Ks. Dolindo w czasie liturgii. Fot. youtube.com

„Przyjmij Boga, który puka!”. Czego może nauczyć nas ks. Dolindo?

Polakom znany jest głównie z przepięknego aktu zawierzenia „Jezu, ty się tym zajmij!”. Ojciec Pio wysyłał ludzi do niego wiernych i mówił im: „Jeźdźcie do o. Dolindo, to święty kapłan”. Przez wiele lat był odtrącany i krytykowany przez Kościół, któremu mimo prześladowań do końca życia był niezmiernie oddany. Czego może nas nauczyć ks. Dolindo? Jaką misję przekazał mu Jezus? 

„Poprosiłem Jezusa o dar cierpienia. „Każdego ranka prosiłem Go o dar miłości, cierpienia, pokory, wiary, łagodności, wielkoduszności, cierpliwości” – pisał kapłan z Nepolu. Jego niezwykłą duchowość odkrywa przed nami najnowsza książka Joanny Bątkiewicz – Brożek, autorki bestsellerowej biografii „Jezu, Ty się tym zajmij!” i wicepostulatorki procesu beatyfikacyjnego ks. Dolindo Ruotolo. Książkę „Moja misja trwa. Jezu, Ty się tym zajmij! część 2”  wydaną przez Wydawnictwo Esprit można zamówić TUTAJ.

>>> To co zrobił ks. Dolindo przed śmiercią, daje do myślenia! 

Eucharystia jest najważniejsza

Wiele osób, które osobiście znały o. Dolindo Ruotolo zwraca dużą uwagę na to w jaki sposób celebrował Mszę świętą: – Pamiętam, że był bardzo skupiony, kiedy celebrował Mszę. Przeżywał ją – mówi jedna z jego parafianek.

Opowiada o tym również Silvana, której ks. Dolindo udzielił Pierwszej Komunii:

 – Kiedy padre Dolindo odprawiał Mszę, przy ołtarzu u siebie w domu, był odwrócony plecami do nas. I zwłaszcza w czasie podniesienia jakby znikał. Pamiętam, jak mnie to zadziwiało, byłam wtedy mała. Nie rozumiałam z tego zbyt wiele, ale pamiętam, że kiedy trzymał w dłoniach hostię, a potem kielich, był tym całkowicie pochłonięty. Niemal czułam wtedy to jego poruszenie, bardzo silne.  Do dzisiaj czuję się niegodna tego, co mi się przydarzyło. Jezus naprawdę był w o. Dolindo. Jezus w nim mieszkał.

Portret ks. Dolindo Ruotolo, fot. youtube.com

Eucharystia była dla niego wszystkim. Kilkanaście lat pozbawiony był możliwości sprawowania Mszy Św. – jak wielkie musiało być to dla niego cierpienie. Inny świadek – Giovanni, który był małym chłopcem, dodaje:

– To było przeżycie! Czuć realną obecność Chrystusa. Dla mnie, dziecka, to było niezapomniane wydarzenie. Ojciec Dolindo, być może ktoś już to pani mówił, w szczególny sposób błogosławił po Mszy Świętej. Nazywał to alla bibichiavetelle. Podchodził do każdego, na lewym i prawym ramieniu robił znak, jakby chciał otworzyć kluczykami miejsca pozamykane w duszy na Chrystusa […] Wylewała się z niego dobroć, słodycz, to była rzecz nie do opisania, tego nie mają wszyscy kapłani, tej zdolności dzielenia się z tobą radością, pogodą ducha bez względu na to, co przeżywają. On wlewał w człowieka pokój.

>>> Ks. Dolindo Ruotolo o tym, dlaczego Jezus milczy

Przyjmij krzyż

Ksiądz Dolindo, przez wiele lat odbierał cios za ciosem. Za każdym razem jednak wyznawał bezgraniczną miłość do Kościoła i jego członków, którzy go ewidentnie krzywdzili. Najpierw bowiem Zgromadzenie Świętego Wincentego a Paulo, w którym o. Dolindo przyjął święcenia kapłańskie, wyrzuciło go na bruk. Z niepublikowanych listów mistyka do przełożonych (nie było ich dotąd nawet w dokumentacji procesowej) oraz przechowywanych w tajnym archiwum Watykanu listów wincentyńskiego wizytatora ks. Dolindo wynika, że jego wydalenie ze zgromadzenia było i jest…nieprawomocne.

Ojciec Dolindo w swoich tekstach pisał, że oddał się jako ofiara za Kościół. Jezus odpowiedział mu wprost pewnego dnia: „Przyjąłem twoją ofiarę”. Mistyk pragnął męczeństwa na wzór św. Jana Gabriela Perboyre’a. Drastyczny opis tortur tego męczennika uzmysławia, na co był gotowy ks. Ruotolo. Chciał umierać z miłości do Chrystusa jak jego wincentyjski współbrat. I umierał. Opuszczony, pod lawiną 4 procesów, kłamstw, oszczerstw i szyderstw. „Poprosiłem Jezusa o dar cierpienia. „Każdego ranka prosiłem Go o dar miłości, cierpienia, pokory, wiary, łagodności, wielkoduszności, cierpliwości” – pisał kapłan z Nepolu.

W czasach młodości. Fot. youtube.com

Prześladowany i niezrozumiały kapłan

W tajnym archiwum Kongregacji Nauki Wiary dossier kapłana ma kilkanaście tysięcy stron… Była Inkwizycja nadała mu miano „niebezpiecznego fałszerza wiary”. „Nigdy się nie broniłem. Pragnąłem ze wszystkich sił cierpienia i ofiary oraz dziękowałem Bogu za wszystkie te przeciwności, ufając jedynie Jemu – wyznaje w testamencie ks. Ruotolo.

Z czego wynikały oskarżenia? Wielu z zazdrości chciało go zniszczyć. Wpisu dzieł, czyli jego komentarzy do poszczególnych ksiąg Pisma Świętego, na Indeks osobiście dopilnował o. Alberto Vaccari, jezuita, jedna z czołowych postaci Papieskiego Instytutu Biblijnego, przyjaciel kardynałów Tisseranta, Bei i o. Gemellego, który z kolei od lat podsycał walkę z o. Pio. W jednym z listów Vaccari pisze do jednego z egzegetów: „Obiecuję ci szybką karierę i promocję pracy, jeśli pomożesz mi zniszczyć ks. Dolindo Ruotolo”. Natomiast ci biskupi, którzy udzielali swojego imprimatur komentarzom do Pisma Świętego o. Dolindo, byli we Włoszech prześladowani, a jeden musiał nawet opuścić szeregi episkopatu. Walka o Dolindowe komentarze była zaciekła i trwa do dzisiaj.

>>> Dolindo Ruotolo. Kim jest niezwykły mistyk i kandydat na ołtarze? 

„Moja misja trwa”

Dokładnie 23 lata po swojej śmierci, ojciec Dolindo przekazał swoje przesłanie z zaświatów. Jak to możliwe? 20 stycznia 1993, w małej miejscowości pod Neapolem, skromna włoszka Maria Agostino Romano pod wpływem wewnętrznego przymusu spisuje słowa podyktowanej jej przez nieżyjącego już kilkadziesiąt lat…Ojca Dolindo Ruotolo.

O czym kapłan mówi do wiernych? Przede wszystkim zapewnia w nim wszystkich, że jego misja na ziemi wciąż trwa i nieustannie będzie pomagał zabłąkanym i zbolałym duszom, jeśli tylko go o to poproszą:

O zaniedbane dusze, doceńcie wasze życie! Niech stanie się wielkim skarbem na życie wieczne! Moja misja jednak nadal trwa, nie będę bezczynny; będę towarzyszyć wszystkim duszom, które były mi bliskie. Będę czuwał nad tymi, które są niestałe w Wierze […]  Przywołujcie mnie w waszych obolałych myślach i trudach na tym poszarpanym łez padole: pomogę każdemu. I będę pomagał wam i towarzyszył, aż ustaną wątpliwości Waszej Wiary, aż do chwili, kiedy będziecie wychwalać Boga, który stworzył Was z niczego.

„Jezus puka, nie otwierają Mu” – tak mawiał o. Dolindo, tak mówiła Matka Teresa z Kalkuty. Kapłan wspomina o tym również w swoim przesłaniu:

Przypisuje się mi cuda, proroctwa, bilokacje, stygmaty i tak dalej. Ja jednak nie byłem niczym innym, tylko niegodnym narzędziem Pana. Bez deszczu, który spada z Nieba, ziemia wydaje

tylko cierniste krzaki i kolce. Jezus musi się czasem posłużyć jakąś duszą, by świat ujrzał Bożą moc i istnienie. Tak wielu duszom Pan udzielił ogromu łask, ale wiele z nich też tego pozbawił, ponieważ On oczekuje współpracy, owoców.  Ziarno musi dać owoc, toteż gleba musi być żyzna. Po prostu przyjmij Boga, który puka, a jeśli szeroko nie otworzysz [drzwi serca], by Go przyjąć… pójdzie dalej… nie zatrzyma się, by złożyć u ciebie głowę. Konieczna jest dziś dyspozycyjność, gotowość [by odpowiedzieć na wezwanie Jezusa]; resztę już On zrobi i dobrze to zrobi.

fot. materiały prasowe


***

Przytoczone fragmenty pochodzą z książki „Moja misja trwa. Jezu, Ty się tym zajmij! część 2” autorstwa Joanny Bątkiewicz – Brożek. Książkę wydaną przez Esprit zamówisz TUTAJ.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze