Fot. wikimediacommons/By Rembrandt – www.rijksmuseum.nl : Home : Info, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=157946

Oddajcie to małżeństwo Bogu. Historia Tobiaszów 

Na jednym z obrazów Rembrandta widzimy starca siedzącego w fotelu. Oślepł jakiś czas temu, nie może zarabiać na rodzinę, nie widzi, co dzieje się wokół niego, zamyka się w sobie i przestaje ufać nawet najbliższym. Obok stoi starsza kobieta, pod pacha ma koziołka. Starzec załamuje ręce, podejrzewa ją o nieuczciwość i sprzeniewierzenie się Bożemu Prawu. Na nic zdają się tłumaczenia kobiety, mężczyzna, zapatrzony w swoją pobożność, powoli zamyka się na otaczającą go rzeczywistość. 

Tobiasz (Tobit) i Anna (Hanna). Stare dobre małżeństwo. On – „syn Tobiela, syna Ananiela, syna Aduela, syna Gabaela z rodu Asjela, z pokolenia Neftalego” (Tb 1,1), człowiek bogobojny, uczciwy, o wielkim sercu. Żył, przestrzegając przepisów Prawa, dawał jałmużnę, oddawał cześć Jedynemu Bogu, składał dziesięcinę, wspierał ubogich i grzebał zmarłych, którym odmówiono pochówku.  Ona – pełna miłości do męża i syna, sumiennie wykonywała domowe obowiązki w wierności tradycji i Bożemu Prawu. Małżeństwo idealne? Niejednemu mogłoby się tak wydawać. A jednak nie do końca. Czasy, w których przyszło im żyć, nie były łatwe. Przesiedleni Izraelici musieli odnaleźć się w  nowych warunkach, między poganami. Wobec różnych trudności wielu przetrwało w obcym kraju, pielęgnując życie rodzinne i ufając Bogu – mimo wszystko. Tak właśnie żyła rodzina Tobiasza. Byli sprawiedliwymi ludźmi, którzy ufali Bogu bezgranicznie. Jak Hiob. Nie powinno więc dziwić, że – podobnie jak Hiobowi – życie tak po ludzku, dało im w kość. Zdarzyło się, że Tobit musiał uciekać przed gniewem ówczesnego władcy, stracił dorobek życia, a kiedy wydawało się, że może wrócić i wszystko się ułoży, oślepł przez – można powiedzieć – niefortunny zbieg okoliczności (por. Tb 2,9n) . Z dnia na dzień Tobit staje coraz bardziej zgorzkniały, przestaje ufać najbliższym, oskarża żonę o kradzież koziołka, skupia się tylko na religijnych nakazach, nie dopuszcza nikogo do słowa. Anna w końcu nie  wytrzymuje:  „Gdzie są teraz twoje ofiary, gdzie są twoje dobre uczynki? Teraz jest już wszystko o tobie wiadome” (Tb 2,14). Próbują ratować się modlitwą: 

„Panie, rozkaż, niech będę uwolniony od tej niedoli!  
Pozwól mi udać się na miejsce wiecznego pobytu,  
nie odwracaj Twego oblicza ode mnie, Panie,  
ponieważ dla mnie lepiej jest umrzeć,  
aniżeli przyglądać się wielkiej niedoli w moim życiu  
i słuchać szyderstw” (Tb 3,6). 

>>> Podróż z psem i aniołem. Czego nauczyła mnie Księga Tobiasza? [FELIETON]

Fot. wikimediacommons/https://misyjne.pl/przerwa-artykul/oddajcie-to-malzenstwo-bogu-historia-tobiaszow/

Uzdrowienie serca 

„Asmodeusz” – taki tytuł nadano jednemu z obrazów, który w I połowie XIX wieku namalował  Francisco Goya. To jedno z czternastu malowideł, które artysta wykonał na ścianach wewnątrz własnego domu. Widzimy na nim dwie enigmatyczne postaci unoszące się w powietrzu. Jedną z nich krytycy utożsamiają  z demonem wspomnianym w Księdze Tobiasza. Zgodnie z biblijnym przekazem Asmodeusz zabija siedmiu kolejnych mężów opętanej dziewczyny, wszystko dzieje się tuż po weselu, zanim młodzi zdążą skonsumować małżeństwo w noc poślubną. Zdaniem wielu demon symbolizuje destrukcyjną moc ślepego pożądania. W tym samym czasie co stary Tobit, ale w zupełnie innym miejscu, w podobny sposób modliła się do Boga młoda dziewczyna.  

„(…) wznoszę moje oblicze  
i zwracam me oczy ku Tobie.  
Pozwól mi odejść z ziemi,  
abym więcej nie słuchała obelg” (Tb 3,12n) 

Sara była bardzo nieszczęśliwa, można powiedzieć – nieszczęśliwa podwójnie.  Po pierwsze – z własnego powodu, gdyż każde jej zbliżenie z mężczyzną w noc poślubną kończyło się jego śmiercią – a mężów miała już siedmiu. Po drugie, zasmucała swojego ojca Raguela, a poczucie sprawiania zawodu swoim rodzicom nie należy do najmilszych. Dziewczyna coraz bardziej zamykała się w sobie i swoim nieszczęściu, dziś powiedzielibyśmy, że systematycznie popadała w depresję. Jej modlitwa, w której prosi o śmierć, to może jeszcze wołanie o ratunek. Ani Sara, ani Stary Tobiasz tego nie wiedzą, ale wie to czytelnik Księgi – pomoc Boża przychodzi do obojga w tym samym czasie. Bóg zlitował się nad Tobiaszem i Sarą i posłał archanioła Rafała, by z tych dwóch nieszczęść wyprowadzić dobro. Sprawy toczą się szybko. Stary Tobiasz, spodziewając się szybkiej śmierci – bo o nią  prosił Boga – wysyła syna, również Tobiasza, w podróż do swojego krewnego – po pieniądze, które niegdyś u niego zdeponował. Z chłopcem w drogę wyrusza archanioł Rafał („Bóg uzdrawia”), przybierając postać ich krewnego Azariasza („Jahwe pomógł”), syna Ananiasza („Jahwe jest miłosierny”), towarzyszy im także pies. Matka Anna rozpacza, boi się, że już nigdy nie zobaczy syna. Nie rozumie decyzji męża, tym bardziej, że już nie potrafią rozmawiać tak, jak kiedyś. Czy to zaufanie Bogu, czy też przekonanie, że dzieci kiedyś muszą opuścić dom – a może obie te rzeczy naraz – w końcu pozwalają jej pożegnać się z synem i pozwolić mu „wyjść z domu rodzinnego”.  

Fot. wikimedia commons/Autorstwa Jacek Malczewski – www.agraart.pl, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=69531089

Ku dorosłości 

Aniołowie z obrazów Jacka Malczewskiego – zwanego „Jackiem Malczewskim od aniołów”, malował je bowiem chętnie i często – odbiegają nieco od ogólnie przyjętego kanonu. Zazwyczaj są to mężczyźni z domalowanymi dyskretnie skrzydłami, ale na płótnach artysty znajdziemy również anioły, które są przedstawione jak kobiety. Na obrazie „Tobiasz z aniołami” umieszczeni zostali wszyscy trzej znani z tradycji katolickiej archaniołowie: Rafał, Michał i Gabriel, typy raczej kobiece, z potężnymi barwnymi skrzydłami. Sam Tobiasz to bosonogi chłopiec. W tle przedstawiony został krajobraz wiejski, choć pewnie odbiega od tego, który mógł podziwiać młody Tobiasz. Aniołowie, opiekunowie, przewodnicy – towarzyszą chłopcu na drodze, ku dorosłości. Młody Tobiasz zapewne nie wie, że ta droga to podróż życia, a właściwie przez życie; że to czas, w którym – dzięki pomocy swego towarzysza – będzie dojrzewał i umacniał się w byciu mężczyzną sprawiedliwym, bogobojnym i dojrzałym jak jego ojciec; że ta droga to jego przygotowanie do dorosłości, do małżeństwa, do założenia rodziny, do wspólnego życia. Tobiasz nie wiedział, jaki będzie jej kres. Spodziewał się być może, że odbierze zdeponowane pieniądze, że droga okaże się długa i męcząca, ale, że będzie tylko podróżą tam i z powrotem. Nie wiedział, czy wróci taki sam, jak kiedy wyruszał, ale może zakładał, że znów zamieszkają razem – on, ojciec i matka. Nie miał tylko pewności, czy stary Tobiasz tego dożyje. A może było inaczej? Może młody Tobiasz czekał na ten moment i był przekonany, że już najwyższy czas na opuszczenie domu, na rozpoczęcie własnego życia? To wiedział tylko on. Za to czytelnik Księgi wie coś, czego Tobiasz domyśli się dużo później – gdyby nie podróż z tajemniczym towarzyszem, gdyby nie te kilka wydarzeń, którym musiał stawić czoło, chłopak nie zdecydowałby się być z ukochaną kobietą, wiedząc o niej to, co wiedzieli inni. A może w ogóle by jej nie spotkał!  

Przepis na związek 

Na jednym z obrazów Jan Steen umieścił dwie sceny. Po lewej stronie, przed wielkim małżeńskim łożem, klęczy młoda para. Oboje pogrążeni są w modlitwie i kierują wzrok ku górze. Ubrani są w ślubne stroje. Ona ma na sobie jedwabną suknię, na głowie zaś wieniec symbolizujący dziewictwo. On przedstawiony został w ciemnym kaftanie oraz wąskich spodniach. Nad głowami młodych małe putta dekorują łoże kwiatowymi girlandami i obsypują je listkami i płatkami kwiatów. W prawej części obrazu rozgrywa się druga scena. Archanioł Rafał pęta łańcuchem potwora odurzonego wonią palonych wnętrzności ryby. To Asmodeusz, ten sam, który pozbawiał życia mężów Sary. Podróż Tobiasza zapewne pełna była trudnych i pięknych momentów – jak każda wyprawa – ale czytelnik Księgi dowiaduje się o jednym, szczególnym wydarzeniu. Otóż, pewnego wieczoru wędrowcy zatrzymali się nad brzegiem rzeki Tygrys. Kiedy usiedli, aby odpocząć, z wody nagle wynurzyła się wielka ryba, która chciała odgryźć Tobiaszowi nogę. Anioł nakazał chłopcu złapać rybę. Jej wnętrzności mają niespotykane właściwości – Tobiasz tego wiedzieć nie mógł, ale wiedział Rafał.  Żółć miała się przydać potem do uleczenia ślepoty ojca, a wątroba i serce przydadzą się już niedługo. Kiedy wędrowcy dotarli do celu, szybko znaleźli dom krewnego, Raguela. Jakież było zdziwienie i radość mężczyzny, kiedy okazało się, że Tobiasz to jego bratanek. Sara, córka Raguela, była idealną kandydatką na żonę, bo w tamtych czasach małżeństwa zawierano w obrębie szeroko pojętej rodziny, zwłaszcza kiedy Izraelici żyli w niewoli i małżeństwa mieszane mogły skutkować porzuceniem wiary (por. Wj 7,1.3n). Dziewczyna była mądra, piękna i przede wszystkim pobożna. „Gdyby nie ten demon, który zabijał jej mężów” – westchnął Tobiasz. Ale anioł Rafał znał jego rozterki:  

„Nie przypominasz ty sobie polecenia twego ojca, który ci rozkazał wziąć żonę z domu ojca twego? A więc posłuchaj mnie teraz, bracie: nie martw się o tego demona, ale bierz [ją za żonę]. Jestem przekonany, że tej nocy ją otrzymasz jako żonę. A kiedy będziesz wstępował do komnaty małżeńskiej, zabierz część wątroby ryby i serce i połóż to na rozżarzone do kadzenia węgle. Potem rozejdzie się zapach, demon go poczuje i ucieknie, i nie pojawi się przy niej po wieczne czasy. A gdy już będziesz miał z nią się złączyć, powstańcie najpierw oboje i módlcie się, i proście Pana nieba, aby okazał wam miłosierdzie i ocalił was. Nie bój się, ponieważ od wieków jest ona przeznaczona dla ciebie. W ten sposób ją ocalisz i ona pójdzie z tobą. Sądzę też, że urodzi ci dzieci i będą dla ciebie jak bracia. Nie martw się!” (Tb 6,16-18). 

Serce i wątroba – mówią interpretatorzy – to symbole uczuć i myśli. Aby móc wejść w prawdziwą relację z drugim człowiekiem, potrzeba zmiany myślenia, panowania nad emocjami, rozumienia własnych uczuć i podążania za Bożym głosem, który człowiek może usłyszeć w swoich pragnieniach. Tego wszystkiego dowiedział się i nauczył Tobiasz podczas podróży, wtedy to też z niepewnego chłopca stał się zdecydowanym mężczyzną. Walka między dobrem i złem, czyli zmagania Rafała i Asmodeusza, obrazują wysiłek, na jaki muszą być gotowi ludzie, którzy obiecują sobie miłość. Dlaczego Tobiaszowi – w przeciwieństwie do poprzednich mężów – „się udało”? Może dlatego, że od samego początku wędrówki nie liczył tylko na własne siły.  W podróży ku małżeństwu towarzyszył mu Boży wysłannik. Tobiasz słuchał jego rad, choć niejednemu mogłyby się wydać absurdalne. Posłuchał też ostatniego nakazu – „nie liczcie tylko na siebie, oddajcie to małżeństwo Bogu, uwielbiając Go”. Tak też zrobili, modląc się razem w poślubną noc: 

„Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych,  
i niech będzie uwielbione imię Twoje  
na wieki przez wszystkie pokolenia!  
Niech Cię uwielbiają niebiosa  
i wszystkie Twoje stworzenia  
po wszystkie wieki (Tb 8,5)”. 

Fot. wikimedia commons/Autorstwa Jacek Malczewski – muzeumslaskie.pl, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=69530133

Żyli długo… 

Na płótnie Rembrandta widzimy, jak przerażona oślepiającym blaskiem światła Anna opuszcza kij, który upada obok wystraszonego psa. Niemal u jej stóp stary Tobit oddaje pokłon Bogu, obok Tobiasz i Anna w modlitewnej postawie wpatrują się jasność. Oczarowanie, wzruszenie, wiara i wdzięczność – każda z postaci pełna jest emocji. Rafał spełnił swoją misję i wraca do nieba – jako światłość, która rozprasza ciemne i gęste kłęby unoszącego się dymu. Asmodeusz zniknął, Tobiasz – ku zdziwieniu rodziców Sary – przeżył. Radość zapanowała w domu Raguela, radość i wdzięczność. „Bądź uwielbiony Panie” – wykrzyknął ojciec Sary. „Niech Bóg będzie błogosławiony” – wołał później ojciec Tobiasza, kiedy jego syn wrócił do domu z piękną żoną, a potem – kiedy on sam odzyskał wzrok – wykrzyczał: 

 
„Niech będzie błogosławione wielkie imię Jego!  
Niech będą błogosławieni wszyscy Jego święci aniołowie!  
Niech będzie obecne z nami wielkie imię Jego!  
I niech będą błogosławieni wszyscy aniołowie Jego  
po wszystkie wieki!” (Tb 11,14). 

Stary Tobiasz uwielbiał Boga jeszcze nieraz w swoim życiu, a ponoć dożył ponad stu lat. Może przez ten czas, kiedy został sam na sam ze swoją żoną, przegadali to wszystko, o czym do tej pory nie potrafili rozmawiać. Podróż Tobiasza była potrzebna nie tylko jemu – młodemu chłopakowi, by mógł dojrzeć, ale też starszemu – Tobitowi i Annie, by w końcu mogli się spotkać, twarzą w twarz, nie jako rodzice, ale jako mąż i żona. Tobiasz i Sara żyli jeszcze wiele lat, wiemy, że doczekali się potomstwa. Autor Księgi nie zanotował , czy było im łatwo, czy trudno, ile godzin przegadali, ile nocy nie przespali, ile kryzysów przeszli. Ale możemy mieć nadzieję – a nawet pewność – że pozostając wierni Bożym przykazaniom, powierzając Mu każdy dzień, i wspólnie uwielbiając – potrafili je przezwyciężać. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze