Klasztor w Tyńcu, zdjęcie zaprezentowane w albumie „1939-2019. 80-lecie powrotu benedyktynów do Tyńca”, fot. Maciej Kluczka

Polskie Monte Cassino, czyli historia klasztoru w Tyńcu [ZDJĘCIA]

Wakacyjne weekendy (ale nie tylko) Polacy lubią spędzać w Krakowie. To zawsze dobry czas zarówno  – i pod względem duchowym, ale też tym fizycznym. Miasto – historia. Miasto kościołów. Miasto, w którym można spędzić czas w muzeach, jak i nad wodą, w parkach. Gdy znajdziemy się w Krakowie, warto pomyśleć też o wycieczce poza miasto. Autobusem lub rowerem bardzo łatwo i przyjemnie można trafić do Tyńca… Do klasztoru, którego historia jest i piękna i trudna.  

W ramach cyklu „Misyjne drogi na wakacje” (po cerkwiach na Łemkowszczyźnie i krzyżach w Helu) tym razem zapraszamy Państwa do Tyńca. 

fot. redakcja

Tyniec to dawna podkrakowska wieś (w 1973 r. została włączona do Krakowa). Znajduje się w zachodniej części miasta, na prawym brzegu Wisły. Trasa Tyniecka, jako fragment krajowego projektu Wiślanej Trasy Rowerowej oraz Szlaku Bursztynowego, rozpoczyna się w Krakowie, przy ul. Tynieckiej. Ciągnie się wzdłuż specjalnie przygotowanej trasy rowerowej, biegnie ona malowniczymi wałami przeciwpowodziowymi Wisły. Po jednej stronie turystom towarzyszy piękny widok na Las Wolski i Klasztor oo. Kamedułów oraz Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, po drugiej zaś dojrzeć można podkrakowskie miejscowości: Bodzów oraz Kostrze. Podróż autobusem zajmuje około 30 minut, trasa rowerowa to około 10 kilometrów.

Przeczytaj też >>> 90. urodziny ojca Knabita: Patrzę w lustro i co widzę? Chudą gębę i twarz Boga

Wisła okalająca klasztor oo. benedyktynów w Tyńcu, fot. Maciej Kluczka

Najtrwalszy – kościół 

Opactwo w Tyńcu jest najstarszym z istniejących klasztorów w Polsce. Usytuowane jest na wapiennym Wzgórzu Klasztornym nad Wisłą. Ufundował je najprawdopodobniej Kazimierz I Odnowiciel w 1044 r. Działo się to po kryzysie młodego państwa, wywołanym pogańskim buntem i czeskim najazdem. Benedyktyni mieli wspierać odbudowę państwa i Kościoła. Pierwszym opatem został Aaron z Cluny. W ubiegłym roku zakonnicy obchodzili 80. rocznicę powrotu benedyktynów do tego miejsca. Klasztor zaprezentował  specjalną wystawę – album ze zdjęciami i kronikę, która zwiedzającym przybliżyła historię tego miejsca od 1939 r. do czasów obecnych. Co ciekawe, wszystkie zawieruchy historii najlepiej przetrwał sam kościół. Po kasacie klasztoru nieprzerwanie pełnił on funkcję kościoła parafialnego. Jego mury są w większości średniowieczne, sklepienie i wyposażenie pochodzi z czasów baroku, natomiast dach i wieże są efektem odbudowy po pożarze w 1831 r. (spłonęły wtedy barokowe wieże). Po 1940 r. część wyposażenia została usunięta i od kilku lat trwają prace nad przywróceniem całości dekoracji.  

Archiwa klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu, fot. Maciej Kluczka

Powrót 

Jak 80 lat temu wyglądał powrót zakonników do tego nadwiślańskiego klasztoru? Nie od dziś wiadomo, że budowa nowego budynku jest zazwyczaj tańsza niż remont starego. Do tego wniosku doszli również benedyktyni, którzy chcąc odnowić życie mnisze w Polsce, szukali miejsca na klasztor. Zamieszkanie w zrujnowanym, opuszczonym przez 123 lata klasztorze było wielkim wyzwaniem dla niewielkiej wspólnoty, która na te tereny przybyła z opactwa z Belgii. Jednocześnie mnisi wprowadzili się do miejsca, które na trwale zapisało się w polskiej kulturze i historii. To przecież najstarsze opactwo w Polsce, w średniowieczu należało do grona najważniejszych klasztorów w kraju. Nawet przez lata rozbiorów Tyniec nie zniknął ze świadomości Polaków. Dowodem są między innymi liczne grafiki i obrazy oraz nawiązanie do opactwa w „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza.

>>> Abp Stanisław Gądecki: Kościół przetrwał dzięki Regule świętego Benedykta

Archiwa klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu, fot. Maciej Kluczka

Odbudowa 

30 lipca 1939 r. doszło do oficjalnego przekazania opactwa tynieckiego 11-osobowej grupie mnichów na czele z o. Karolem van Oostem. Plany szeroko zakrojonej odbudowy opactwa bardzo szybko przerwał wybuch II wojny światowej. Mnisi przetrwali jednak ten trudny czas, udało im się nawet przeprowadzić niektóre drobne naprawy i rozpocząć badania archeologiczne i prace architektoniczne. Już po wojnie, w 1947 r., rozpoczął się długi proces podnoszenia murów z ruin. Prace były możliwe dzięki wsparci wielu ludzi dobrej woli. Benedyktyni zbierali środki na odbudowę, wystosowali w tej sprawie apel, którego hasłem było: „Dźwignijmy z ruin polskie Monte Cassino”.

Przypominamy >>> Brat Jakub Biel, benedyktyn z Tyńca: To czas klasztorów [ROZMOWA]

Tyniec klasztor benedyktyni opactwo

Archiwa klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu, fot. Maciej Kluczka

Karty kroniki

Wystawa, którą można było oglądać w murach tynieckiego klasztoru, prezentowała fragmenty kroniki z różnych lat. Na stronach datowanych na 7 sierpnia 1939 r. czytamy: „Praca nad wewnętrznem urządzeniem Opatówki powoli lecz stale postępują naprzód. Ustawiła się w bibliotece szafy na książki…”. Ale już 2 września (tego samego roku) klimat zapisków jest zupełnie inny: „Podczas nieszporów około godz. 4 dwadzieścia samolotów niemieckich jechało na Kraków, obstrzeliwano je gwałtowanie a w kościele szyby drżały od wstrząsów, zwłaszcza te od chóru zimowego. W tej chwili gdy to piszę samoloty ciągle krążą na okolicą z głuchym warkotem”. Z kolei w kronice z października dowiadujemy się, że zakonnicy „rekreacje wieczorne” spędzają bez światła „dla oszczędności, bo brak nafty i tak jest wielki. Naturalnie nie jest to pozbawione niewygody, lecz ma także swoją romantyczną stronę. Również na czas wojny, aby się rozerwać i odpędzić od siebie przykre myśli, wprowadził Ojciec Przeor w niedzielę od 17 do 18 tak zwaną godzinę gry, gdzie się grywa w szachy, warcaby, bidge’a”.

Archiwa klasztoru oo. benedyktynów w Tyńcu, fot. Maciej Kluczka

Z kolei w grudniu (w Wigilię Bożego Narodzenia) kronikarz donosi: „Pierwsze święta w nowym klasztorze. Wczoraj otwarte zostało oratorium, gdzie odbywają się wszystkie oficja, ponieważ w kościele podczas zimy jest zbyt zimno”. W kronice znajdziemy też zapiski z 1945 r., kiedy między 18 a 22 stycznia Tyniec był oblężony.  

„Bodaj czy te ruiny dałoby się odrestaurować i mieszkaniemi uczynić? (…) Dłoń, która nie dała upaść Wawelowi, potrafi też dźwignąć z ruiny Tyniec. I, da Bóg, opustoszały klasztor powróci jeszcze do rąk tych, z którymi zrosły się 900-letnie niemal jego dzieje” (Stanisław Tomkowicz, 1900 r.) 

Kościół św. Piotra i św. Pawła, fot. Maciej Kluczka

Milenium opactwa

Na zdjęciach widzimy Tyniec jeszcze przed powrotem benedyktynów, jak i już po 1939 roku. Lata 60. przyniosły cenne odkrycia w najstarszych fragmentach klasztoru. W grobach opackich pod prezbiterium znaleziono kielich z pateną, fragmenty dwóch pastorałów oraz ołowiany krzyż. Podstawowa odbudowa klasztoru ciągnęła się do lat 80. Było tak, że ruiny dawnej biblioteki w południowej części wzgórza stały nieodbudowane aż do lat 90. Dopiero po 2006 r. udało się w pełni zrewitalizować tę część zabudowań. Teraz wchodząc na dziedziniec opactwa można odnieść wrażenie, że prace już w całości zostały zakończone. Wciąż jednak jest jeszcze wiele do zrobienia. Cały czas potrzebna jest troska o to kulturowe, historyczne i religijne dziedzictwo. Jak podkreślają benedyktyni – to zarówno obowiązek, jak i przywilej. Obecnie opactwo jest w połowie realizacji trzyletniego programu konserwacji kościoła. W kolejce na renowację już czekają inne części klasztoru. Planem i marzeniem zakonników jest to, by wszystkie prace ukończyć przed milenium opactwa – to przypada w 2044 r

 

 

Galeria (10 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze