakończenie wróćmy jeszcze do taty małego bohatera z początku tekstu. Trochę przysłuchiwałem się ostatnio językowi, którego on sam używa na co dzień. I zwróciłem uwagę, że jest bardzo konsekwentny. Nie tylko synowi zaleca „kurczaki” zamiast wulgaryzmów. Sam też „kurczakuje”. I to dobry trop dla każdego, kto chciałby zacząć językowe nawrócenie. Zacznijcie od „kurczaków”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze