Fot. youtube

Recepta na apokalipsę. „Nie patrz w górę” [RECENZJA] 

To film, który od świąt cieszy się ogromnym zainteresowaniem użytkowników Netflixa na całym świecie. Platforma zaangażowała plejadę największych gwiazd amerykańskiego kina – Meryl Streep, Jennifer Lawrence, Leonardo di Caprio, Cate Blanchett… Jednak najbardziej przyciąga fabuła tego obrazu. 

 Żyjemy w trudnych czasach – wiemy o tym nie od dziś. A już na pewno wiemy o tym od dwóch lat – od wybuchu pandemii covida. W jakiś sposób „Nie patrz w górę” – jedna z najnowszych produkcji Netflixa – jest głosem w publicznej, światowej debacie nad problemami, z którymi zmaga się ludzkość. Film niby nie dotyka tematu covida, a jednak możemy w nim zobaczyć to, co ostatnio tak często dzieje się z nami.  

Nadciąga kometa 

Wszystko zaczyna się od dwójki astronomów – doktora Randalla Mindy’ego i jego studentki Kate Dibiasky. Udaje im się zaobserwować nową kometę. Dokonują różnych obliczeń i nagle okazuje się, że za pół roku ta kometa… uderzy w Ziemię. A jest na tyle duża, że dokona właściwie zagłady całej ludzkości. Naukowcy z prowincjonalnej uczelni postanawiają poinformować o tym fakcie ważne osoby i opinię publiczną – żeby w porę udało się zaradzić temu problemowi. To okazuje się znacznie trudniejsze niż się spodziewali. Są bardzo przejęci swoim odkryciem, tymczasem trafiają na mur… Właściwie nikt nie chce ich słuchać, nikt nie traktuje ich poważnie. Zarówno prezenterzy telewizji śniadaniowej, jak i prezydentka USA – wszyscy bagatelizują problem. To trochę jak w zwierciadle pokazuje nam nasze współczesne podejście do trudnych spraw. Często nie chcemy spojrzeć poza czubek własnego nosa i zauważyć, że dalej też rozgrywa się życie – czasem bardzo dramatyczne i skomplikowane. Żyjemy zamknięci w swoich wygodnych bańkach. Nie chcemy z nich wyjść, by nie zburzyć sobie obrazu rzeczywistości. Jesteśmy szalenie egocentryczni. I bohaterowie filmu na każdym kroku doświadczają tego egocentryzmu, swoistego kultu „ja”.

>>> Kiedyś spalił swoją Biblię. Dziś dzieli się doświadczeniem wiary [RECENZJA]

Fot. youtube

Polityka i pieniądze 

Współczesnym światem rządzi wielka polityka – ale to często polityka skupiona wokół tego, by słupki poparcia się zgadzały i umożliwiły np. reelekcję. Świetnie w filmie pokazuje to postawa prezydentki Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej – Janie Orlean. Kończy się jej pierwsza kadencja, dlatego najważniejsze jest dla niej to, by nie musiała wyprowadzać się z Białego Domu i została wybrana na kolejne lata. Dlatego początkowo totalnie ignoruje i bagatelizuje odkrycie, z jakim przyszli do niej naukowcy. Nie dochodzi do niej, że ryzyko jest naprawdę poważne – bo skupia się tylko i wyłącznie na własnym sukcesie. Zresztą, gdy ostatecznie uwierzy naukowcom to też rozegra wszystko tak, by plan naprawczy mogła zapisać na swoje konto. To przecież doskonała okazja do tego, by stać się bohaterką całego świata. Poza polityką światem rządza dziś też pieniądze. I one także mają znaczenie w historii prezydentki Orlean. Bo gdy już udaje się ja przekonać do wagi problemu, to na drodze do najprostszego załatwienia sprawy staje bogaty sponsor jej kampanii. Jak łatwo się domyśleć – pieniądze i chęć ponownego wyboru na eksponowane stanowisko wygrają nad możliwością błyskawicznego rozprawienia się z kometą. Czy w takim razie uda się jakoś uratować ludzkość i życie na Ziemi? Historia przedstawiona nam na ekranie pokazuje, jak bardzo bogami stały się dla współczesnego świata te dwie sprawy – polityka i pieniądze. 

>>> Gdy sztuka to za mało [RECENZJA]

W mediach strawnie i słodko 

Światem rządzą dziś także media, tę gorzką prawdę również przypominają nam twórcy „Nie patrz w górę”. Media kreują rzeczywistość i sposób, w jaki ją postrzegamy. Niestety, prowadzi to często do infantylizacji. Bo przecież łatwiej mówi się o tym co słodkie, ładne i przyjemne – niż o trudnych sprawach. A kometa, która ma zniszczyć cały glob jest szalenie poważną kwestią. Dlatego dwójce naukowców trudno przebić się też ze swoim odkryciem do mediów. Mają wystąpić w telewizji śniadaniowej, ale zostają zaskoczeni bardzo lekką i swobodną konwencją programu – w której nie ma miejsca na kometę niszczącą świat. Ludzie chcą przecież lekkich, strawnych informacji. Niestety, tak działają dzisiejsze media – jak się da, to robią wszystko, by było słodko, przyjemnie, cukierkowato. Choć lubię koty, to tę infantylność dobrze oddają słodkie kotki, którymi tak żyje społeczność internetowa. Albo kolejni bohaterowie Instagrama, którzy kreują trendy. Tak mocno widać to na ekranie podczas seansu „Nie patrz w górę”. Filmowy seans powinien być dla nas swoistym rachunkiem sumienia z tego, jak podchodzimy do mediów, skąd czerpiemy informacje i jakie informacje maja dla nas znaczenie.  

Fot. youtube

O dziwo – komedia

To film, który dużo nam mówi o współczesności. Przede wszystkim o tym, że nawet w obliczu problemów istotnych dla całej ludzkości nie potrafimy się zjednoczyć i poszukać wspólnego rozwiązania problemu. Jak w obrazie Netflixa – połowa z nas słucha jednych i patrzy w górę, a połowa słucha drugich i nie patrzy w górę. Nie chcemy szukać porozumienia, kompromisu – i jest to najlepsza recepta na porażkę. Lub na zagładę czy apokalipsę – która grozi nie tylko bohaterom obrazu Netflixa. Trzeba przyznać, że udało się stworzyć bardzo zgrabną opowieść o zbliżającym się końcu świata – podaną w zaskakującej formie. Wszystko bowiem w tym filmie jest przerysowane, mamy do czynienia tak naprawdę z… komedią! Choć, biorąc pod uwagę tematykę, to pewnie bardziej z tragikomedią. To bardzo przewrotne podejście do tematu. Choć dzięki niemu jeszcze bardziej rodzi się w nas ta bolesna refleksja – że oto zbanalizowaliśmy świat i nie traktujemy go już poważnie. Za to możemy kiedyś słono zapłacić. Świetna, wciągająca historia, ważny problem, a do tego doskonałe aktorstwo. Bo trzeba podkreślić, że aktorki i aktorzy zagrali naprawdę świetnie – na czele z moją ulubioną Meryl Streep (wcieliła się w role prezydentki USA) oraz Cate Blanchett (na ekranie nie do poznania; jest prezenterką telewizji śniadaniowej). Cóż, po seansie na pewno nie zabraknie nam jednego – goryczy. Bo ten świat z ekranu to nasz świat. 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze