Fot. Pixabay/Redakcja

Zawód: badacz memów. Co ja paczę? Czyli memy jako dziedzina nauki

Egzamin z memów. Brzmi dziwnie? Ale to prawda! Bo memy są obiektem zainteresowania naukowców – mają wiele funkcji, a także długą i ciekawą historię. 

Już prawie od trzech lat studiuję dziennikarstwo i komunikację społeczną. Jakież było moje zdziwienie, kiedy to w semestrze letnim na historii mediów pojawił się temat… memów. Wtedy bowiem nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, że istnieje coś takiego, jak dość długa historia memów, a nawet ich kategorie. W dodatku z wiedzy tej zdawałam później egzamin. I choć było to rok temu, to muszę przyznać, że materiał ten został mi w głowie do dziś. Szkoda, że nie jest tak w przypadku modeli systemów medialnych. Spolaryzowany pluralizm i tak dalej… 

Zaraźliwy przekaz 

Mem to termin, który nie jest stosowany wyłącznie w przestrzeni wirtualnej. Należy on do memetyki, czyli teorii dotyczącej ewolucji kulturowej, gdzie pełni funkcję jednostki podstawowej.  

Słowo to w swoim pierwotnym znaczeniu nie ma zupełnie nic wspólnego z Internetem. Jego korzenie sięgają klasycznej greki i terminu mimeme, który oznaczał naśladować lub imitować. Wybitny biolog Richard Dawkins pisząc w latach 70 książkę „Samolubny gen”, która miała potem przynieść mu światową sławę, szukał jakiegoś zgrabnego połączenia pomiędzy mimeme a genem. I tak narodził się mem. Jest on więc najmniejszym nośnikiem informacji.  

Mem internetowy z kolei to dowolny fragment informacji rozpowszechniany i powielany przy użyciu aktualnie funkcjonujących technologii komunikowania w Internecie. Termin mem ze względu na te potrzeby został zaadaptowany głównie na podstawie jednej cechy, czyli zaraźliwości. Dlatego internetowym memem jest po prostu coś, co szybko zdobywa popularność, podlega powielaniu dzięki blogom i komunikatorom, a niekoniecznie jest nośnikiem informacji kulturowej. 

Polskim badaczem, który zajmuje się memami internetowymi jest Wiktor Kołowiecki. To on kategoryzuje memy według poniższego podziału 

  • szablonowe
  • eksploatujące
  • komentujące.

Szablonowe 

Jak sama nazwa wskazuje – składają się one z szablonu, a więc mają swoją z góry określoną formę. Można ją uzupełniać treściami o określonym przez dany szablon charakterze. Czasem to forma obrazka, do którego zmieniany jest tekst lub odwrotnie. Przykładem jest choćby znany większości z nas „Dziwny pan ze stocku”.

Fot. Domena Publiczna

Pierwszym szablonowym memem internetowym był demotywator, który z założenia miał pokazywać krytyczną i pesymistyczną wizję świata.  

Memem szablonowym jest także Rage Comics, czyli inaczej komiks wściekłości. Powstał on z trywialnego komiksu wykonanego niedbale w programie MS Paint. Twarze bohaterów tego mema są zwykle czarno-białe. Należą do nich takie memy jak: Not Bad, Dumb Bitch, True Story, Me Gusta, Forever Alone czy też Poker face. 

Fot. neowin.net

Komentujące 

To kategoria memu funkcjonującego jako rodzaj komentarza lub puenty, najczęściej dla zdjęcia. Memami komentującymi często są również twarze, jak w przypadku Rage Comics lub kadry z filmów i seriali oraz cuteness overload, czyli przeładowanie słodkości. W podstawowej wersji to histerycznie afirmatywna reakcja na słodkiego zwierzaka na zdjęciu.  

Fot. Pixabay/Redakcja

Eksploatujące 

To zazwyczaj zdjęcie, wideo lub hasło charakteryzujące się brakiem konkretnego przekazu. Mem ten funkcjonuje nieco pasożytniczo na memach szablonowych lub przez fotomontaż z innymi zdjęciami. A więc eksploatuje on dany materiał nie niosąc w sobie żadnej innej treści oprócz ekspresji materiału jako całości. Cechą charakterystyczną tego typu memów jest duża popularność przez stosunkowo krótki okres czasu. 

Co ja pacze? 

To polski mem z kotem o intensywnym spojrzeniu i właśnie takim podpisie. Bardzo szybko zdobył on popularność i w takim samym tempie wyczerpała się jego eksploatacja. Warto wspomnieć, że końcówka jego popularności przypadła na protesty w sprawie ACTA, a więc na transparentach można było zauważyć nawiązania do tego memu. 

Fot. Facebook

Memy katolickie 

Bardzo ciekawe są też memy katolickie. Powstało nawet kilka miejsc w sieci poświęconych wyłącznie tej kategorii. Do historii przeszedł m. in. mem z ukrzyżowanym Chrystusem siedzącym na krześle i podpisem: „Kiedy tłumaczę Jezusowi, że jest mi ciężko”. Mnie z kolei bardzo śmieszy ten o piątku w oktawie wielkanocnej (choć nie przepadam za jedzeniem mięsa) oraz coraz częściej udostępniany przed świętami mem pytający, czy zdążyłeś już umyć okna dla Jezusa. Niby śmieszny, a tak ważny, bo przypominający o tym, o czym tak często się zapomina – że Jezus nie przychodzi do nas z białą rękawiczką i nie sprawdza, czy dobrze wytarliśmy kurze. On przychodzi do naszych serc i ważne dla Niego jest, by właśnie w nich było czysto. 

Fot. Facebook

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze