Psycholog o przeżywaniu pandemii: niektórym ludziom szczególnie doskwiera samotność [ROZMOWA]
Zdrowie psychiczne w czasie pandemii jest narażone na szczególnie wiele niebezpieczeństw. Izolacja i ograniczona liczba kontaktów międzyludzkich nie mają na nas dobrego wpływu. O tym, jak radzimy sobie psychicznie z pandemią Hubert Piechocki rozmawia z Anną Słysz, psychologiem z Fundacji Jezuickiego Ośrodka Kultury i Rozwoju VINEA w Poznaniu.
Hubert Piechocki (misyjne.pl): Pandemia trwa już wiele miesięcy. Czy możemy powiedzieć, że nam społecznie „siadła” psychika w tym czasie?
Anna Słysz (Fundacja VINEA, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu):Trudno jednoznacznie powiedzieć, zwłaszcza, że sytuacja od kwietnia, kiedy wszystko się zaczynało, mocno się zmieniła. Więcej wiemy już o sytuacji na początku pandemii. Wtedy były przeprowadzane badania, ich wyniki skupiają się na tamtym czasie. Nie mamy jeszcze danych o obecnym czasie, więc nie da się globalnie zbyt wiele powiedzieć o kondycji społeczeństwa. Ale, gdy popatrzymy jak było wtedy i jak jest teraz, to wydaje się, że obecnie pojawia się u ludzi coraz więcej objawów depresyjnych czy lękowych. To nie od razu musi być depresja rozumiana jako jednostka kliniczna, ale objawy depresyjne rzeczywiście coraz częściej nam towarzyszą. To jest dość spójne z tym, co obserwujemy na całym świecie. Wiadomo już, że w porównaniu z danymi sprzed pandemii wzrasta wskaźnik liczby samobójstw. A to zachowania ludzi, które pokazują ogromną desperacjęi przeżywanie dużych trudności w związku z pandemią i towarzyszącymi jej okolicznościami.
>>> Wirusolog: w święta spotkam się z rodziną za pośrednictwem komunikatora. Warto zrobić tak samo
Czyli Pani nie jest zaskoczona, gdy ktoś pojawia się w gabinecie i stwierdza, że nie radzi sobie z tym czasem?
Nie, zupełnie nie jestem zaskoczona. Reakcje ludzi są bardzo różne. Z jednej strony można zaobserwować w gabinecie osoby, które dalej pracują terapeutycznie nad tym, nad czym pracowały wcześniej. To taki rodzaj pacjentów, którzy po prostu kontynuują swoja terapię, najczęściej w formie online. I oni nie wnoszą do terapii zbyt często tych kwestii związanych z pandemią. Trochę się do tej sytuacji przyzwyczajają, czasem jej zaprzeczają i mówią, że ten problem może nawet nie istnieje, że media przesadzają. Czasami mówią też, że brakuje im kontaktu bezpośredniego, chociażby z terapeutą.To jest jedna grupa pacjentów. Z drugiej strony są osoby, które przyznają, że w tej sytuacji ich kondycja psychiczna bardzo się pogorszyła. Już wcześniej czuli w życiu samotność, a teraz czują się wielokrotnie bardziej samotni, bo tych kontaktów z ludźmi mają znacznie mniej. Z różnych powodów – przez obostrzenia, przez bliskich w kwarantannie. Są ludzie, którym w tym czasie szczególnie doskwiera samotność.
To właśnie ta zmniejszona liczba kontaktów międzyludzkich jest powodem tego, że nasza psychika zaczyna wariować?
Myślę, że to może być jeden z powodów. Tych kontaktów ludzie bardzo potrzebują. Bezpośrednie wsparcie od drugiej osoby ma przecież wpływ na to, że ludzie lepiej radzą sobie ze stresem. Możliwe są oczywiście teraz także zastępcze formy kontaktu. Podtrzymuje się relacje poprzez rozmowy telefoniczne czy spotkania online. Choć to nie zastępuje realnego kontaktu, ale w jakimś stopniu na pewno pomaga. Jest to jakiś kontakt i przez to człowiek może czuć się lepiej. Oczywiście, ludzie różnią się podejściem do tej sytuacji. Niektórzy przejmują się tym, czym wcześniej się przejmowali – ale w mniejszej skali – np. tym, że stracą pracę i nie będą mieć środków do życia. Takie troski ludziom także teraz towarzyszą, i one nie są bezpośrednio związane z lękiem przed zachorowaniem. Z badań wynika też zresztą, że ludzie bardziej boją się o to, że zachorują ich bliscy, a nie oni sami.
Co w zachowaniu nas czy naszych bliskich powinno nas zaniepokoić? Co powinno nas skłonić do powiedzenia: „słuchaj, coś jest z tobą nie tak”, „coś jest ze mną nie tak”?
Trzeba choćby obserwować swoje myśli. Kiedy pojawiają się takie myśli, które w psychologii nazywamy „rezygnacyjnymi”, to powinna zapalić się nam czerwona lampka. To może być powątpiewanie w sens życia, takie myśli, że komuś nie chce się żyć, że jest mu zbyt ciężko. Że to co robi, nie ma sensu, że nie chce być w tej sytuacji. Kiedy pojawiają się takie myśli, które podważają w jakiś sposób sens życia, to na pewno warto wtedy skorzystać ze wsparcia, także tego profesjonalnego. Poza sferą myśli ważna jest też kwestia samopoczucia. Może być np. tak, że ktoś bardzo czuje się zmęczony, nie ma ochoty rano wstać z łóżka. Kiedy to trwa krótko, dzień czy dwa, to jeszcze nie jest problem. Organizm potrzebuje czasem regeneracji; czasem potrzebujemy przez chwilę nic nie robić, żeby potem wrócić do równowagi i nabrać sił. Ale kiedy to się przedłuża, trwa dwa tygodnie albo i dłużej, to jest to dobry moment na to, by skorzystać z konkretnej pomocy, choćby tej psychologicznej.
>>> Jak będzie wyglądał ostateczny sąd z naszego życia?
Gdzie takiej pomocy szukać? W pierwszej kolejności mamy pójść do naszego lekarza rodzinnego?
To w dużej mierze zależy od miejsca i warunków, w których człowiek żyje. Czy mieszka w małej miejscowości czy w dużym mieście – dostępność psychologa może być bardzo różna. Ale skierowanie się z takimi objawami do lekarza rodzinnego na pewno będzie pomocne. Lekarz nam podpowie, jakie możliwości wchodzą w grę. Warto też samemu szukać – przez internet – różnych możliwość wsparcia psychologicznego. Oczywiście, powinniśmy sprawdzić, kto pracuje w danym miejscu i jakie ma kompetencje. Bardzo wielu psychologów pracuje teraz zdalnie. To może utrudnia kontakt bezpośredni, ale też umożliwia skorzystanie z pomocy psychologa czy psychoterapeuty z innej miejscowości. Zniknęły bariery związane z odległością. Na pewno sprawdza się też poczta pantoflowa. Warto zapytać swoich bliskich czy przyjaciół o to, czy znają jakieś osoby – psychologów, psychoterapeutów – których mogliby nam polecić.
Korzystanie z pomocy psychologicznej czy psychiatrycznej jest chyba wciąż społecznie naznaczone. Przez to ludzie boją się, czują wstyd i nie korzystają z pomocy psychologicznej czy psychiatrycznej.
To prawda. Ja mam nadzieję, że ten stereotyp słabnie. Mam też nadzieję, że coraz więcej ludzi wie, że może pójść do psychologa po prostu wtedy, gdy się gorzej czuje. Kiedy potrzebne jest umocnienie czy po prostu jakaś wskazówka. Korzystanie z pomocy psychologa nie oznacza od razu, że przeżywamy jakieś wielkie trudności. Ufam, że są sytuacje, w którym ludzie pomogliby sobie sami czy przy pomocy bliskich, ale pewnie trwałoby to dłużej. Kiedy jest wsparcie psychologa, to znacznie łatwiej sobie z takimi sytuacjami poradzić, lżej przechodzi się wtedy przez różne trudności. Poza tym trwa to krócej.
Czy wiara może być też pomocna w zdrowym przeżyciu tego czasu?
Tak, choć to oczywiście zależy indywidualnie od każdego człowieka. Ile osób, tyle różnych podejść. Obserwuję ludzi, którzy patrzą na te wszystkie trudności w świetle zaufania Panu Bogu. I szukają w tym sensu, czegoś pozytywnego. Myślę, że jest im znacznie łatwiej przeżywać te trudności i zaskoczenia tego czasu. Nie mamy teraz kontroli nad sytuacją, nad życiem codziennym. Przed pandemią znacznie więcej mogliśmy kontrolować. Osoby wierzące mają chyba większą łatwość, żeby zrezygnować z tej kontroli i zaakceptować sytuację taką, jaka akurat jest. Na pewno taka codzienna akceptacja bieżącej sytuacji może poprawiać naszą kondycje psychiczną i samopoczucie.
>>> Pandemia. Żyj pełnią życia. Oni odkryli swoje pasje
Zapytajmy o profilaktykę. Co każdy z nas może w tym czasie zrobić dla swojego i swoich bliskich zdrowia psychicznego?
Można byłoby dać wiele wskazówek, wskażę na kilka z nich. Na pewno istotne jest skupianie się na tym, za co jesteśmy na co dzień wdzięczni. W psychologii wykazano, że wyrażanie wdzięczności, dziękowanie – zwyczajnie nam pomaga. Kierujmy naszą uwagę na to, co mamy, za co jesteśmy wdzięczni. Ważne jest też, jeśli jest to możliwe, szukanie pozytywów, nawet w trudnej sytuacji. Zauważam, że niektórzy ludzie np. potrafią docenić, że nauczyli się czegoś nowego w trakcie pandemii. Opanowali nowy program do pracy zdalnej czy do zdalnego nauczania. Zauważanie różnych drobnych rzeczy także pomaga naszej psychice. My generalnie skupiamy się na tym, co negatywne. Trzeba się trochę wysilić i zauważać też te pozytywne rzeczy wokół siebie. Ważna jest też kwestia równowagi między pracą a odpoczynkiem i życiem codziennym. Trudno czymkolwiek zastąpić np. przebywanie na łonie natury. Psychologia potwierdza, że ważne są dla nas te momenty, gdy jesteśmy na świeżym powietrzu, kiedy możemy zachwycić się bogactwem przyrody. I to w każdej porze roku. Teraz mamy jesień, ona ma swoje piękno! Takie wyjście na zewnątrz pozwala oderwać się na chwilę od tego, co jest trudne. Psychologowie podkreślają też, żeby nie „przebodźcowywać” się różnymi informacjami na temat pandemii i bieżącej sytuacji. Jak ktoś potrzebuje takich informacji, to warto wyznaczyć sobie konkretny czas. Tych wiadomości nie może być za dużo, bo potem uruchamiają się w nas emocje, które są trudne. Na dłuższą metę takie ciągłe szukanie informacji o pandemii pogarsza naszą kondycję psychiczną.
Słyszałem, że po pandemii Covid-19 czeka nas pandemia depresji. Tak rzeczywiście może być?
Na razie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo byśmy chcieli, stosując profilaktykę i prowadząc badania, zapobiec tej ewentualnej pandemii depresji. Na pewno wiele jeszcze możemy zrobić! Niemniej, wskaźniki pokazują, że jest coraz więcej objawów depresyjnych i lękowych wśród ludzi. To może świadczyć o tym, że po pandemii możemy zmagać się z większą liczbą pacjentów z depresją i lękami. Warto jednak zauważyć, że często te objawy występują u osób, które już wcześniej zmagały się z takimi problemami. Gdy ktoś wcześniej mierzył się z depresją, to ona teraz często wraca lub nasila się. U osób, które wcześniej nie miały takich trudności ryzyko ich wystąpienia jest mniejsze, choć nie zerowe.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |