fot. unsplash

Za dużo jedzenia? Podpowiadamy, co zrobić z nadmiarem świątecznych potraw

Nadmiar jedzenia to klasyczny problem poświąteczny. Oczywiście, możemy zamrozić lub zawekować jedzenie i zjeść je za jakiś czas. Ale możemy też – do czego chcemy dziś zachęcić – podzielić się świątecznymi smakołykami.

Sobota, 18 grudnia, około południa, targowisko w Mosinie. W tej podpoznańskiej miejscowości znajduje się lokalna jadłodzielnia. Jak mówi sama nazwa – to miejsce dzielenia się jedzeniem. Choć w Mosinie nie tylko jedzeniem – można tu też znaleźć zabawki czy książki. W centrum jadłodzielni lodówka. Stoi przy niej starszy mężczyzna, który przegląda jej zawartość. W środku jest kilka pojemników, w których zostawiono jedzenie. Starszy pan w końcu się na coś zdecydował, wziął jedzenie i odszedł z uśmiechem na twarzy.

fot. Hubert Piechocki

Jak dla wojska

Tego dnia jedzenia w mosińskiej jadłodzielni dużo nie było. Nadchodzą jednak święta Bożego Narodzenia. Czas, gdy w domach wielu z nas pojawi się znów za dużo jedzenia. I jak zwykle stworzy się odwieczny problem: co zrobić z nadmiarem żywności? U mnie w domu co roku słyszę jedno zdanie: „Za rok zrobimy tylko to, to i to, przygotujemy połowę mniej jedzenia”. A potem przychodzą święta i znów robi się wszystko. Produkuje się jedzenie w ilości jak dla wojska. To powszechny problem. Warto więc podejść poważnie do jedzenia, które zostaje nam po świętach – i zrobić z nim coś pożytecznego. Można nawet powiedzieć, że bardzo chrześcijańskiego. Takim rozwiązaniem jest właśnie skorzystanie z jadłodzielni – czyli z miejsca, w którym można zostawić jedzenie i w ten sposób podzielić się nim z potrzebującymi. Takich miejsc pojawia się coraz więcej na mapie naszych miejscowości. Wielkie miasta, ale i mniejsze miejscowości – wszędzie są ludzie, którzy chcą zrobić coś dobrego. A po świętach, gdy jedzenia naprawdę jest dużo – można zrobić naprawdę wiele dobrego!

>>> „Wymiana ciepła” – akademicka akcja pomocy

fot. Hubert Piechocki

Drugie życie lodówki
Jadłodzielnie bardzo często pojawiają się oddolnie. Są inicjatywą lokalnych aktywistów, którzy postanawiają zrobić coś dla swojej społeczności. Nie potrzeba wiele do stworzenia jadłodzielni. Przede wszystkim niezbędne jest miejsce – trzeba więc dogadać się z instytucją czy z firmą, na terenie której chcielibyśmy stworzyć miejsce dzielenia się jedzeniem. Coraz chętniej zresztą w takie inicjatywy angażują się samorządy czy kościelne instytucje pomocowe (często można np. przynieść jedzenie do jadłodajni prowadzonych przez parafie, zakony czy Caritas). Potrzebna jest też lodówka. Wielu z nas np. wymienia w domu sprzęt AGD – wtedy takiej starej lodówce można dać drugie życie w jadłodzielni. Zamiast wywozić lodówkę (oczywiście taką, która wciąż działa) na gratowisko – niech trafi do jadłodzielni. Zostanie bardzo praktycznie wykorzystana. Warto zorientować się, gdzie w naszej okolicy znajduje się jakaś jadłodzielnia i regularnie zanosić do niej żywność, która mogłaby się zmarnować. Możemy nie mieć ochoty np. na jedzenie kolejny dzień makaronu z tym samym sosem. A z naszego sosu na pewno ucieszy się jakiś potrzebujący, który zajrzy do jadłodzielni. Zresztą, co ciekawe, jadłodzielnie w swoim zamyśle to nie tylko miejsca charytatywne. Bo z umieszczonego w nich jedzenia może skorzystać każdy – choć w praktyce najczęściej to potrzebujący korzystają z tych miejsc.>>> Hubert Piechocki: jedzenie można… uratować [FELIETON]

fot. Hubert Piechocki

Po Bożemu i eko

Dzielenie się jest bardzo chrześcijańską postawą. I Boże Narodzenie to dobry moment na wyrobienie w sobie nawyku dzielenia się nadwyżką żywności z innymi. Czasem jedzenie może nam się zwyczajnie znudzić, możemy się nim „przejeść” – nie trzeba go wtedy zawsze mrozić czy wekować i czekać, aż najdzie nas apetyt na jakieś danie. Możemy się nim po prostu podzielić z innymi. Oczywiście, do świąt jeszcze kilka dni, więc na pewno już teraz można pomyśleć o tym, by zaplanować bardziej racjonalne święta. By kupić zwyczajnie mniej jedzenia, przygotować mniej potraw. Prawie pewne jest jednak, że wszystkiego nie da się przewidzieć – i jedzenia będzie za dużo. Wtedy 26 grudnia wieczorem albo 27 grudnia (albo w jakikolwiek inny dzień) spakujmy jedzenie w jakieś słoiki czy pojemniki i zanieśmy je do jadłodzielni. To naprawdę bardzo bożonarodzeniowe działanie.

>>> Świąteczne spotkania dla osób w kryzysie bezdomności i ubóstwa [CO, GDZIE, KIEDY]

Ebenezer Scrooge z „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa był zgorzkniały właśnie dlatego, że się nie dzielił, że nie potrafił wczuć się w ducha świąt. My mamy teraz mnóstwo możliwości do dzielenia się z bliźnimi w czasie świątecznym (i nie tylko), jadłodzielnie to tylko jeden z pomysłów. Korzystajmy z tych sposobów – one pomagają nam realizować od razu dwa cele – przyczyniają się do pomocy drugiemu, ale i do ratowania świata (bo nie marnujemy darów ziemi, tylko się nimi dzielimy). Dzielenie się jedzeniem jest zatem nie tylko chrześcijańskie – jest też bardzo eko!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze