fot. PAP

Sceptyczna reakcja niemieckich biskupów na „drogę synodalną”

Trzecie spotkanie plenarne niemieckiej drogi synodalnej, które odbyło się w ubiegłym tygodniu we Frankfurcie nad Menem, wywołało wśród biskupów niemieckich mieszane reakcje. Biskup Trewiru Stephan Ackermann oświadczył, że widzi Kościół katolicki na drodze „ku większej szczerości”.

Ackermann zastrzegł, że nie jest w euforii, ale widzi, „jak sprawy idą do przodu”. Powiedział, że potrzebne są dobrze uzasadnione twierdzenia, aby kwestia kobiet lub moralności seksualnej mogła być była nadal dyskutowana w Rzymie. Następnie powiedział: „Udało nam się osiągnąć naprawdę otwartą komunikację, zarówno podczas obrad plenarnych, jak i w dyskusjach indywidualnych, które są również bardzo ważne podczas takiego zgromadzenia”.

fot. EPA/CLEMENS BILAN

Wiarygodność i wierność

Biskup Bertram Meier z Augsburga jest bardziej sceptyczny. „Spotkanie, które zakończyło się w sobotę, pokazało, że droga synodalna z pewnością niesie ze sobą ryzyko” – powiedział niemiecki hierarcha. Choć atmosfera była „przyjazna i w dużej mierze pełna szacunku”, to jednak w podtekście zgromadzenia ścierały się „różne nurty kościelne”. Wyznał, że życzyłby sobie „jeszcze większego zróżnicowania” w uchwałach i głosowaniach. Bp Meier powiedział, że jasne jest, iż konieczne są również zmiany strukturalne. W kwestiach wiary i moralności należy jednak rozróżnić, co stanowi niezbywalną podstawę, a co pozwala na dalszy rozwój doktryny „w celu uwzględnienia ducha Jezusa”. „Wiarygodność jest równie ważna jak wierność doktrynie” – zaznaczył.

Biskup wyraził też wątpliwości co do terminowego wdrożenia przedłożonych propozycji. „Wzajemne porozumienie w kontekście kolejnych kroków, jak również zaangażowanie Stolicy Apostolskiej, będzie wymagało czasu, siły, a także nerwów potrzebnych do szukania i wdrażania konsensualnych rozwiązań” – powiedział. Jego zdaniem w większości zaprezentowanych tekstów osiągnięto wysoki poziom porozumienia. Zastanawiał się jednak, czy punkt ciężkości nie uległ przesunięciu. „Wiara wydaje się czasem mniej darem i nakazem, który otrzymujemy, a jest bardziej postrzegana jako zadanie, które rozwiązujemy, zmieniając obowiązujące wcześniej treści i relatywizując autorytety” – zaznaczył bp Meier.

kard. Georg Baetzing, fot. EPA/RONALD WITTEK

Wśród postulatów wysuwanych podczas zebrania plenarnego we Frankfurcie nad Menem, które obradowało od 2 do 5 lutego, znalazły się m.in. zmiany w kwestiach etyki seksualnej, postulat udzielania święceń kapłańskich kobietom, zniesienie obowiązkowego celibatu dla księży i „demokratyzację” władzy w Kościele. Głosy „drogi synodalnej” mają jednak ograniczoną skuteczność, ponieważ większość kwestii w nich poruszanych jest regulowana na poziomie Kościoła powszechnego, w katechizmie, Kodeksie Prawa Kanonicznego czy w wypowiedziach Magisterium. Ponadto niektóre z zaprezentowanych dokumentów przechodzą jeszcze dalsze konsultacje, zanim zostaną uznane za wiążące i przesłane do Rzymu jako propozycje.

Odniesienie do Kościoła powszechnego

Biskup Moguncji Peter Kohlgraf w oświadczeniu skierowanym do swoich diecezjan ostudził oczekiwania na szybkie wdrożenie postulatów „drogi synodalnej”. Napisał, że zdaje sobie sprawę z wielkich oczekiwań, że „coś musi się szybko wydarzyć”. Zastrzegał jednak: „Byłbym trochę bardziej ostrożny, ponieważ zawsze jest ważne, aby być w jedności z Kościołem powszechnym. Wiele można już zyskać, jeśli otworzy się drzwi do rozmowy z Kościołem powszechnym.” „Byłoby zbytnim optymizmem oczekiwać po wynikach wielkiego wyzwalającego przełomu wobec dość katastrofalnego stanu Kościoła” – napisał. Dodał jeszcze: „Przynajmniej jednak pierwsze kroki zostały poczynione”.

fot. freepik/wirestock

Biskup Rottenburga-Stuttgartu, Gebhard Fürst pozytywnie ocenił spotkanie we Frankfurcie nad Menem. Wobec dużego nakładu pracy i rzeczowej wymiany zdań mówił o „niespodziewanie wielkim sukcesie”. Pojawiło się jednak wiele sprzecznych stanowisk. „Aby osiągnąć porozumienie w sprawie zaprezentowanych tekstów, trzeba będzie jeszcze podjąć wiele wysiłku na forach, a także przez nas, w samej Konferencji Episkopatu” – powiedział bp Fürst.

„Synod zbójnicki”

Niektórzy uczestnicy „drogi synodalnej” bardzo krytycznie ocenili zebranie we Frankfurcie nad Menem. Dziennikarz Bernhard Meuser mówił o „synodzie zbójnickim”, którego „dyrektorzy” wykorzystali drażliwą kwestię nadużyć, aby przeforsować długo dyskutowane, ale kontrowersyjne projekty reform. „Ponieważ każdy ma coś do poprawienia w Kościele, każdemu wolno go wkręcać, zmieniać i ulepszać, byle tylko wspomniał słowo 'nadużycie'” – napisał Meuser w katolickim tygodniku „Die Tagespost”.

Z kolei Dorothea Schmidt opisała swój dyskomfort związany z „drogą synodalną”, mówiąc, że musiała „patrzeć i słuchać z mdłym uczuciem” tego, „jak zapowiadany jest koniec 2000-letniej historii objawienia w Kościele katolickim w Niemczech (z nadzieją na wpływ na Rzym i cały świat)”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze