katedra Dublin, Irlandia

fot. Pixabay

Religia oparta na zdrowej mniejszości będzie silniejsza [ROZMOWA]

O wierze oraz o przyszłości Kościoła katolickiego w Irlandii z ks. Michaelem Mullinsem, teologiem i autorem licznych książek o chrześcijaństwie rozmawia Krzysztof Wiśniewski.

W Starym Testamencie znajdziemy mnóstwo radykalnych słów, takich jak „zabijcie nieposłusznego syna” (Pwt 21, 18-21), „zabijcie pracujących w Szabas” (Wj 35, 2) czy „zabijcie bluźnierców” (Kpł 24, 26) – z pewnością nie są to chrześcijańskie zasady, prawda?

Ponieważ Stary Testament nie jest księgą chrześcijańską. Należy na niego patrzeć jak na zapis rozwijającej się religii, na zapis rosnącego poczucia istnienia Boga. Prorocy przychodzą do Narodu Wybranego z bardzo konkretnym przesłaniem boskiej miłości, boskiego współczucia oraz mówią nam, że należy tak samo postępować z bliźnimi. Jeśli przyjrzymy się dokładnie wersowi mówiącemu o karze „oko za oko i ząb za ząb” zrozumiemy szybko, jak źle jest on interpretowany. Jeśli weźmiemy pod uwagę zasady prawne panujące w tamtych czasach, nawet poza Biblią, takie postawienie sprawy miało zapobiec krwawym zemstom. W Księdze Rodzaju zapisano historię gwałtu zadanego Dinie. Kiedy jej ojciec z braćmi wrócili do domu i zobaczyli, co się stało, ruszyli do najbliższej wioski, gdzie wymordowali wszystkich mężczyzn. Po rzezi stwierdzili: „Może ukaraliśmy tego, który to zrobił, a może nie, ale z pewnością sprawiliśmy, że już nikt nie skrzywdzi naszej rodziny”. Jeśli spojrzymy na prawo „oko za oko” w tym kontekście, wyraźnie zobaczymy, że w oczach Boga sprawiedliwość oznacza wyłupienie jednego oka za jedno oko, a nie dwóch. Jezus poszedł jeszcze dalej i polecił nam modlić się za naszych prześladowców.

Jezus żył 33 lata. Dlaczego tak niewiele napisano o latach po Jego urodzeniu, a przed początkiem nauczania? Na przykład o okresie nastoletnim?

Ponieważ wtedy nie był postacią publiczną. Jeśli przyjrzymy się Ewangeliom, zobaczymy, że jest to zapis relacji świadków o tym, co się wydarzyło. Zanim to się wydarzyło, Jezus był zwykłym człowiekiem. Podobnie było z prorokami, Jego życie publiczne zaczęło się w konkretnym momencie. Był człowiekiem, ale jednocześnie Bogiem. Musiał dorosnąć, nauczyć się mówić, podobnie jak każdy człowiek. Ewangelie to zapis Jego służby publicznej – jest tam początek, środek oraz zakończenie, a w trakcie tej historii widzimy, jak przy nim zbierają się uczniowie.

Czy miał ksiądz kiedyś kryzys wiary?

Nie nazwałbym tego kryzysem, ale przez całe życie kwestionowałem swoją wiarę. Moim zdaniem kwestionowanie wiary do pewnego stopnia pozwala nam tę wiarę rozwinąć, a jednocześnie zapobiega przejściu do fazy fundamentalizmu. Osoba, która nie kwestionuje swojej wiary, nie ma żadnej wiary.

A w jaki sposób ksiądz postrzega niebo?

Dla mnie niebo jest przejściem do życia z Bogiem. Gdy byłem jeszcze studentem w Maynooth, zapytałem o to samo swojego przyjaciela, a on stwierdził: „jeśli jest wystarczająco dobre dla Chrystusa, jest też dobre dla nas”.

Ale jak możemy być tego pewni? Przecież wszystko oparte jest na relacjach osób trzecich, nie mamy bezpośrednich słów zapisanych przez Jezusa Chrystusa.

Ponieważ żył on w niepiśmiennej społeczności. Właśnie dlatego przekazy są bardzo dokładne i dosłowne. Czytając Nowy Testament, często trafiamy na słowa, które pochodzą bezpośrednio od Jezusa. Liczni świadkowie, zarówno apostołowie jak i pierwsi chrześcijanie, byli świadkami Jego życia, śmierci i zmartwychwstania. W powstałych potem pismach znajdziemy bezpośredni zapis tego, kim był Chrystus oraz działania Ducha Świętego i tego jak pokonał ludzi, którzy skazali Go na śmierć.

Grecy i Rzymianie wierzyli w wielu bogów, lecz ich wierzenia zanikły wraz z upływem czasu. Czy to samo może stać się z chrześcijaństwem?

Nie uważam, że tak się stanie. Istnieje wielka różnica między chrześcijaństwem a tamtymi religiami, które były oparte na przeczuciach i intuicji, a nie na konkretnej postaci historycznej oraz na fakcie, jakim było przyjście Chrystusa na świat.

Jednak czy biorąc pod uwagę coraz mniejszą liczbę wiernych uczęszczających na msze oraz coraz mniej powołań do kapłaństwa można powiedzieć, że przyszłość Kościoła jest zagrożona?

Powiedziałbym, że spadła liczba wiernych, lecz na pewno nie ich jakość. Podobnie jak z przycinaniem krzewów: bezpośrednio po przycięciu każdy krzew wygląda na mniejszy i gorszy, ale z czasem powraca do życia. Sądzę, że popełniliśmy poważny błąd, oceniając stan Kościoła katolickiego po liczbie wiernych. Pamiętam, że kiedy jako młody człowiek w latach pięćdziesiątych chodziłem na niedzielne msze św., zawsze widziałem wielu mężczyzn podpierających mury domów po drugiej strony ulicy, podczas gdy ich żony i dzieci siedziały w kościele. Można powiedzieć, że w Kościele mieliśmy bardzo wielu niewierzących wiernych. Tak naprawdę dopiero teraz wychodzi to na jaw, a przez wiele lat nic z tym nie zrobiono. Teraz ci niewierzący odeszli od Kościoła, a zostali ci, którzy wierzą naprawdę. Uważam, że religia oparta na zdrowej mniejszości będzie silniejsza niż ta opierająca się na niewierzących masach.

Czy nie robi ksiądz dobrej miny do złej gry?

Nie, bo nie miałoby to sensu. Religia jest prześladowana od 30 r. naszej ery. Chrystus był prześladowany, a większość Jego apostołów została męczennikami. Jeśli przypomnimy sobie rok 66 i 67, kiedy Neron tępił chrześcijan krwawymi prześladowaniami, zrozumiemy, że trwają cały czas.

Kościół katolicki w Irlandii jest prześladowany?

Jeszcze rok czy dwa lata temu wskazałbym jedynie na prześladowanie pod postacią obojętności. Teraz doszedł do tego element wrogości, a wrogowie Kościoła szukają każdego możliwego sposobu, by go dręczyć. W zasadzie wszystko, co złe, jest przypisywane Kościołowi.

Fot. Pixabay

Czy uważa ksiądz, że należałoby wycofać religię ze szkół?

Jak to się mówi – łatwo zapomnieć o zjedzonym już chlebie. Mówiąc o usunięciu religii ze szkół, łatwo zapomina się o tym, że w tym, kraju nie powstałby żaden system edukacji, gdyby nie zakony i zgromadzenia religijne typu Christian Brothers czy siostry z zakonów miłosierdzia albo prezentki. To zakonnicy i zakonnice kształcili irlandzką biedotę i prosty lud. Dzięki nim setki i tysiące ludzi osiągnęły poziom wykształcenia umożliwiający im podjęcie pracy w aparacie państwowym czy wyemigrowanie i znalezienie dobrze płatnych zajęć. O tym teraz się całkowicie zapomina. Paradoksalnie miarą ich sukcesu jest to, że nie potrzeba już zakonów i zgromadzeń do kształcenia dzieci i młodzieży, ale nikt nie mówi o tym głośno. Wręcz przeciwnie – twierdzi się, jakoby zgromadzenia zakonne przejęły kontrolę nad systemem edukacji. W pełni popieram rozdział państwa od Kościoła, uważam, że obu stronom przyniesie to korzyści, jednak należy pamiętać, w jaki sposób państwo irlandzkie i Kościół katolicki się ze sobą związały. To część naszej historii. Przywódcy, którzy wyrośli w tym kraju w czasach obcej, antykatolickiej władzy, wyrośli właśnie z Kościoła.

Czy czuje ksiądz czasami złość, kiedy podczas uroczystości Pierwszej Komunii Świętej kościół wypełnia się po brzegi, a już po tygodniu świeci pustkami?

Nie czuję złości, jednak z pewnością smuci mnie taka sytuacja. To smutne, że ludzie traktują sakramenty jednorazowo. Pewnie wydają na to góry pieniędzy, ale czy to ma dla nich jakieś znaczenie? Trzeba się temu poważnie przyjrzeć, a Kościół katolicki będzie musiał się zmierzyć z tym problemem. Jednak nie ja jestem papieżem i nie ja jestem władny to zmienić.

Ostatnie pytanie. Gdyby dziś w tym pokoju objawił się Bóg i ojciec miałby szansę zadać jedno pytanie dotyczące tajemnicy wiary, o co ojciec by zapytał?

Gdyby dziś objawił mi się Bóg, zapytałbym, w jaki sposób mogę najlepiej służyć Jego Kościołowi przez te lata, które mi jeszcze zostały.

***

Ks. Michael Mullins z parafii Ballybricken w Waterford na południu Irlandii większość życia poświęcił kwestiom wiary i religii. Jest autorem wielu książek o chrześcijaństwie i Ewangelii. Ukończył seminarium w Maynooth w Irlandii, a następnie kontynuował naukę w Papieskim Instytucie Biblijnym oraz Papieskim Instytucie Świętego Tomasza w Rzymie. Jest jednym z najbardziej uznanych i utytułowanych teologów nie tylko w w Waterford, ale w całej Irlandii.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze